Z powodu wysokich cen paliw firmy transportowe zaczynają drastycznie podnosić stawki za przewóz towarów – opłaty idą w górę o 30 – 40 proc., co może znacznie przyspieszyć wzrost cen i inflacji.
Z powodu wysokich cen paliw firmy transportowe zaczynają drastycznie podnosić stawki za przewóz towarów – opłaty idą w górę o 30 – 40 proc., co może znacznie przyspieszyć wzrost cen i inflacji.
Mimo wysokich cen paliw branża transportowa unikała podwyższania cen swoich usług. Z jednej strony wymuszała to na niej duża konkurencja na rynku, z drugiej strony istniała nadzieja, że pięć złotych za litr paliwa to sytuacja przejściowa. – Niestety, okazało się, że jest inaczej i ceny nie spadają. Dłużej nie możemy dokładać do interesu. Transport zaczyna mocno drożeć – mówi wprost Zenon Przybylski, właściciel firmy transportowej Marlex.
Wtórują mu koledzy z innych firm, sugerując, że ich kontrahenci muszą się liczyć z podwyżkami rzędu 30 – 40 proc. A to automatycznie oznacza wyższe ceny towarów na sklepowych półkach i większe ryzyko inflacyjne.
– Koszty transportu mają kluczowy wpływ na ostateczną cenę wielu produktów. Sytuację pogarsza to, że nic nie wskazuje, aby w najbliższym czasie olej napędowy miał potanieć – analizuje Jakub Bogucki z firmy E-petrol.
– Żeby nie zbankrutować, musieliśmy podjąć drastyczne kroki. Przewiezienie 24 ton towaru z Warszawy do Katowic podrożało z 900 do 1,2 tys. złotych. Mówimy tu o kursie w jedną stronę – przyznaje przedstawiciel firmy DN Spedition z Nowego Dworu Mazowieckiego.
Podwyżki dotykają wszystkich producentów bez wyjątku. Najbardziej jednak tych, którzy wytwarzają produkty stosunkowo tanie, a muszą przewozić je na dalekie odległości. Dotyczy to np. producentów wody i innych napojów.
Na jednego tira załadować można maksymalnie 15 tys. półtoralitrowych butelek. Zakładając, że ich transport na odległość 600 kilometrów podrożał o 1500 zł netto (w obie strony), to średnio na jedną butelkę przypada 10 groszy więcej. – Przez wyższe koszty transportu w skali całego roku woda mineralna podrożeje o 15 – 20 proc. – uważa Andrzej Gartner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Część producentów, którzy dysponują własnymi flotami samochodów ciężarowych, w ostatnich miesiącach robiła, co mogła, aby wysokie ceny paliw nie przełożyły się na ceny ich produktów. – Mamy 50 samochodów, które zużywają łącznie 70 tys. litrów paliwa miesięcznie. Aby nie przerzucać wyższych kosztów na klientów, wysłaliśmy kierowców na kursy efektywnej jazdy – mówi Piotr Lella z Zakładu Mięsnego Skiba z Chojnic. Dodaje jednak, że pozwoliło to zaoszczędzić zaledwie 5 proc. paliwa, podczas gdy jego ceny w przeciągu pół roku poszły w górę o 30 proc. Dlatego podwyżki są nieuniknione.
Przedsiębiorstwa, które nie dysponują własnymi samochodami, są w jeszcze gorszej sytuacji. Już zostały przyparte do muru przez przewoźników. – Firmom transportowym musimy płacić więcej o 6 – 15 proc. – przyznaje Rafał Bernasiński, rzecznik firmy Kronospan produkującej płyty meblowe i panele podłogowe. Firma otwarcie mówi, że nie wyklucza podwyżek cen swoich produktów.
Do podobnego scenariusza przymierza się Grupa Atlas produkująca materiały budowlane. – Jesteśmy w trakcie przeprowadzania szczegółowych analiz – mówi „DGP” Konrad Marchlewski, wiceprezes zarządu firmy. Dodaje, że koszty paliwa odzwierciedlane są w cenie innych produktów zwykle z kilkutygodniowym opóźnieniem. To będzie miało wpływ na inflację, która już teraz wynosi 4,3 proc. Piotr Kuczyński, główny ekonomista firmy Xelion, prognozuje, że wkrótce może ona przekroczyć 5 proc.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama