Jak poinformował we wtorek PAP prezes Urzędu Transportu Kolejowego Krzysztof Jaroszyński, kara dla PKP Intercity wyniosła ponad 550 tys. zł, a dla Przewozów Regionalnych ok. 453 tys. zł.

"To niepoważna decyzja" - powiedział na konferencji prasowej w Sejmie sekretarz stanu w Ministerstwie Transportu w latach 2006-2007 Bogusław Kowalski. Według niego, jest zdumiewające, "że urząd państwowy zabiera państwowe pieniądze z państwowych spółek". "To wszystko nie ma sensu, te kary miałyby sens, gdyby dotyczyły konkretnych, odpowiedzialnych osób" - powiedział.

"Tym spółkom potrzeba pieniędzy, a kary mogą spowodować dodatkowe kłopoty"

B. wiceminister gospodarki Krzysztof Tchórzewski podkreślił, że obie firmy są dotowane z budżetu państwa. Jak mówił, jedną z przyczyn grudniowego zamieszania na kolei było to, że spółki nie miały czym zapłacić za przegląd wagonów, a teraz znów są karane, co może spowodować kolejne problemy. Według niego, decyzja UTK uniemożliwi bowiem przegląd około stu wagonów. "Pamiętajmy o tym, że tabor w spółkach PKP jest sporadycznie odnawiany" - dodał Tchórzewski.

"Tym spółkom potrzeba pieniędzy, a kary mogą spowodować dodatkowe kłopoty" - podkreślił.

Zdaniem posłów PiS, prezes UTK sam również jest winowajcą grudniowego bałaganu. Posłowie spytali publicznie premiera Donalda Tuska i ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka, czy są pewni, że obecna nominacja na prezesa UTK była słuszna i "powinna zostać podtrzymana". "Prezes UTK zamiast regulować i stabilizować, tak naprawdę psuje ten rynek" - zaznaczył Kowalski.