Po kilkudniowych negocjacjach, na krótko przed ostatecznym terminem, czyli przed północą w piątek (czasu USA), obie strony uzgodniły kolejne prowizorium budżetowe, tym razem na tydzień, do czwartku 14 kwietnia włącznie. Pozostaje je jeszcze przegłosować w obu izbach Kongresu, co powinno być formalnością.
Natychmiast po ogłoszeniu porozumienia prezydent Barack Obama w wystąpieniu telewizyjnym podziękował przywódcom obu partii za znalezienie kompromisu.
Gdyby Republikanie i Demokraci nie zdołali osiągnąć porozumienia do północy w piątek, 800 000 pracowników administracji federalnej wysłano by na przymusowy bezpłatny urlop ponieważ upływał wtedy termin ważności poprzedniego prowizorium. Groziło to np. zamknięciem państwowych muzeów w Waszyngtonie i parków narodowych w całym kraju, a także wstrzymaniem wypłat zwrotów podatkowych i pożyczek z federalnych instytucji kredytowych dla drobnego biznesu.
Spór toczył się o wysokość redukcji wydatków rządowych. Republikanie domagali się znaczniejszych cięć niż Demokraci i naciskali m.in. na cofnięcie dotacji dla programu planowania rodziny (Planned Parenthood), który pomaga biedniejszym kobietom w finansowaniu aborcji.
Na szczególnie drastyczne redukcje wydatków naciskali zwłaszcza republikańscy ustawodawcy z Tea Party, ultrakonserwatywnego ruchu domagającego się ograniczenia deficytu budżetowego.
Obama podkreślił w swym wystąpieniu, że Demokraci poczynili poważne ustępstwa godząc się na zmniejszenie nakładów na wiele programów społecznych.
Obserwatorzy podkreślają jednak, że konflikt został tylko chwilowo zażegnany i wkrótce może nastąpić kolejna konfrontacja.