Kryzys wywołany przez awarię japońskiej elektrowni Fukushima może bardziej podważyć wiarygodność przemysłu energetyki atomowej niż katastrofa w Czarnobylu z 1986 roku – twierdzi szwajcarski bank UBS.

Wypadek do jakiego doszło w byłym Związku Radzieckim ćwierć wieku temu „dotyczył jednego reaktora w totalitarnym państwie, gdzie nie obowiązywała żadna kultura bezpieczeństwa” – napisali w dzisiejszym raporcie dwaj analitycy banku, Per Lekander i Stephen Oldfield. „W Fukushimie od kilku tygodni wymknęły się spod kontroli cztery reaktory, co stwarza wątpliwości, czy nawet zaawansowane gospodarki mogą poradzić sobie z kwestiami nuklearnego bezpieczeństwa” – przytacza tezy raportu agencja Bloomberg.

Tokio Electric Power, właściciel elektrowni Fukushima, od 11 marca próbuje powstrzymać wyciek radioaktywny, do którego doszło po trzęsieniu ziemi i tsunami wskutek awarii systemu schładzania, w wyniku czego nastąpiło częściowe stopienie rdzenia w niektórych reaktorach. Zdaniem UBS, tacy producenci gazu, jak rosyjski Gazprom i australijski Woodside Pertroleum, otwierają listę firm, które skorzystają na odwracaniu się kolejnych krajów od energii atomowej.

“Uważamy, że gaz będzie głównym zwycięzcą w wyniku procesu zamykania istniejących już elektrowni atomowych i rezygnacji z planów budowy nowych siłowni” – podkreślają analitycy, w tym Jim von Riesemann i Pankaj Srivastav - „Awaria w Fukushimie jest najpoważniejszym ciosem, jaki kiedykolwiek został wymierzony w energię atomową”.

Poza wspomnianymi koncernami Gazprom i Woodside Petroleum wśród wiodących beneficjentów odwrotu od energetyki jądrowej znajdują się jeszcze takie firmy, jak EDF, E.ON, Korea Electric Power, TECO Energy, Public Service Enterprise Group, General Electric, Siemens i Shanghai Electric Group.