Z danych zgromadzonych przez agencję Bloomberg wynika, że nabywca płacił średnio za akcje przejmowanej firmy kwotę, która 9,2 –razy przekraczała zyski przed uregulowaniem odsetek, podatków, deprecjacją i amortyzacją (EBITA), czyli najwięcej od drugiego kwartału 2008 roku. Wyceny spółek wciąż są jeszcze niższe niż podczas ostatniego boomu M&A, kiedy w transakcjach płacono średnio 11,4-razy więcej niż EBITA.
Takie tuzy, jak AT&T, Duke Energy i Deutsche Boerse podbijały oferty, aby przebić swoich rywali, dzięki czemu do 29 marca wartość fuzji i przejęć zawartych na świecie w pierwszym kwartale wzrosła do 567 mld dolarów. Akcjonariusze naciskają na szefów firm, żeby ci pozbywali się funduszy nagromadzonych podczas recesji i podejmowali śmiałe decyzje w sprawie M&A – mówi Andrew Bednar, partner i założyciel inwestycyjnego banku Perella Weinberg Partners w Nowym Jorku.
Rynek kapitałowy nie wynagrodzi szefów firm za zarządzanie gotówką. Będą oni oceniani poprzez pryzmat tego, jak dobrze i strategicznie zainwestują posiadaną gotówkę – dodaje Bednar, która doradza NYSE Euronext w ogłoszonej za 9,3 mld dolarów fuzji z niemiecką giełdą, Deutsche Boerse.
Wartość fuzji i przejęć na świecie może tym roku wzrosnąć o 15-20 proc. – oceniają Bednar i David Denunzio, wiceprezes Credit Suisse Group. W zeszłym roku po chudych miesiącach recesji z 2009 roku transakcje M&A podskoczyły o 27 proc. do kwoty 2,22 bln dolarów.
Finansiści są zdania, że potencjalni nabywcy spółek, czyli inicjatorzy fuzji i przejęć, mają na całym świecie do dyspozycji około 3,3 bln dolarów wolnych środków. I ich nie powstrzymuje gwałtowność zmian na rynkach wywołana przez rewoltę na Bliskim Wschodzie, skoki cen ropy powyżej 100 dolarów za baryłkę oraz trzęsienie ziemi i tsunami w Japonii.