Spółki węglowe nie zgadzają się z konkluzjami NIK po kontroli bezpieczeństwa zaopatrzenia Polski w węgiel kamienny. Według nich, niektóre zasoby węgla muszą być wyłączane z eksploatacji m.in. z przyczyn technicznych i związanych z bezpieczeństwem pracy.

Z większością zarzutów dotyczących gospodarki kopalinami, zawartych w raporcie NIK, nie zgadza się także Ministerstwo Środowiska - poinformował we wtorek wiceminister środowiska Jacek Jezierski.

Najwyższa Izba Kontroli napisała w komunikacie, że przy obecnym tempie wydobycia węgla kamiennego w Polsce, złóż eksploatowanych i wytypowanych do eksploatacji wystarczy do tylko 2035 roku. Bezpieczeństwu dostaw zagraża nieracjonalne, niekiedy rabunkowe wydobycie przez firmy. Kontrola objęła lata 2007-2009.

NIK: kopalnie w Polsce kontynuują nieracjonalną gospodarkę złożami węgla

W ocenie NIK, kopalnie w Polsce kontynuują nieracjonalną gospodarkę złożami węgla, obliczoną na maksymalizację zysku bez koncepcji ochrony zasobów. Polega to m.in. na wybiórczym eksploatowaniu złóż, pomijaniu trudniejszych ich części (parcel), a w konsekwencji na niewielkim wykorzystaniu całości zasobów. Kontrola Izby wykazała, że węgiel w kopalniach wydobywa się najczęściej tzw. systemem ścianowym, który umożliwia tanie wydobycie, ale generuje wysokie straty w zasobach. Mogłyby być one niższe, gdyby razem z systemem ścianowym konsekwentnie korzystano z innych metod, wybierając choćby tzw. resztówki.

Izba stawia także zarzuty ministrowi środowiska. "Minister nierzetelnie wypełniał swoje obowiązki w zakresie nadzoru nad gospodarką zasobami naturalnymi Polski. Nie zapewnił im odpowiedniej ochrony, bo w większym stopniu uwzględniał bieżące interesy przedsiębiorców niż długofalowe interesy Skarbu Państwa jako właściciela złóż" - czytamy w komunikacie.

Kompania Węglowa wniosła zastrzeżenia do protokołu pokontrolnego NIK

Największa górnicza firma, Kompania Węglowa (KW), w której kopalniach znajduje się duża część krajowych zasobów węgla, wniosła - podobnie jak inne górnicze spółki - zastrzeżenia do protokołu pokontrolnego NIK. W ocenie koordynującego prace zarządu KW wiceprezesa Jacka Korskiego, wnioski Izby mówiące o rabunkowej gospodarce i związanej z tym utracie zasobów węgla są zbyt daleko idące.

"Nie można zapominać o tym, że zasoby są wyłączane z przyczyn technicznych oraz z przyczyn bezpieczeństwa, a przedsiębiorca górniczy powinien prowadzić swoją działalność efektywnie ekonomicznie. Od 20 lat mówi się o tym, że górnictwo ma być efektywne, a jednocześnie - jak wskazuje raport - chcielibyśmy wybrać każdą drobinę węgla, która jest zgromadzona w górotworze" - powiedział we wtorek Korski, wskazując na sprzeczność w tym zakresie.

Wiceprezes przypomniał, że zasoby są wyłączane także z przyczyn niezależnych od spółek węglowych - np. decyzja o przebiegu autostrady A4 na Śląsku spowodowała, że dużą część możliwych do wydobycia zasobów utraciła kopalnia Halemba w Rudzie Śląskiej. "Nikt nie uwzględnił tego, że tam jest węgiel i nie da się go przenieść, ale jakoś nikt nie chce o tym dyskutować. Podobnie nie chce się dyskutować o ochronie zasobów złóż przy tworzeniu nowego prawa geologicznego i górniczego. Chodzi o takie regulacje, aby zawczasu nie blokować złóż nadmierną rozbudową na powierzchni" - powiedział Korski.



Wiceprezes przyznał, że firma zrezygnowała z określonych złóż węgla, zawsze jednak były ku temu - jak mówił - istotne powody. "Z przyczyn technicznych, ekonomicznych, a czasami z przyczyn bezpieczeństwa, rezygnowaliśmy z sięgnięcia po niektóre zasoby węgla, partie pokładów itd. Ale tak postępuje się na całym świecie, bo od przedsiębiorcy gospodarczego wymaga się efektywności gospodarczej - on musi na siebie zarobić" - podkreślił Korski.

Wskazał, że inwestycje zwiększające bazę zasobową kopalń wymagają pieniędzy; tylko raz - w ubiegłym roku - spółki węglowe mogły liczyć w tym zakresie na publiczne wsparcie. Korski zaznaczył też, że proces uzyskiwania koncesji na eksploatację nowych złóż, przylegających do dzisiaj działających kopalń, jest długotrwały i trwa co najmniej 5 lat.

Przedstawiciele spółek węglowych tłumaczą także, że wielkość polskich zasobów węgla oraz ich klasyfikacja mają charakter szacunkowy. Często przy lepszym rozpoznaniu złoża okazuje się, że zasoby są większe niż sądzono, lub odwrotnie - zaburzenia tektoniczne czy wysoki poziom zagrożeń powodują, że zasoby szacowane na duże realnie okazują się niemożliwe do pełnej eksploatacji.

"Gospodarka zasobami złóż węgla kamiennego jest racjonalna"

W opinii resortu środowiska prowadzona w oparciu o istniejące prawo gospodarka zasobami złóż węgla kamiennego jest racjonalna i "uwzględnia obecną sytuację górnictwa węgla kamiennego w kraju, w tym sytuację ekonomiczną, społeczną i aspekty środowiskowe procesów wydobywczych". "Priorytetem w prowadzeniu gospodarki kopalinami jest zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego opartego przede wszystkim na własnych surowcach z poszanowaniem prawa i aspektów środowiskowych procesów wydobywczych" - podkreślił Jezierski.

Zdaniem wiceministra, należy urealnić bazę zasobów węgla kamiennego i mówić ile faktycznie mamy węgla do wyeksploatowania. Przypomniał, że kluczowe dla możliwości eksploatowania złóż są poszanowanie bezpieczeństwa pracy oraz prowadzona od 1990 r. reforma tego sektora.

Ministerstwo zaznaczyło, że żaden z podnoszonych przez NIK zarzutów nie dotyczy złamania prawa, jego nieprzestrzegania, nadużycia lub działania niezgodnego z prawem i prawnymi kompetencjami MŚ. "Część wystąpienia NIK świadczy o tym, że minister środowiska dobrze realizuje swoje zadania. Drobne uchybienia, które wskazała Izba nie wpływają na prowadzenie racjonalnej gospodarki zasobami złóż węgla kamiennego i zostały niezwłocznie naprawione" - dodał Jezierski.