Ministerstwo Finansów właściwie uporało się z wykupem papierów dłużnych zapadających w tym roku. Zostało ich jeszcze za 14 mld zł. Było ponad 105 mld.
Resort finansów musi spłacić dwie serie bonów – w sumie prawie 1,6 mld zł – i wygasające pod koniec listopada obligacje dziesięcioletnie, których wartość na dziś to 12,5 mld zł. – Skala tego wykupu jest już na tyle mała, że rynek nie zwraca na niego uwagi. Płynność w budżecie jest, a w razie czego MF nie powinno mieć kłopotów z uplasowaniem nowych emisji – mówi „DGP” Marek Kaczor, diler rynku długu w PKO BP.
Na początku roku było jednak inaczej. W sumie do wykupu były papiery o wartości blisko 106 mld zł. Z tego w pierwszym półroczu resort musiał spłacić bony i obligacje o wartości prawie 56 mld zł. Resort jednak gładko przeprowadził cały proces. Według analityków kłopoty Grecji i innych krajów peryferii strefy euro paradoksalnie pomogły ministerstwu w tegorocznych emisjach. Znaczna część kapitału, który został wycofany z tamtych rynków, trafiła do Europy Środkowo-Wschodniej, w tym do Polski. Efekt to największe w historii zaangażowanie inwestorów zagranicznych na polskim rynku papierów skarbowych. Na koniec sierpnia było to 124,6 mld zł.
Ministerstwo trafnie wyczuwało też nastroje na rynku. Gdy w czasie kryzysu greckiego złoty gwałtownie tracił na wartości i nie było pewne, w którym kierunku pójdzie rynek, MF ograniczało podaż obligacji, co pomagało stabilizować sytuację i złapać oddech inwestorom.
W przyszłym roku wartość obligacji, jakie MF będzie musiało wykupić, to niemal 70 mld zł. Zapadające bony skarbowe to 33,6 mld zł. Pierwszy poważny wykup wypadnie w maju, jego wartość to 23,2 mld zł.
Zdaniem Arkadiusza Urbańskiego z Pekao MF powinno sobie poradzić z pozyskiwaniem środków na spłatę tych papierów. Resort już stara się zmniejszyć pulę majową, wymieniając te obligacje na przetargach zamiany. To skuteczna metoda: gdyby nie przetargi zamiany, ministerstwo musiałoby w listopadzie tego roku wyłożyć 27,8 mld zł, a nie 12,5 mld zł.
– To, jak wykupy będą wyglądały w przyszłym roku, zależy głównie od nastrojów na rynku. Jeśli będą one dobre, wówczas nawet takie kumulacje nie będą miały znaczenia – mówi analityk Pekao.
Dodaje jednak, że w przeciwnym wypadku duża pula papierów do wykupienia to czynnik dodatkowo pogarszający nastroje na rynku. Tak było na początku 2009 roku. Gdy złoty gwałtownie tracił na wartości, jednym z głównych powodów do obaw był ówczesny pierwszy duży wykup obligacji za 28,6 mld zł.