Najwyższa instancja decyzyjna Funduszu, Rada Administracyjna, odpowiedziała w piątek pozytywnie na wniosek Warszawy o uzyskanie dostępu do elastycznej linii kredytowej - podał MFW w swym komunikacie.
Komunikat dodaje, że kraj, który uzyskał dostęp do tej linii kredytowanej, nie musi wykorzystywać przyznanej kwoty.
Polska skorzystała już między majem 2009 roku a majem 2010 roku z tego rodzaju możliwości, zarezerwowanej dla krajów uważanych za dobrze zarządzane i wykorzystujące te środki na zapobieganie kryzysom.
Minister finansów Jacek Rostowski mówił wcześniej w piątek dziennikarzom, że "ten dostęp w bardzo znaczący sposób ustabilizuje wahania kursowe złotego".
"Przez dwa miesiące nie mieliśmy tego dostępu, dlatego że był sprzeciw ze strony NBP. Myślę, że to narażało gospodarkę polską na dość poważne zagrożenia dla bezpieczeństwa gospodarczego naszego kraju" - ocenił.
5 maja br. wygasła umowa między Polską a MFW o dostępie do elastycznej linii kredytowej (FCL, Flexible Credit Line - PAP) w wysokości 20,58 mld dolarów. Pieniądze powiększyły rezerwy walutowe NBP, ale Polska nie skorzystała z tych środków.
Przez dłuższy czas NBP i resort finansów nie mogły dojść do porozumienia w sprawie trybu przedłużenia FCL. W połowie czerwca o dostęp do linii wystąpili minister finansów oraz nowy prezes NBP Marek Belka.
Koszty obsługi linii - przyznawanej na rok - poniesie rząd, a nie Narodowy Bank Polski. Rząd będzie też dysponentem tych środków. Dostępna kwota - ok. 20,1 mld USD (czyli prawie 70 mld zł) - to maksymalna kwota, o jaką mogliśmy się ubiegać.
"To kwota, do której mamy prawo dostępu, gdyby Polska uznała, że istnieje taka potrzeba. To linia kredytowa, którą możemy wykorzystać w miarę potrzeby lub konieczności, ale nie jest to pożyczka, a w pewnym sensie gwarancja dostępu do tych środków" - tłumaczył w czerwcu Jacek Rostowski.