Fundusze emerytalne i inwestycyjne byłyby w stanie kupić BZ WBK, pod warunkiem że w transakcji wzięłyby udział wszystkie takie instytucje w Polsce. To nierealne.
W zeszłym tygodniu na łamach „DGP” przewodniczący KNF Stanisław Kluza powiedział, że dobrze byłoby, aby BZ WBK nabyły polskie instytucje, np. otwarte fundusze emerytalne, a nie zagraniczne banki, które wcześniej były ratowane pieniędzmi podatników.
Ale jak wynika z naszej analizy, jest to scenariusz mało prawdopodobny. Funduszom emerytalnym ręce wiążą limity inwestycyjne – jeden OFE nie może posiadać więcej niż 10 proc. akcji jednej spółki. Poza tym taka inwestycja nie może przekroczyć poziomu 5 proc. aktywów funduszu. W rezultacie nawet jeżeli wszystkie fundusze na rynku (wyłączając Avivę, która nie może posiadać udziałów w BZ WBK) chciałyby kupić akcje banku od AIB, nie wystarczyłoby im pieniędzy. Sytuację mogłyby poprawić fundusze inwestycyjne, ale zdaniem naszych rozmówców scenariusz, w którym wszystkie akcje (o wartości ok. 10 mld zł) od Irlandczyków kupują polskie instytucje finansowe, jest nierealny.
– To kuriozalny pomysł. Nie wiem, w jaki sposób grupa instytucji finansowych miałaby dokonać tego zakupu bezpośrednio od AIB. Ktoś musi negocjować w takim przypadku cenę i warunki transakcji – podkreśla nasz rozmówca z zarządu jednego z TFI.
Tymczasem istotą rynku funduszy emerytalnych, na którym działa 14 funduszy emerytalnych i kilkanaście TFI, jest właśnie dywersyfikacja inwestycji i konkurowanie wynikami. Poza tym rozproszony akcjonariat nie pomaga w zarządzaniu bankiem.
– Praktyka pokazuje, że w Polsce inwestorzy finansowi dobrze sprawdzają się tylko jako wsparcie dla inwestorów branżowych – mówi jeden z szefów TFI.
Choć oczywiście OFE czy TFI mogłyby uczestniczyć w częściowym przejęciu.



– Jedyna możliwość, w której OFE mogłyby uczestniczyć w przejęciu BZ WBK, to sprzedaż pakietu AIB przez giełdę na równych zasadach dla wszystkich uczestników rynków – mówi jeden z zarządzających OFE.
Ale jest to mało prawdopodobny scenariusz. Irlandczykom zależy na czasie (kupiec musi być wybrany do końca roku), a w kolejce po BZ WBK ustawi się kilka gigantów europejskiej bankowości. To podbije cenę, co jeszcze bardziej utrudniłoby przejęcie BZ WBK przez polskich inwestorów. Ewentualny sojusz z rodzimą instytucją finansową też jest mało prawdopodobny – PZU nie jest zainteresowany nabyciem akcji BZ WBK, wątpliwy jest też udział PKO BP.
Bank nie potrzebuje inwestora branżowego
OPINIA
Andrzej Powierża
jest analitykiem DM Banku Handlowego
BZ WBK nie jest w sytuacji, w której potrzebowałby koniecznie inwestora branżowego. Przemawia za tym kilka argumentów. Bank ma finansowanie na prowadzenie akcji kredytowej, ma wysoki poziom kapitałów. Dodatkowo jest jednym z najbardziej rentownych banków, więc poradziłby sobie bez wsparcia inwestora. Wreszcie to, co realizował w Polsce, było strategią zarządu, a nie kopią działań prowadzonych przez Irlandczyków. Jeżeli w banku pojawiłby się inwestor strategiczny, to niewykluczone że chciałby dostosować działanie BZ WBK do własnej strategii, co mogłoby doprowadzić do spadku wartości banku.
DGP