PZU udanie wkroczyło na parkiet. Jedna akcja na debiucie kosztowała 349 zł, o 36,5 zł więcej, niż wynosiła cena sprzedaży
To 12 proc. więcej niż sprzedaż papierów największego polskiego ubezpieczyciela.
Potem było jeszcze lepiej, bo cena podskoczyła do 352 zł. Na takim mniej więcej poziomie notowania utrzymywały się przez cały dzień, ale przed zamknięciem znowu poszły w górę, do 360 zł. To o 15,2 proc. więcej, niż wynosiła cena sprzedaży tych papierów w ofercie publicznej.
Wejściu na giełdę PZU towarzyszyły wysokie obroty. W ciągu 15 minut od rozpoczęcia notowań wartość handlu na papierach towarzystwa osiągnęła 1 mld zł i szybko szła w górę. Od godz. 11 było to już ponad 3 mld zł. Po południu został pobity giełdowy rekord obrotów podczas jednej sesji – ponad 4 mld zł. Ostatecznie wartość zawartych transakcji na parkiecie wyniosła 6,7 mld zł, z czego aż 5,1 mld zł przypadło na obrót walorami ubezpieczyciela.
– Indywidualni inwestorzy wyprzedawali wczoraj akcje PZU, chcąc szybko zrealizować zyski – mówił Marcin Materna, analityk Millennium DM. Dodał, że handel papierami ubezpieczyciela zdominował giełdę, co oznacza, że duzi gracze (krajowe i zagraniczne instytucję finansowe) zaspokajali swój popyt na walory towarzystwa. W przeciwieństwie do inwestorów indywidualnych nie mogli oni kupić tylu akcji PZU, ile chcieli. Złożyli oni bowiem zapisy na dziewięciokrotnie więcej akcji, niż liczyła przeznaczona dla nich pula walorów.
Skorzystali na tym drobni gracze. Każdy z nich mógł maksymalnie kupić 30 papierów ubezpieczyciela. Musiał na nie wyłożyć prawie 9,4 tys. zł. Jeśli więc zdecydował się na ich sprzedaż już na debiucie, zarobił – po odliczeniu podatku oraz marży brokerów – ponad 1 tys. zł.
– Dla przeciętnego Polaka, który ulokował w akcjach ubezpieczyciela swoje oszczędności, to dobry zarobek. Żaden inny instrument finansowy nie przyniósłby w ciągu dwóch tygodni takiego zysku – powiedział Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.
Jednak nie wszyscy inwestorzy indywidualni sprzedali akcje PZU pierwszego dnia. Część postanowiła jeszcze poczekać, licząc, że na kolejnych sesjach ich wartość jeszcze wzrośnie. Jednak Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, studzi zapały.
– Premię za debiut mamy już za sobą. Należy oczekiwać, że na następnych sesjach akcję PZU będą wyceniane już zgodnie z rynkiem – stwierdził.



Według niego kurs akcji PZU będzie się wahać od 340 do 360 zł. Chyba że powtórzy się sytuacja z ubiegłego tygodnia, kiedy to giełdy na całym świecie załamały się pod wpływem negatywnych informacji płynących z Grecji i ze strefy euro. Wtedy akcje PZU stracą na wartości, choć mniej niż inne spółki.
– Walory ubezpieczyciela mają charakter defensywny i dlatego wahania kursu nie będą tak duże jak w przypadku np. banków – podkreślił Sebastian Buczek.
Jednak PZU wkrótce – w trybie nadzwyczajnym – zostanie włączony do najważniejszego indeksu warszawskiej giełdy – WIG20 (zastąpi w nim Cersanit). Jak twierdził Ludwik Sobolewski, prezes GPW, stanie się to już w poniedziałek. Zwykle zaś firmy włączane do indeksu są chętnie kupowane przez krajowe i zagraniczne instytucje finansowe.
Przedstawiciele rządu twierdzą, że inwestorzy indywidualni będą mogli zarobić także na kolejnych ofertach spółek państwowych.
– Będziemy stosować korzystny dla inwestorów indywidualnych sposób sprzedaży także w następnych dużych prywatyzacjach – wtórował mu Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa.
Premier Donald Tusk z kolei liczy, że część akcji pozostanie w rękach inwestorów indywidualnych.
– Chcemy, by polska własność trafiała do Polaków poprzez publiczną prywatyzację – mówił wczoraj podczas debiutu PZU premier Donald Tusk.
Wprowadzenie przy okazji sprzedaży papierów PZU limitu akcji, jakie mógł nabyć jeden inwestor, spowodowało, że na parkiecie pojawiło się aż 140 tys. nowych inwestorów. Według Jarosława Dominiaka dało to olbrzymi potencjał, który powinien zostać umiejętnie wykorzystany. Według niego resort skarbu powinien zrobić wszystko, by jak najwięcej spośród tych nowych inwestorów pozostało na rynku.