ANALIZA
– Wszystko zależy od ludzi. Bardzo często nasze opinie odnoszą się nie do tego, co regulują przepisy – ich tak do końca przecież nie znamy – ale do tego, jak obsługują nas urzędnicy. Takie są przepisy – często słyszymy w okienku. Ale czy tak jest naprawdę?
Brak uprzejmości, szacunku, nieżyczliwość – to polska norma. Po wyjściu z urzędu klniemy więc i na urzędników, i na urzędy, i na prawo, i na władzę. Dostaje się wszystkim. Niestety nie ma metody, by paragrafem zmienić mentalność urzędniczą. Są jednak szefowie, kierownicy, dyrektorzy – to oni winni wprowadzać nowe standardy do polskiej administracji publicznej.
Cokolwiek byśmy w prawie wymyślili i zrobili dobrze, to urzędnicza opieszałość i bylejakość może spowodować, że wszystko i tak będzie guzik warte. Ten syndrom dotknął również jednego okienka. Urzędnicza praktyka powoduje odsyłanie ludzi od okienka do okienka, żeby chodzili między ZUS, KRUS, urzędem skarbowym. To jest wygodniejsze niż załatwianie spraw za ludzi. Nie ma natomiast żadnych przeszkód technicznych, prawnych czy natury finansowej, by urzędy wymieniały między sobą korespondencję i załatwiały rejestrację w ustawowych terminach. Ale po co? Głównym problemem w Polsce jest więc urzędnik, często z postpeerelowską metryką i mentalnością.
Musimy zrobić wszystko, by urzędnicy w Polsce chcieli ludziom pomagać, służyć, a nie odwrotnie. Za to im płacimy.