Rynek autogazu wpadł w poważne kłopoty. 2/3 warsztatów, które montowały instalacje LPG, zawiesiło działalność. Powód: popyt na ich usługi spadł w minionym roku o ponad 22 proc. Czy to zwiastun końca branży? Eksperci twierdzą, że nie.
Ubiegły rok był najgorszy w historii LPG. Rynek skurczył się dramatycznie. W 2009 roku Polacy zatankowali o 120 tys. ton autogazu mniej niż rok wcześniej (spadek o 7 proc.). W efekcie popyt na LPG zmalał do 1,65 mln ton, najniższego poziomu od czterech lat.
Zmniejszone zainteresowanie gazem płynnym boleśnie odczuła cała branża. Liczba montaży instalacji spadła do 210 tys. sztuk – wynika z najnowszych danych Koalicji Na Rzecz Autogazu (KNRA), do których dotarł Dziennik Gazeta Prawna.
To wynik słabszy o 58 proc. od rekordowego 2005 roku, kiedy warsztaty zamontowały pół miliona tego typu instalacji.
Jacek Okoński, przewodniczący KNRA, uważa, że z 6 tys. warsztatów działających na tym rynku w 2008 roku, teraz aktywnych jest zaledwie około 2 tys.
Nie tylko warsztaty miały kłopoty. Od 2006 roku zniknęło aż 500 punktów handlujących wyłącznie gazem płynnym. Dziś autogaz sprzedaje tylko około 6,3 tys. placówek (zarówno stacji LPG, jak i stacji benzynowych). Według Jacka Okońskiego ich liczba dalej będzie się kurczyć.
– Na rynku działa zbyt dużo stacji oferujących autogaz, wiele z nich, zwłaszcza tych niezależnych, będzie musiało wypaść z rynku – mówi.
Analitycy nie mają jednak wątpliwości, że branża gazu płynnego najtrudniejsze chwile ma już za sobą. Kierowcy znów zaczynają tankować LPG. Eksperci twierdzą, że ostatnie miesiące 2009 roku przyniosły ożywienie, klienci znów zaczęli montować instalacje LPG w swoich samochodach, zaczęła rosnąć liczba aut zasilanych gazem.

Więcej:

LPG: Rynek autogazu się odradza, ale "złote czasy" już nie wrócą