PKP Intercity po raz pierwszy od 2005 roku mogą zakończyć ten rok ze stratami. DGP dowiedział się, że władze spółki, by polepszyć wynik, negocjują z wierzycielami przeniesienie tegorocznych zobowiązań na 2010 rok. Spółka najwięcej winna jest PKP Polskim Liniom Kolejowym (PKP PLK), które pobierają opłaty za korzystanie z torów – aż około 80 mln zł.
– W połowie października zadłużenie przewoźników wynosiło 480 mln zł. Największe zaległości ma PKP Intercity – mówi Zbigniew Szafrański, prezes PKP PLK.
Intercity udało się rozwiązać ten problem. Przewoźnik porozumiał się z zarządcą torów, który jak Intercity należy do Grupy PKP, w sprawie rozłożenia płatności na raty.
– Nie mieliśmy wyjścia. Nie mogliśmy zaciągać kolejnych zobowiązań. Każda pożyczka kosztuje – tłumaczy Andrzej Celiński, prezes PKP Intercity.
Jego spółka w tym roku zrolowała już ponad 60 mln zł zobowiązań. PKP PLK podpisały podobną ugodę z PKP Cargo – też należącym do grupy.
Na taką przychylność PKP PLK nie mogły liczyć PKP Przewozy Regionalne, spółka, którą w grudniu 2008 r. przejęły samorządy. W zeszłym tygodniu, po tym jak na wniosek Intercity komornik zajął konta PKP PR, Ministerstwo Infrastruktury wyraźnie stanęło po stronie spółek z Grupy PKP. Nakazało PR natychmiastową spłatę należności wobec Intercity, PLK i PKP Energetyki.
Według naszych informacji chodzi o kwotę ok. 30 mln zł.
Sprawa rozliczeń zainteresowała sejmową Komisję Infrastruktury, która na czwartkowe posiedzenie zaprosiła m.in. Andrzeja Wacha, prezesa spółki matki w grupie PKP.

Więcej informacji: PKP manipulują wynikami Intercity przed giełdowym debiutem.