Ekspert Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski uważa, że deficyt budżetowy w wysokości 52,2 mld zł jest konsekwencją braku reform finansów publicznych.

"Budżet od lat jest utrzymywany w jednym schemacie - większość wydatków państwa wynika z decyzji politycznych, a nie ekonomicznych" - powiedział Sadowski PAP. Jego zdaniem w wyniku przeprowadzenia strukturalnych reform i eliminacji zbędnych wydatków, państwo uzyskałoby oszczędności, które znacznie przekraczałyby wysokość proponowanego na 2010 r. deficytu.

Jak podkreślił ekonomista, większym problemem od zakładanego na przyszły rok deficytu budżetowego jest dług publiczny, który wynosi ok. 700 mld zł. "Rosnący dług publiczny wymaga coraz większych nakładów na jego obsługę" - powiedział.

Sadowski uważa, że zaproponowany przez ministra Rostowskiego termin trzech lat na ograniczenie deficytu budżetowego do 3 proc. PKB, jest realny. Jednak zaproponowane przez ministra Rostowskiego oszczędności i zakładanie większych dochodów państwa wynikających z rosnącego PKB uważa za niewystarczające. "Jeżeli rząd nie przedstawi żadnego planu głębszej reformy finansów publicznych, to wszystkie inne działania będą skutkowały tylko doraźnie" - powiedział.

Wśród takich działań doraźnych będzie - według ekonomisty - zmniejszanie deficytu budżetowego dochodami z prywatyzacji. "Rząd może uzyskać z prywatyzacji znaczne środki, ale to jest działanie na raz. Przy kolejnym kryzysie nie będzie już takiej możliwości" - powiedział Sadowski. Z zapowiedzi szefa resortu finansów wynika, że rząd chce z prywatyzacji uzyskać 28-29 mld zł.