Po śmierci Petera Druckera to Henry Mintzberg uważany jest za największego guru współczesnego zarządzania. Znany jest z tego, że skutecznie kontestuje i podważa powszechnie przyjęte prawdy głównego nurtu teorii i praktyki.
W tę rolę wpisywała się jego książka z początku lat 90. Rozwój i upadek planowania strategicznego i nowa praca: Menedżerowie, nie absolwenci MBA, w której poddał miażdżącej krytyce najbardziej dziś rozpowszechniony model kształcenia podyplomowego w dziedzinie zarządzania. W tekście Kłopoty z amerykańskim sposobem zarządzania Mintzberg sięga do tych przyczyn zagrażającego dziś Ameryce kryzysu gospodarczego, które tkwią w filozofii zarządzania przedsiębiorstwami, a ściślej w niekończących się „kuracjach odchudzających”, które prowadzą do anoreksji. Po to, by zapewnić sobie dobre notowania na Wall Street, firmy zwalniają coraz to nowych pracowników, a pozostałych zmuszają do bardziej wydajnej pracy za mniejsze pieniądze. Ta rabunkowa gospodarka kapitałem ludzkim prowadzi do jego degradacji i wyczerpania.
Nie sposób nie zgodzić się z diagnozą Mintzberga. Sprawa ma jednak moim zdaniem szerszy kontekst. Podobnie jak w latach 70. wyczerpał swoje możliwości model społeczno-gospodarczy ukształtowany w okresie rooseveltowskiego new dealu i po to, by ponownie zdynamizować gospodarkę potrzebna była reaganowska rewolucja konserwatywna, tak dzisiaj kończy się żywotność modelu cywilizacyjnego ukształtowanego na początku lat 80. w okresie pierwszej prezydentury Reagana.
Model ten najpełniej charakteryzuje modne hasło tego okresu: chciwość jest dobra! Dziś wiadomo już, że niekoniecznie i nie zawsze, a przemawiają za tym co najmniej następujące względy:
- rozwój staje się zbyt energo- i zasobochłonny, zagrażając coraz bardziej środowisku naturalnemu;
- utrwalające się i szybko rosnące różnice pomiędzy biednymi i bogatymi prowadzą do erozji klasy średniej będącej dotąd ostoją amerykańskiego stylu życia i solidnej pracy;
- rosnący deficyt budżetu i bilansu handlowego oraz katastrofalnie niski poziom oszczędności gospodarstw domowych oznaczają życie na kredyt, którego nie można kontynuować w nieskończoność;
- możliwa dzięki rozwojowi instrumentów pochodnych niepohamowana spekulacja na rynkach finansowych prowadzi do powstawania kolejnych, coraz większych baniek spekulacyjnych, które muszą pękać, zagrażając coraz bardziej stabilności systemu finansowego i zmuszając rząd do kolejnych, coraz kosztowniejszych interwencji, które zakłócają logikę rynku.
Byłbym jednak mimo to bardzo ostrożny z przepowiedniami końca Ameryki i wszelkimi apokaliptycznymi wizjami. W XX wieku Ameryka wyszła zwycięsko z dwóch głębokich kryzysów: wielkiej depresji lat 30. i stagflacji lat 70., której towarzyszyła trauma wojny wietnamskiej. Mimo popularnych wówczas i czarnych scenariuszy dla Ameryki za każdym razem pojawiały się w odpowiedzi na kryzys nowatorskie rozwiązania, które następnie naśladowane były na całym świecie.
Dlaczego tym razem miałoby być inaczej? USA nadal dysponują największym zasobem kapitału intelektualnego, to tam znajdują się najsłynniejsze uczelnie, laboratoria, biura projektowe, to tam koncentrują się najwybitniejsze umysły z całego świata. Nie należy jednak przypuszczać, że kolejny zwrot będzie łatwy i bezbolesny i to nie tylko dla Ameryki, ale dla całego świata.