Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso przypomniał w piątek premierowi Donaldowi Tuskowi, że Polska ma bardzo mało czasu na rozwiązanie sprawy polskich stoczni, którym grozi zwrot udzielonej pomocy publicznej, szacowanej przez KE na ok. 5 mld złotych.

Konieczność zwrotu wsparcia przyznanego przez rząd od 2004 roku polskim stoczniom może oznaczać ich upadłość.

"Czas dobiega końca, decyzje muszą być teraz podjęte"

"Czas dobiega końca, decyzje muszą być teraz podjęte" - powiedział Johannes Laitenberger, rzecznik Barroso, relacjonując dziennikarzom jego rozmowę z premierem Tuskiem.

Politycy spotkali się w piątek rano tuż przed rozpoczęciem drugiego dnia obrad na szczycie UE w Brukseli.

Według Laitenbergera, Barroso przypomniał Tuskowi, że rozmowy Polski z KE o restrukturyzacji stoczni w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie, co jest warunkiem zatwierdzenia pomocy, "to bardzo, bardzo długa historia". KE otworzyła swoje postępowanie przed trzema laty.

"Jesteśmy świadomi, że to trudny problem"

"Jesteśmy świadomi, że to trudny problem, że to przedmiot wielkiej troski pracowników (stoczni), ich rodzin i miast - powiedział rzecznik. - Ale nie jest w interesie tych ludzi przeciąganie całej historii".

Źródła w polskiej delegacji ujawniły, że w rozmowie z Tuskiem Barroso był bardzo stanowczy, wypominając mu, że jest czwartym premierem, z którym rozmawia o stoczniach. "Poprzedni szefowie rządów nic w tej sprawie nie zrobili" - powiedział przewodniczący KE, cytowany przez polskie źródła.

Na konferencji prasowej w Szczecinie minister skarbu Aleksander Grad potwierdził w piątek zobowiązanie, że 26 czerwca w Komisji Europejskiej Polska złoży "solidnie przygotowane" programy restrukturyzacyjne dla trzech stoczni. Podkreślił, że programy będą gwarantowały rentowność stoczni oraz redukcję ich produkcji.

Jego zdaniem, po zatwierdzeniu przez KE tych programów, resort skarbu będzie w stanie zakończyć negocjacje prywatyzacyjne z inwestorami stoczni Szczecin i Gdynia. Stocznia Gdańsk została już sprywatyzowana.