Bankom centralnym, które nie będą już miały możliwości obniżania stóp, pozostaną tylko innowacyjne pomysły, których celem będzie zalanie gospodarki pieniądzem.
Bardzo ciekawie prezentowało się zdjęcie prezesa EBC Jean-Claude Tricheta po konferencji prasowej, która miała miejsce po obcięciu stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny. Złożone jakby do modlitwy ręce odzwierciedlały pogląd coraz częściej spotykany wśród banków centralnych - po obcięciu stóp procentowych do zera pozostaje nam tylko modlitwa.
Banki centralne agresywnie obcinały stopy procentowe, aby zapobiec pogarszającej się sytuacji gospodarczej. W teorii obniżka stóp obniża raty kredytów. Ponieważ spółkom i gospodarstwom domowym jest wtedy łatwiej spłacać kredyty, pożyczają chętniej, aby inwestować lub konsumować i w ten sposób gospodarka wraca na ścieżkę wzrostu.
Tym razem obniżki stóp procentowych nie zadziałały, wygląda że banki trzymają pieniądze w skarbcu. Mimo że mogą pożyczać od banku centralnego na niski procent, to z uwagi na obawy co do wypłacalności swoich klientów niechętnie pożyczają.
Co dalej? W momencie gdy w coraz większej liczbie krajów stopa procentowa zbliża się do zera (Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Szwajcaria), bank centralny ma coraz bardziej ograniczone pole manewru. W tym momencie pozostają już tylko innowacyjne pomysły, których celem jest zalanie gospodarki pieniądzem, czyli system, który znamy dość dobrze z czasów PRL. Trzeba dodrukować więcej banknotów.
Oczywiście od lat 80. technologia poszła do przodu. Drukarnie skarbowe nie muszą pracować pełną parą, można skorzystać ze zdobyczy technologii. Elektroniczny system transkacji w zupełności rozwiązuje sprawę. Bank centralny pompuje pieniądze w gospodarkę, kupując papiery wartościowe (rządowe lub korporacyjne obligacje) na rynku. Cel jest dwojaki - zwiększeniu ulega podaż pieniądza oraz spada oprocentowanie obligacji rządowych (niezależnie od stóp krótkoterminowych), co obniża koszty pożyczania pieniędzy.
Celem takiego łagodzenia jest zasypanie gospodarstw domowych i spółek gotówką, tak aby zaczęły one wydawać pieniądze. Ciekawe, czy wszystkie te zachęty wystarczą, aby banki z jednej strony zwiększały akcję kredytową, a z drugiej kredytobiorcy byli skutecznie zmotywowani do wzięcia kredytów i ich wydania.