Departament Sprawiedliwości USA zarzuca Google’owi, że za pozycjonowanie swojej przeglądarki płaci firmie Apple 8‒12 mld dol. Szykuje się też pozew antymonopolowy przeciwko Facebookowi.
DGP
Z pozwami przeciwko spółce Alphabet, do której należy Google, może wkrótce wystąpić kilka kolejnych prokuratur stanowych. Reuters podaje, że prokuratorzy generalni z Nowego Jorku, Kolorado, Iowy, Nebraski, Karoliny Północnej, Tennessee i Utah oświadczyli, iż ich ponadpartyjne dochodzenia w sprawie praktyk monopolistycznych technologicznego giganta powinny zostać częściowo sfinalizowane w nadchodzących tygodniach. Jeśli zaowocują pozwami, siedem stanów będzie wnioskować o połączenie ich spraw z pozwem, jaki przeciwko firmie z Mountain View złożył tydzień temu Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych (DoJ).
Do tego federalnego pozwu przyłączyło się już 11 stanów: Arkansas, Floryda, Georgia, Indiana, Kentucky, Luizjana, Mississippi, Missouri, Montana, Karolina Południowa i Teksas. Jak podają skarżący, ich celem jest powstrzymanie bezprawnego monopolu Google’a na amerykańskim rynku usług wyszukiwania i reklamy utrzymywanego „poprzez praktyki antykonkurencyjne i wykluczające”. W szczególności DoJ zarzuca gigantowi, że wykorzystuje swoją siłę rynkową do pozycjonowania swojej wyszukiwarki jako domyślnej.
Prokurator generalny USA stwierdza w pozwie, że na tym rynku „najskuteczniejszym sposobem dystrybucji” produktu jest ustawienie danej wyszukiwarki jako domyślnej na smartfonach, tabletach i komputerach, bo użytkownicy rzadko to zmieniają. De facto gwarantuje to więc niemal wyłączność na dane urządzenie. Google od lat zawiera z producentami sprzętu umowy dające mu pozycję domyślną i – czytamy w pozwie – „angażuje się w działania antykonkurencyjne”, aby blokować inne wyszukiwarki. Co roku płaci za to miliardy dolarów producentom urządzeń, takim jak Apple, LG, Motorola i Samsung; a także operatorom sieci bezprzewodowych (np. AT&T, T-Mobile i Verizon) i przeglądarkom (Mozilla, Opera).
W ten sposób zdaniem DoJ Google „wykluczył konkurencję w wyszukiwaniu internetowym”. Jego rywale nie mają bowiem dostępu do „istotnej dystrybucji, skali i rozpoznawalności swoich produktów” – czyli „realnej szansy na rzucenie wyzwania Google’owi”, którego nazwa stała się synonimem wyszukiwania w sieci. „Dzisiejszy Google jest monopolistycznym strażnikiem internetu i jedną z najbogatszych firm na świecie, z wartością rynkową 1 bln dol. i rocznymi przychodami przekraczającymi 160 mld dol.” – stwierdza DoJ.
Część tych przychodów przeznacza na zabezpieczenie swojej pozycji. Pozew szczegółowo opisuje tu współpracę z firmą Apple, która nie ma własnej wyszukiwarki, natomiast w swoich urządzeniach jako domyślny ustawia produkt Google’a. W zamian za to właściciel wyszukiwarki płaci spółce z Cupertino – według publicznych szacunków – ok. 8–12 mld dol. rocznie, co – jak podkreślono w pozwie – stanowi 15–20 proc. globalnych obrotów Apple.
„The New York Times”, podając te same estymacje, wskazuje, że jeszcze w 2014 r. stawka wynosiła 1 mld dol. Gazeta zaznacza przy tym, że gdyby sąd nakazał zakończyć tę współpracę gigantów, zagroziłby nawet jednej piątej przychodów Apple i – w większym stopniu – pozycji Google’a. Ta ostatnia firma wpadłaby w tym głębsze kłopoty, gdyby po przymusowym zerwaniu producent smartfonów i sprzętu komputerowego postanowił zbudować i promować własną wyszukiwarkę.
Do jakichkolwiek sankcji wobec Google’a jest jednak jeszcze daleko. Do 19 grudnia firma ma czas, by odpowiedzieć na pozew, który na razie nazwała „głęboko wadliwym”, podkreślając, że wygrana DoJ oznaczałaby trudniejszy dostęp do „najlepszych narzędzi wyszukiwania i niedrogich smartfonów”. Na tym etapie nie sposób jednak przewidzieć wyniku procesu. Na początku XXI w. DoJ nie udało się utemperować Microsoftu, oskarżonego o nielegalne utrzymywanie pozycji monopolisty przez utrudnianie odinstalowywania przeglądarki Internet Explorer. Sprawa skończyła się wtedy rozczarowującą ugodą, zobowiązującą Microsoft do udostępniania innym firmom swoich interfejsów do programowania aplikacji.
Nie tylko spółka z Mountain View znalazła się ostatnio na antymonopolowym celowniku w USA. Jak podaje „Washington Post”, być może już w listopadzie zostanie bowiem złożony pozew przeciwko Facebookowi. Gazeta informuje, że prokuratorzy kilku stanów – w tym Nowego Jorku – kończą nad nim prace.