Część ekspertów obawia się, że nie jesteśmy przygotowani do nadchodzącej reformy. Wciąż nie wydano też aktów wykonawczych, a rząd prowadzi prace nad nowelizacją przepisów.
Część ekspertów obawia się, że nie jesteśmy przygotowani do nadchodzącej reformy. Wciąż nie wydano też aktów wykonawczych, a rząd prowadzi prace nad nowelizacją przepisów.
Z początkiem nowego roku wchodzi w życie nowa ustawa – Prawo zamówień publicznych (Dz.U. z 2019 r. poz. 2019). Przesadą byłoby nazwać ją rewolucją – większość komentatorów traktuje nową regulację jednak jako kontynuację obecnego systemu, choć w wielu miejscach go modyfikującą. Bez wątpienia jednak będzie to dla rynku największa zmiana przepisów od czasu wstąpienia Polski do Unii Europejskiej.
Na przygotowanie się rynek miał ponad rok. Mimo tak długiej vacatio legis słychać głosy, że wielu zamawiających nie zdąży. Część środowiska samorządowego uważa wręcz, że termin wejścia w życie nowej ustawy powinien zostać przełożony. Z takim apelem do rządu zwróciło się ostatnio Zgromadzenie Ogólne Związku Powiatów Polskich (ZPP). W pięciu punktach przedstawiło argumenty, którego jego zdaniem przemawiają za tym.
Wśród ekspertów również można znaleźć zwolenników takiego rozwiązania. – W mojej ocenie przesunięcie terminu wejścia w życie nowych przepisów byłoby jak najbardziej wskazane, by nie powiedzieć konieczne. Zewsząd słyszę głosy, że środowisko zamówieniowe nie jest przygotowane do ich stosowania. Z jednej strony pandemia odwróciła uwagę i zmieniła priorytety. Z drugiej – wciąż brakuje aktów wykonawczych, a sama ustawa ma być nowelizowana – zauważa Tomasz Czajkowski, były wieloletni prezes Urzędu Zamówień Publicznych, a dzisiaj redaktor naczelny miesięcznika „Zamówienia Publiczne Doradca”.
– Mówiąc wprost, boję się, że sztywne trzymanie się przyjętego terminu skończy się dużymi komplikacjami dla rynku zamówień. Grozi nam unieważnianie przetargów i wysyp odwołań. Najważniejsze jednak jest to, że bez odpowiedniego przygotowania nie będziemy w stanie osiągać podstawowych efektów, czyli gospodarnego, oszczędnego i celowego wydatkowania środków publicznych – dodaje.
W odpowiedzi na sondę zorganizowaną przez DGP na największej facebookowej grupie skupiającej praktyków („Zamówienia publiczne – Zamawiający, Wykonawcy”) 74 proc. z ponad 200 uczestników również opowiedziało się za przesunięciem terminu wejścia w życie reformy.
Czy są na to szanse? Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii uważa, że nie byłoby to wskazane, bo nowe przepisy mogą przyczynić się do rozwoju rynku zamówień publicznych, co jest szczególnie istotne w czasie pandemii (patrz: wywiad). Również UZP nie widzi takiej potrzeby, choć zaznacza, że wsłuchuje się w głosy płynące z rynku i ma świadomość, że w związku z COVID-19 nie jest łatwa. Zaznacza jednak, że z apelem o przełożenie reformy wystąpiła dotąd tylko jednak organizacja samorządowa.
– Postulat ten nie został podjęty przez innych przedstawicieli samorządu ani przez Komisję Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego. Natomiast jeżeli podobnych głosów byłoby więcej, w opinii UZP należałoby rozważyć taką propozycję – ocenia Michał Trybusz, rzecznik tego urzędu.
ZPP zwraca m.in. uwagę na to, że zamawiający na szczeblu lokalnym nie otrzymali wsparcia ze strony rządu, głównie Urzędu Zamówień Publicznych. „Nie odbywały się szkolenia, nie opracowano programów oraz materiałów szkoleniowych, nie udostępniono wzorów dokumentów odnoszących się do nowych regulacji etc.” – pisze w swym stanowisku.
– Niestety trudno się z tym nie zgodzić, przy czym nietrudno też nie zauważyć obiektywnych przeszkód, które stanęły na drodze szerokiej akcji informacyjnej, zwłaszcza w pierwszym okresie pandemii – mówi dr Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna.
– Z tego powodu warto jednak rozważyć przesunięcie terminu wejścia w życie nowych przepisów, dajmy na to o pół roku, i wykorzystać ten czas na przygotowanie darmowych webinariów z praktycznymi poradami – zaznacza.
UZP przekonuje, że mimo wyjątkowo niesprzyjających warunków przeprowadziło sześć konferencji poświęconych stricte regulacjom nowego p.z.p., w których wzięło udział ponad 1300 osób. Udostępnia też na swoich stronach prezentacje z nich, które mają być szczególnie pomocne w zakresie nowej procedury podstawowej (będzie stosowana do progów unijnych). Urząd opublikował też kilka dokumentów związanych z nową ustawą.
– Cały czas trwają prace nad komentarzem do nowego p.z.p. Zostanie on udostępniony jeszcze w tym roku – dodaje Michał Trybusz. – W planach było również ok. 20 wydarzeń lokalnych realizowanych przy współpracy z Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości, jednak z uwagi na pandemię ich realizacja nie była możliwa – przyznaje.
Innym argumentem ZPP na potrzebę przesunięcia terminu wejścia w życie nowej ustawy są trwające właśnie w rządzie prace nad jej nowelizacją. Patrząc realnie, zostanie ona uchwalona pod koniec roku. „Pogłębia to stan niepewności polskich zamawiających i dodatkowo komplikuje proces przygotowywania się do wdrożenia nowych przepisów” – napisali w swym stanowisku samorządowcy.
Jednym z ważniejszych elementów reformy systemu jest pełna elektronizacja zamówień publicznych. Dzisiaj w internecie są prowadzone przetargi jedynie powyżej progów, z początkiem roku będą już wszystkie, co oznacza ponad pięciokrotnie większy ruch. Tymczasem prace nad docelową platformą e-Zamówienia są opóźnione. Zgodnie z pierwotnym harmonogramem powinna być oddana w ręce użytkowników do końca roku. Z powodu przedłużających się procedur przetargowych, a później pandemii dziś zakłada się jej udostępnienie w wersji pozwalającej na składania ofert do 31 marca 2021 r.
Do tego czasu zamawiający będą mogli korzystać z miniPortalu BIS, który jest właśnie dostosowywany do wymogów, jakie będą obowiązywać od nowego roku.
Zamawiający będą też mogli korzystać z komercyjnych platform zamówieniowych. Te również powinny być dostosowane do nowych wymogów. Tu jednak jest kolejny problem, bo wciąż brakuje przepisów wykonawczych, które będą determinować sposób ich funkcjonowania. Dlatego też niektórzy postulują odłożenie tylko tych zmian.
– W mojej ocenie przesunięcie terminu wejścia samej ustawy nie wpłynie na poziom przygotowania jednostek do stosowania jej przepisów jako całości. Mamy tu raczej do czynienia z obawami wynikających ze sporej liczby zmian i z późnym rozpoczęciem przygotowań do ich wprowadzenia – uważa Adam Wiktorowski, prawnik i ekspert ds. zamówień publicznych.
– Inaczej rzecz się ma ze zmianami w zakresie środków komunikacji elektronicznej. Określenie projektu nowych wymogów dosłownie na chwilę przed wejściem ich w życie nie pozwoli dostawcom platform na dostosowanie swoich narzędzi. Warto rozważyć, czy teraz rzeczywiście jest potrzebne wprowadzanie zmian w zakresie ich stosowania, czy też nie powinno się z tym poczekać na zakończenie wdrożenia platformy e-Zamówienia – podpowiada. Chodzi m.in. o rozporządzenie w sprawie sposobu sporządzania i przekazywania informacji oraz wymagań technicznych dla dokumentów elektronicznych oraz środków komunikacji elektronicznej, nad którego projektem wciąż pracuje rząd.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama