COVID-19 szaleje, jednak upadłości jest coraz mniej. Konsekwencje lockdownu zobaczymy z opóźnieniem.



Od stycznia do września sądy ogłosiły upadłość i restrukturyzację 685 firm. To o 6,42 proc. mniej niż przed rokiem, kiedy o tej porze było już 732 bankrutów – wynika z danych opracowanych dla DGP przez Bisnode Polska. Najbardziej, bo o 15 proc., spadła liczba upadłości w sektorze produkcji przemysłowej, o 6,2 proc. w rolnictwie, o 3 proc. w budownictwie, a o 2 proc. w transporcie.
Tym samym trend spadkowy zanotowany po II kwartale roku jest kontynuowany, co dla wielu ekspertów jest pewnym zaskoczeniem. Szczególnie biorąc pod uwagę ogólną sytuację na rynku, w tym długotrwałe wstrzymanie produkcji zakładów przemysłowych i zamrożenie działalności przez liczne punkty usługowe.
– Wystarczy przypomnieć sobie zapowiedzi firm z końca marca. Kiedy nastąpił lockdown, nie tylko mali, ale i duzi gracze sygnalizowali, że go nie wytrzymają, czego efektem będą masowe bankructwa w krótkim czasie – mówi Piotr Kalisz, główny ekonomista City Handlowego.
Wprowadzony przez rząd pakiet pomocowy okazał się skutecznym lekarstwem. Ryzyko potencjalnych bankructw zostało zmniejszone. Firmy będące w trudnej sytuacji podejmują walkę o przetrwanie.
– Liczba samych upadłości i likwidacji na koniec września 2020 r. wyniosła 354. W porównaniu do września 2019 r. stanowi to spadek postanowień o 13,6 proc. Jednocześnie o blisko 3 proc. wzrosła liczba postanowień restrukturyzacyjnych, czyli takich prowadzących do naprawy sytuacji w firmie – komentuje Tomasz Starzyk, analityk Bisnode Polska.
Dane o sądowych upadłościach nie dają pełnego obrazu. Nie uwzględniają likwidacji jednoosobowych działalności, które najbardziej ucierpiały z powodu lockdownu.
– Mikrofirmy znikały z rynku po cichu – zaznacza Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
Poza tym negatywne skutki pandemii będą odczuwalne, ale z opóźnieniem, czyli zostaną przesunięte w czasie. Choćby z powodu rządowych pakietów pomocowych, a także zawieszenia obowiązku składania wniosku o upadłość przez dłużnika.
– Pamiętajmy, że wiele z balansujących na granicy firm nadal jest pod wpływem rządowych pakietów pomocowych. Co utrzymuje je na powierzchni – twierdzi Tomasz Starzyk.
Wiele przedsiębiorstw z premedytacją wstrzymało się przed wejściem na ścieżkę upadłości lub restrukturyzacji, mimo że ich sytuacja finansowa była bardzo trudna. Złożenie wniosku przekreślało bowiem możliwość skorzystania ze wsparcia, jakie daje tarcza antykryzysowa. Pozostaje więc pytanie, jak długo po wykorzystaniu pomocy przedsiębiorstwa będą w stanie opierać się kryzysowi.
– Zależy to od tego, jakie będą kolejne kwartały w gospodarce, jak bardzo dotkliwa okaże się kolejna fala epidemii koronawirusa, jak duży wpływ będzie miała na popyt – uważa Piotr Kalisz.
Pocieszające jest to, że spadek PKB jest mniejszy od prognozowanego. Po pierwszym półroczu wyniósł 8 proc., wobec prognozowanych ponad 10. Najnowsze przewidywania mówią natomiast o jego spadku na koniec roku o nieco ponad 3 proc. wobec wcześniej zapowiadanych ponad 5 proc.
– To sygnał, że kryzys nie przybrał tak poważnej formy, jak oczekiwano. Skutki recesji będą jednak widoczne. Szczególnie że wywołują zmianę zwyczajów konsumenckich. Z najnowszych raportów wynika, że 80 proc. Polaków ograniczy chodzenie do kina, 70 proc. do restauracji. Mniej też będziemy korzystać z innych rozrywek, jak np. kluby fitness. A to oznacza kłopoty dla firm, które zmian konsumenckich nie uwzględnią w swoim modelu biznesowym – uważa Grzegorz Maliszewski.
Prawdziwe skutki pandemii zobaczymy jeśli nie na koniec bieżącego roku, to na pewno w przyszłym, wraz z wygasającym wsparciem dla firm oraz zakończeniem stanu epidemii, który odracza obowiązek składania wniosków upadłościowych.