Facebook, Twitter, Google i inne portale nie będą już mogły korzystać z bezwarunkowej ochrony przed odpowiedzialnością za treści publikowane przez użytkowników – planuje Departament Sprawiedliwości (DoJ) w Stanach Zjednoczonych.
Opracował projekt zmian ustawy komunikacyjnej (Communications Decency Act). Obecnie sekcja 230 tej ustawy zapewnia gigantom internetowym immunitet. Prokurator generalny William P. Barr uważa, że zbyt długo dawało to tym platformom bezkarność i czas pociągnąć je do odpowiedzialności „zarówno wtedy, gdy bezprawnie cenzurują wypowiedzi, jak i gdy świadomie ułatwiają działalność przestępczą w internecie”.
Zarzuty pod adresem serwisów są dwutorowe: że nie reagują na nielegalne treści lub robią to opieszale oraz że w dowolny sposób usuwają wpisy niełamiące prawa. Tego zdania jest np. prezydent Donald Trump – i dlatego w maju br. wydał rozporządzenie wykonawcze, którego nowelizacja jest konsekwencją.
„W ostatnich latach niewielka grupa potężnych platform technologicznych zacieśniła swoją kontrolę nad handlem i komunikacją w Ameryce” – powiedział Trump dziennikarzom po spotkaniu z republikańskimi prokuratorami generalnymi. „Co roku niezliczona liczba Amerykanów jest banowana, umieszczana na czarnej liście i uciszana poprzez arbitralne lub złośliwe egzekwowanie ciągle zmieniających się zasad” – dodał, cytowany przez Reutersa.
Proponowane przez DoJ zmiany z jednej strony dotyczą właśnie usuwania z serwisów legalnych treści. Ma się to teraz odbywać na przejrzystych zasadach. Z drugiej strony platformy internetowe będą musiały się bardziej przyłożyć do usuwania treści nielegalnych. Tu zachętą ma być fakt, że immunitet od roszczeń za treści umieszczane przez internautów będzie przysługiwał właścicielom serwisów tylko wtedy, gdy wcześniej dołożyli odpowiednich starań, by niezgodnych z prawem wpisów na platformę nie dopuścić albo szybko je usunąć.
Zastępca prokuratora generalnego Jeffrey A. Rosen wyjaśnia, że te zmiany mają przywrócić sekcji 230 – która powstała w latach 90. – jej pierwotny cel: ochronę zachęcającą do dobrego zachowania w internecie. „Gdy interaktywne serwisy świadomie rozpowszechniają nielegalne materiały lub moderują treści w złej wierze, sekcja 230 nie powinna ich chronić przed konsekwencjami takich działań” – podkreśla Rosen.
Nowe zasady nie będą miały wpływu na poziom dyskusji w sieci podczas trwającej w USA kampanii prezydenckiej. Projekt został bowiem dopiero złożony w Kongresie i jest mało prawdopodobne, by regulacje weszły w życie w tym roku.