W ciągu ostatniego roku prokuratura wszczęła niemal tyle samo postępowań, co przez poprzednie cztery lata łącznie. To efekt nowelizacji ustawy antywywozowej obowiązującej od czerwca 2019 r.
DGP
Liczba aktów oskarżenia trafiających do sądów zwiększyła się zaś o 50 proc. rok do roku. To zasługa nowelizacji prawa farmaceutycznego z połowy 2019 r. Jej głównym elementem było radykalne zaostrzenie kar za wywóz brakujących Polakom medykamentów. Dziś grozi za to do 10 lat pozbawienia wolności. Nowe przepisy zachęciły śledczych do działania.
– Poprawę sytuacji widać nie tylko w statystykach, lecz także na aptecznych półkach – mówi Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.

Walka na większą skalę Dane z prokuratur nie pozostawiają wątpliwości: śledczy reagują znacznie częściej niż dawniej. Od lipca 2015 r. do 6 czerwca 2019 r. prokuratorzy wszczęli 54 sprawy dotyczące nielegalnego wywozu leków. Od 7 czerwca 2019 r. (czyli w dzień po wejściu w życie nowej ustawy) do 26 czerwca 2020 r. – 56 spraw. To blisko czterokrotny wzrost. Liczba aktów oskarżenia zwiększyła się zaś o połowę, lecz na razie to i tak przypadki dające się policzyć na palcach dwóch rąk. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy prokuratorom udało się zakwestionować transakcje o łącznej wartości 180 mln zł, zająć mienie członków tzw. mafii lekowej na ponad 5 mln zł oraz zająć leki przeznaczone do wywozu o wartości 4 mln zł.

– Cieszę się, że ustawa, którą przyjęliśmy, się sprawdza. Naczelne założenie, z którego wyszły ministerstwa sprawiedliwości i zdrowia, a posłowie je poparli, czyli że najlepiej w walce z mafią lekową sprawdzi się groźba surowej kary, znalazło potwierdzenie w rzeczywistości – mówi Tomasz Latos (PiS), przewodniczący sejmowej komisji zdrowia.
Zaznacza, że walka jeszcze się nie skończyła. – Prowadzone postępowania i akty oskarżenia to jedno. Kluczowe teraz jest, by nie było pobłażania ze strony sądów. Dopiero wyroki skazujące pokażą tym, którzy chcieliby nielegalnie wywozić leki z Polski, że to się nie opłaca – zauważa.

Brak zdziwienia

Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, przyznaje, że statystyki go nie dziwią.
– Jako farmaceuci widzimy, że grupy przestępcze nielegalnie wywożące leki są w odwrocie. Zauważamy to na co dzień, mając dostęp do leków, których do niedawna masowo brakowało – twierdzi.
Zdaniem Tomkowa istotne jest to, że rządzący mówią wprost, że ci, którzy wywożą brakujące w Polsce leki na Zachód, to przestępcy, „mafia lekowa”, a działalność jest określana mianem procederu. Przy wiele lat mówiono o nich jako przedsiębiorcach działających na krawędzi prawa, a nielegalny wywóz określano mianem sposobu prowadzenia działalności gospodarczej. Przykładowo mówił tak Sławomir Neumann, były wiceminister zdrowia, który na antenie TOK FM tłumaczył, że „mamy wolny obrót gospodarczy i nie ingerujemy w gospodarkę”.
– Dziś członkowie zorganizowanych grup przestępczych widzą, że za nielegalny wywóz leków naprawdę można trafić na ławę oskarżonych, a docelowo do więzienia. Skala wywozu była zaś ogromna przez to, że przez całe lata nikt za to nie trafił za kratki. Poczucie bezkarności rozzuchwalało. Teraz tego poczucia już nie ma – mówi Marek Tomków. Jego zdaniem pozytywny wpływ wywarła też nowelizacja prawa farmaceutycznego, nazywana potocznie apteką dla aptekarza (Dz.U. z 2017 r. poz. 1015). Dziś bowiem utworzenie nowej placówki jest utrudnione. Gdy więc inspekcja farmaceutyczna jakąś zamknie za udział w procederze wywozu leków, stworzenie nowej „bazy wywozowej” nie jest łatwe.
Zaskoczony pozytywnym obrotem sprawy nie jest również Łukasz Waligórski, redaktor naczelny branżowego portalu Mgr.farm. – Po zmianach z 2019 r. to była dość oczywista kolej rzeczy. Wcześniej postępowania karne niechętnie były wszczynane przez prokuratorów, co zresztą było też przedmiotem interwencji i wytycznych wydanych przez prokuratora krajowego w 2017 r. – przypomina.
I dodaje, że nie bez znaczenia było także uruchomienie w kwietniu 2019 r. Zintegrowanego Systemu Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczymi. Pozwala on państwowym analitykom na lepszy monitoring przepływu leków.
– Nie pozostaje nic innego jak tylko się cieszyć z takiego obrotu spraw. Niemniej apteki nadal zgłaszają problemy z dostępem do niektórych leków. W ostatnich latach bowiem przybyło przyczyn ich braków, które nie mają związku z działalnością „mafii lekowej” – zauważa Łukasz Waligórski. Chodzi m.in. o uzależnienie Polski od produkcji substancji czynnych do leków w Azji.

Ustawowa karuzela

Przypomnijmy, zgodnie z polskim prawem ścieżka obrotu lekami powinna wyglądać tak: od producenta preparat trafia do hurtowni farmaceutycznej, z hurtowni do apteki, a z apteki do pacjenta. Można wyobrazić sobie inne modele, np. zakup leków przez przychodnie, które przekazują je pacjentom. Ogólna zasada jest jednak taka, że zawsze sprzedaż następuje w kierunku pacjenta. Do 2015 r. nielegalny wywóz leków był przestępstwem. Od 2015 r. (nowelizację przygotował rząd PO-PSL pod koniec kadencji) do czerwca 2019 r. był przede wszystkim deliktem administracyjnym. Choć prokuratura uważała, że i tak może ścigać tych, którzy nielegalnie wywozili leki między 2015 r. a wejściem w życie ostatniej nowelizacji. Zgodnie z wytycznymi prokuratora Bogdana Święczkowskiego z 2017 r. śledczy mieli oskarżać członków mafii lekowej na podstawie przepisów o działaniu zorganizowanej grupy przestępczej i narażenia na utratę zdrowia lub życia. Prokuratorzy jednak robili to niechętnie.