"Zgodnie z planem pod koniec czerwca, w lipcu będzie nowelizacja budżetu, oczywiście jak najpierw zmodernizujemy - nie zawiesimy - stabilizującą regułę wydatkową. Jesteśmy na etapie głębokiej pracy, musimy poczekać, co się zmieni i gdzie" - mówił minister.
Dodał, że nie wiadomo także, na którym etapie pandemii jesteśmy, czy w jej końcowej fazie, czy też ona znowu wybuchnie i potrzebne będzie więcej pieniędzy na utrzymanie gospodarki, "czy też będzie można skupić się na impulsie gospodarczym, aby restartować polską gospodarkę".
Jak dodał wiceminister finansów Piotr Patkowski, w tym momencie na rachunkach bieżących budżetu państwa jest około 90 mld złotych. "Nie ma w tym momencie jakiejś pilnej potrzeby nowelizacji budżetu. Ona się oczywiście pojawi (...) terminy letnie, o których mówiliśmy są oczywiście aktualne. Ale to będzie bardziej wynikało (...) z dawania proinwestycyjnego impulsu dla sektora niż z potrzeb budżetowych (...). Tutaj ryzyka w tym momencie nie występują" - zapewnił Patkowski.
Główny ekonomista MF Łukasz Czernicki poinformował natomiast, że resort finansów analizuje dane, które do niego napływają, więc trudno deklarować, jak będzie kwota deficytu na koniec roku, czy to będzie 100 mld zł, więcej, czy mniej - o co był pytany.
"Na bieżąco analizujemy też sytuację po stronie wpływów podatkowych. To będzie kluczowa kwestia" - podkreślił.
"Wiemy dobrze, że marzec był miesiącem, kiedy te wpływy podatkowe tylko częściowo się załamały, bo +lockdown+ jest z nami od połowy marca. Kwiecień pewnie będzie wyjątkowym miesiącem i tak naprawdę pokaże podatkowo całą skalę załamania gospodarczego" - powiedział.
Czernicki dodał, ze kolejnym aspektem sprawy będą wpływy podatkowe z maja br., kiedy wychodzimy z "lockdownu".
"Tak naprawdę odpowiedź na to pytanie, jaki będzie deficyt budżetowy będzie możliwa - moim zdaniem - w czerwcu, po przeanalizowaniu wpływów podatkowych za te trzy miesiące, od marca do maja" - podsumował Czernicki.