DGP spytał właścicieli firm o ocenę rządowych propozycji. Większość wskazuje na braki w rozwiązaniach dotyczących kosztów pracy
− Trudno mówić o efektywnej pomocy przedsiębiorcom, wskazując np. na możliwość zawieszenia składek
ZUS. Za trzy miesiące, na skutek utraty płynności finansowej i pojawienia się niewypłacalności, przedsiębiorcy mogą nie być w stanie opłacić należości. One powinny zostać całkowicie umorzone − przekonuje Małgorzata Anisimowicz, prezes zarządu PMR Restrukturyzacje. Podobne opinie podzielają przedstawiciele wielu branż.
Handel i turystyka liczą koszty pracy
− Dla nas najważniejsze jest, by utrzymać pracowników. Z propozycją rządu będzie to trudne. Chyba że finansowanie wynosiłoby nie 40 proc., a tyle ile w Wielkiej Brytanii, czyli 80 proc. Wtedy ma to sens − mówi Sławomir Strycharz, założyciel spółki obuwniczej Wojas, która zatrudnia ok. 1500 osób. − U nas koszty zatrudnienia odpowiadają za 37 proc. miesięcznych wydatków. Kolejne 21 proc. to wydatki związane ze sklepami, które mamy głównie – w teraz zamkniętych – centrach handlowych. Bardzo pozytywnie oceniamy propozycję dopłaty do czynszów na poziomie 90 proc., która ma obowiązywać na czas zakazu funkcjonowania obiektów − podkreśla Strycharz.
Branża turystyczna też wskazuje na koszty zatrudnienia. − To ponad 50 proc. miesięcznych wydatków. Dlatego tu pomoc jest oczekiwana i potrzebna − mówi Jacek Piasta, menedżer hotelu Juvena z Międzywodzia. Też wskazuje na zupełne zawieszenie, a nie tylko odroczenie płatności składek na ZUS. Jego zdaniem zawieszone powinny być też
podatki płacone przez przedsiębiorcę w związku z zatrudnieniem. Wtedy jego zobowiązania z tego tytułu spadłoby o ponad połowę.
− Odroczenie składek jest proponowane od lutego przez trzy miesiące. Dla mnie oznacza to pomoc przez dwa miesiące. Bo za luty już uregulowałem płatność. Lepiej byłoby, gdyby okres trzech miesięcy każdy z przedsiębiorców mógł sobie wybrać i dostosować do swojej sytuacji finansowej − komentuje Mirosław Sikorski, prezes zarządu Almaturu. Podobnie branża targowa. Jej przedstawiciele oceniają, że tarcza to wstęp do dyskusji, a nie realna pomoc. − Opcja
zwolnienia z ZUS powinna być możliwa do momentu powrotu do normalności, a z rozwiązania powinni móc skorzystać wszyscy samozatrudnieni, mikro- oraz mali przedsiębiorcy, których przychody spadły lub spadną o więcej niż 25 proc. w stosunku do lutego br. lub opcjonalnie do przychodu marzec 2020 do marzec 2019 lub kwiecień 2020 do kwiecień 2019 − uważa Beata Kozyra, prezes zarządu Polskiej Izby Przemysłu Targowego. − To drugie porównanie wynika z tego, że cykl rozliczenia odbytych targów wynosi na ogół trzy miesiące – dodaje.
Produkcja o cięciu stóp i kredytach
To stanowisko podziela przemysł produkcyjny. − Przedsiębiorcy potrzebują większego przejęcia częściowych lub całkowitych kosztów pracowniczych w przypadku konieczności zamknięcia zakładów, dalszą obniżkę stóp procentowych oraz gwarancję utrzymania obecnych limitów kredytowych w bankach, aby utrzymać płynność rynku – mówi Piotr Lisiecki, prezes Boryszewa. − W sytuacji braków płynnościowych kluczowe wydaje się wydłużenie terminów płatności zobowiązań podatkowych i danin na rzecz państwa. Dużo lepsza od systemu indywidualnych wniosków o prolongatę terminów spłaty byłaby czasowa zmiana i wydłużenie terminów dla wszystkich przedsiębiorstw działających na rynku – dodaje.
Dużym nierozwiązanym problemem pozostaje kwestia pomocy w przypadku niewypłacalności kontrahentów. − Ubezpieczyciele, w tym kontrolowana przez państwowo KUKE, utrzymują niepewność co do wypłat kwot za nieotrzymane należności, jeśli brak płatności będzie związany z panującą epidemią – wskazuje dr Tadeusz Nowicki, prezes grupy ERGIS zajmującej się opakowaniami przemysłowymi. Proponuje stworzenie publiczno-prywatnego systemu gwarancji płatności za należności i przyznanie odpowiednich limitów kredytowych.
Inaczej tę kwestię widzi prezes CCC Marcin Czyczerski. − Państwo nie powinno regulować kwestii zatrudnienia i rotacji pracowników w tak jednoznaczny sposób, niemniej jednak ochrona pracowników i miejsc pracy w rozsądny sposób powinna znaleźć się w pakiecie osłonowym – stwierdza. Przedstawiciele branży motoryzacyjnej chcieliby natomiast zniesienia konieczności wykazywania straty przy otrzymywaniu rządowego wsparcia. − Spadek obrotów nawet do zera nie powoduje jej wykazania ze względu na sposób rozliczenia się z macierzystym koncernem – mówi Agnieszka Brania, rzecznik Opel Manufacturing Poland.
Budowlanka narzeka na urzędników
Budowlanka obawia się tego, na jakich zasadach będzie można wydłużyć kontrakty z zamawiającymi. Jest pewne, że duże inwestycje z powodu koronawirusa będą miały kilkumiesięczne opóźnienie. Rząd wstępnie zapowiedział, że okres zagrożenia epidemicznego i okres epidemii nie będą wliczane do kontraktu, a firmom nie będą naliczane kary z tytułu wydłużenia robót. Wojciech Pater, prezes firmy Mosty Łódź, skarży się jednak, że kiedy w zeszłym tygodniu wysłał do szczecińskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad pismo o możliwym wydłużeniu prac z powodu koronawirusa, dostał odpowiedź, iż prace ma skończyć w założonym terminie. Przyznaje, że z prowadzonych przez Mosty Łódź budów schodzą już mniejsi podwykonawcy. – Często tłumaczą to obawą o swoje zdrowie, ale tak naprawdę zwykle nie mają podstaw prawnych do takich kroków – zaznacza Pater. Według szefa łódzkiej firmy okres przestoju na budowie powinien się też wiązać z pewną dopłatą do kontraktu, co byłoby przekazane np. na płace dla pracowników. To jest często przewidziane w umowach, ale chodzi o doprecyzowanie zasad w specustawie. Pater jest gotów przystać na zasadę, że pomoc państwa powinna być warunkowana brakiem zwolnień pracowników. – Mi zależy na tym, żeby utrzymać pracowników i po opanowaniu epidemii wrócić w pełnych mocach do robót – zaznacza.
W mniejszych firmach budowlanych zwracają uwagę, by przyjąć zasady pozwalające utrzymać płynność finansową. – Propozycja wakacji kredytowych jest dobra. Trzeba tylko wprowadzić mechanizm, który mimo odroczenia spłat zachęci do płacenia rat, jeśli sytuacja choć trochę się poprawi. Kiedy skończą się te wakacje kredytowe, wiele firm może nie udźwignąć nagromadzonych w tym czasie obciążeń – zaznacza Andrzej Zając, współwłaściciele firmy Meliorant, który jako podwykonawca wykonuje prace przy budowie dróg ekspresowych.
Banki chcą poluzowania reguł...
W branży finansowej zamieszanie wywołała propozycja Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – wprowadzenia rocznych wakacji kredytowych. Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz wyjaśniła w DGP, że ten pomysł nie będzie realizowany. Podoba jej się jednak druga część propozycji urzędu antymonopolowego, dotycząca obniżki limitu kosztów pozaodsetkowych w kredycie konsumenckim.
Cezary Stypułkowski, prezes mBanku, uważa, że rola banków w łagodzeniu skutków zbliżającego się kryzysu gospodarczego będzie kluczowa. – Jesteśmy odpowiedzialni zarówno za bezpieczeństwo powierzonych nam depozytów, jak i wspieranie firm i klientów indywidualnych kredytami. Musimy też pomagać kredytobiorcom, którzy mogą mieć problem z terminowym płaceniem rat. Będziemy pełnić te funkcje odpowiedzialnie, ale na czas światowej pandemii potrzebujemy mądrego wsparcia ze strony prawodawców i regulatorów – mówi Stypułkowski. Podkreśla, że dwie sprawy są szczególnie pilne. Po pierwsze, KNF powinien wydać rekomendację dotyczącą stosowania rachunkowego standardu MSSF9 w obecnej sytuacji. Dzięki temu, w rozmowach z audytorami, banki będą mogły uwzględnić antykryzysowe działania rządu i bardziej elastycznie podchodzić do scenariuszy makroekonomicznych przy liczeniu rezerw kredytowych. Bez tego rozwiązania znacząco spadnie zdolność banków do prowadzenia akcji kredytowej. Po drugie, potrzeba czasowej zmiany w prawie bankowym. – Bez dostosowania definicji zdolności kredytowej do obecnych warunków będzie nam trudniej udzielać nowych pożyczek – kończy Cezary Stypułkowski.
... a gastronomia sprecyzowania czynszu
Dla gastronomii i innych branż usługowych, które prowadzą działalność w wynajmowanych lokalach, kluczowe są dwa rozwiązania zakładające ulgę w wysokości 90 proc. czynszu w przypadku najmu w budynku o odpowiednio dużej powierzchni handlowej. − Ale czynsz w centrum handlowym składa się z kilku elementów: to jest stawka czynszowa, opłata eksploatacyjna i marketingowa. Nie jest więc do końca jasne, czego ulga ma dotyczyć – czy tylko stawki czynszowej, czy też całości – mówi Bertrand Jasiński, prezes Sale Zabaw Fikołki Sp. z o.o. Obawy o czynsze przewijają się też w wypowiedziach innych przedsiębiorców. Jeden z nich, właściciel niewielkiej restauracji w centrum Warszawy (prosił o zachowanie anonimowości), zwraca uwagę, że nie wszędzie da się skorzystać z ustawowej zniżki. − Z tego, co zdążyłem przeczytać, w pakiecie jest mowa o obowiązkowej obniżce przez właścicieli obiektów o łącznej powierzchni handlowej powyżej 2 tys. mkw. A co jeśli restauracja jest w kamienicy, która nie ma 2 tys. mkw.? Ona nie może już liczyć na obniżkę? − mówi nasz rozmówca.