Intrygująca praca brytyjskiego historyka gospodarki Neila Cumminsa pokazuje, że przekonanie o znaczącym spadku nierówności majątkowych w okresie powojennym może być tylko złudzeniem.
Magazyn DGP 13 grudnia 2019 / Dziennik Gazeta Prawna
Panuje przeświadczenie, że w minionych 150 latach nierówności układają się w następujący sposób: najpierw był dziki wzrost w okresie rewolucji przemysłowej; potem zmniejszenie spowodowane II wojną światową, strachem przed rozlaniem się komunizmu na kraje zachodnie oraz ekonomicznym keynesizmem powojennych rządów w USA, Wielkiej Brytanii czy Niemczech Zachodnich; następnie mamy powrót do wysokiej akumulacji bogactwa w rękach nielicznych z powodu neoliberalnej polityki wprowadzanej w życie od końca lat 70. XX w. I tak np. W Wielkiej Brytanii doszło do sytuacji, w której w 1900 r. na najzamożniejszy 1 proc. społeczeństwa przypada ok. 75 proc. całego majątku netto zakumulowanego w kraju. Pod koniec lat 70. ich udział spada do 15 proc. A od tamtej pory znów rośnie. Z kolei we Francji bogactwo górnego procenta superbogaczy układa się następująco: 56 proc. w 1906 r., 15 proc. w 1983 r., 27 proc. w 2000 r. i 23 proc. w 2011 r.
Pamiętajmy, że mówimy tu o majątku (z angielska „wealth”), a nie o dochodach, przywoływanych zazwyczaj przy tego typu rozważaniach na temat nierówności. Jest to ważna uwaga. Dochody łatwo wyśledzić w statystykach. Najłatwiej, gdy pochodzą z pracy. Nieco trudniej, gdy ich pochodzeniem jest kapitał, ale to też możliwe. Majątek to już jednak wyższa szkoła jazdy. Technicznie rzecz biorąc, bogactwem jest to wszystko, co pozostanie po zsumowaniu wszystkich aktywów, jakimi dysponuje gospodarstwo domowe (nieruchomości, inne fizyczne lokaty czy instrumenty finansowe), a następnie po odjęciu od nich zobowiązań (głównie kredytów). Spora część gospodarstw domowych po dokonaniu takiej operacji ląduje na minusie. Dopiero gdy ma więcej, niż jest winna, można w ogóle mówić o posiadaniu jakiegoś majątku.
Wspomniany już ekonomista Neil Cummins twierdzi, że spektakularna obniżka fortuny najbogatszych po 1945 r. to dość podejrzana sprawa. Teoretycznie została ona osiągnięta dzięki radykalnym podwyżkom podatków majątkowych, np. od większych nieruchomości albo daniny płaconej przy obejmowaniu spadku po zamożnych testatorach (w Wielkiej Brytanii jego krańcowe stawki sięgały wówczas nawet 75 proc.). Ale w praktyce – dowodzi Cummins – było zupełnie inaczej. Otóż w odpowiedzi na wysokie podatki bogacze zaczęli masowo... biednieć. To znaczy zaniżać wartość zakumulowanego majątku. Jedną z metod, za pomocą których naukowiec dowodzi swej tezy, jest sprawdzanie nazwisk. Wybiera się próbkę kilkudziesięciu charakterystycznych możnych rodów, o których wiadomo ponad wszelką wątpliwość, że były trzonem plutokracji w okresie przed 1914 r., a więc zanim zaczęły się podatkowe podwyżki nakładane na ogromne dobytki. Następnie sprawdzamy, co się z nimi dalej dzieje. Cumminsowi wyszło przy okazji, że przy każdym kolejnym szacowaniu majątku (głównie gdy dochodziło do otwarcia testamentu) bogactwa jest coraz mniej. I to nie „po” zapłaceniu podatku, lecz „zanim” to nastąpiło. Sumy, o których mowa, nie są małe. Cummins szacuje, że tego brakującego majątku jest ok. 20–30 proc. Tyle udało się w interesującym nas okresie schować przed wzrokiem fiskusa i opinii publicznej.
Gdzie chowano? Trochę w niedoszacowaniu elementów majątku (np. nieruchomości), trochę w zyskujących znaczenie rajach podatkowych. Co ciekawe, proces ten nie zahamował wcale, gdy od lat 70. pod wpływem intensywnego neoliberalnego lobbingu podatki majątkowe zaczęły być likwidowane. Ścieżki ukrywania bogactwa zostały utrzymane, a nawet udoskonalone. Cummins dopiero rozpoczyna swoje badania. Warto jednak obserwować je dalej, bo oferują ciekawą i nieznaną wcześniej szerszą perspektywę. ©℗
Neil Cummins twierdzi, że spektakularna obniżka fortuny najbogatszych po 1945 r. to podejrzana sprawa. Otóż w odpowiedzi na wysokie podatki najzamożniejsi zaczęli masowo... biednieć. To znaczy zaniżać wartość zakumulowanego majątku. Cummins szacuje, że tego brakującego bogactwa jest ok. 20–30 proc.