Audyt będzie podstawą do zmian na kierowniczych stanowiskach.
Znany jest już skład nowego rządu. Teraz polityków interesuje rozkład sił w spółkach Skarbu Państwa. Tym bardziej że zarządzanie nimi będzie się odbywało w inny sposób. Wraca zlikwidowany trzy lata temu resort skarbu. Będzie miał nowy szyld Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP) i szefa w randze wicepremiera – Jacka Sasina.
– Jednym z pierwszych zadań nowego ministra będzie przeprowadzenie czegoś na kształt audytu politycznego w spółkach. Podsumowanie ostatnich czterech lat tego, co się udało, a co nie. Będzie to również podstawą do ewentualnych zmian kadrowych – mówi nasz informator z kręgów rządowych. Zwraca uwagę, że audyt został ustalony w ramach koalicji PiS, Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry i partii Porozumienie Jarosława Gowina.
Marcin Chludziński, szef KGHM, fot. Wojtek Górski / DGP
Takie działania są standardem przy zmianie władzy, kiedy politycy zamieniają się rolami – dotychczasowa opozycja idzie rządzić, a rządzący przechodzą do opozycji. Przekonała się o tym koalicja PO-PSL, której zarządzanie majątkiem państwowym sprawdzał ówczesny szef resortu skarbu Dawid Jackiewicz.
– Nic wielkiego nie znalazł, dlatego spółkom za czasów poprzedników wciąż przygląda się Centralne Biuro Antykorupcyjne – zwraca uwagę nasz rozmówca.
Nie jest do końca pewne, czy wicepremier Jacek Sasin będzie audytował wszystkie spółki, bo nie wszystkie podmioty kontrolowane przez państwo trafią do jego ministerstwa. Uwagę na to zwracał już rzecznik rządu Piotr Müller. Sam proces też może się wydłużyć, bo najpierw trzeba zmienić ustawę o działach gospodarki, żeby przypisać spółki pod nowy resort.
Dzisiaj 27 podmiotów znajduje się w nadzorze premiera. Nad pozostałymi 329 spółkami pieczę ma w sumie 11 różnych ministerstw oraz Agencja Mienia Wojskowego – w nadzorze resortu obrony – i Agencja Rozwoju Przemysłu – nadzorowana przez szefa rządu.
Paweł Surówka, prezes PZU, fot. Michał Warda/Materiały prasowe / DGP
Nasi informatorzy zwracają uwagę, że pod Mateuszem Morawieckim pozostanie prawdopodobnie jego oczko w głowie, czyli grupa Polskiego Funduszu Rozwoju, na którą się składa też m.in. Bank Gospodarstwa Krajowego i Agencja Rozwoju Przemysłu.
Powoli rusza giełda nazwisk osób, które będą musiały się w najbliższych tygodniach i miesiącach pożegnać z prezesowskimi fotelami.
– To tak naprawdę rozgrywka pomiędzy Morawieckim a Zbigniewem Ziobrą. Jeśli obaj zachowają wpływ na swoje księstwa w spółkach, to gra o stołki będzie się toczyła przede wszystkim o energetykę i spółki paliwowe – twierdzi nasz informator z otoczenia szefa rządu.
Dzisiaj najcenniejsze aktywa Morawieckiego to m.in. PKO BP, grupa PFR czy KGHM (formalnie pod ministrem energii). Po stronie Ziobry jest Bank Pekao. Miejsce ścierania się różnych frakcji to PZU.
– Ziobryści przestali jednak w ostatnich tygodniach przyznawać się do prezesa PZU Pawła Surówki, ten miał też w przeszłości napięte relacje z premierem, więc dzisiaj wymieniany jest jako pierwszy do odwołania – twierdzi nasze źródło. W kuluarach rządu mówi się także, że KGHM miałby opuścić Marcin Chludziński, ale po to, aby pokierować inną spółką.
– W spółkach jest tak, że dopóki ktoś nie zostanie odwołany, to wszystko jest spekulacją, a stanowisko można ocalić albo stracić w ostatniej chwili. Poza tym w podmiotach strategicznych zmiany musi zaakceptować Jarosław Kaczyński – podkreśla nasze źródło.