Wraca moda na wódkę. Jej ceny nie rosną, przez co jest coraz łatwiej dostępna. Pomaga też jej sprzedaż w niewielkich butelkach.
Ten rok jest drugim z rzędu, w którym sprzedaż napojów spirytusowych rośnie. Z tą różnicą, że dużo szybciej niż przed rokiem. Dynamika osiągnięta do końca czerwca już kilkukrotnie przekracza tę z pierwszego półrocza 2018 r., ale też z całego ubiegłego roku. Polacy wypili ponad 143 mln l mocnego alkoholu, o 6,7 proc. więcej niż przed rokiem. Wydali na niego 7,3 mld zł, czyli 8,89 proc. więcej niż w tym samym czasie 2018 r. – wynika z danych opracowanych dla DGP przez Nielsen Polska.
– Przyczyniły się do tego wszystkie kategorie – wyjaśnia Anna Anasik z Nielsen Polska.
Eksperci zwracają uwagę na wyraźny powrót wódki na polskie stoły. Dziś to jedna z najszybciej rosnących kategorii. Od stycznia do czerwca Polacy kupili jej 122,9 mln l, wydając ponad 5,86 mld zł. Oznacza to wzrost względem ubiegłego roku odpowiednio o 5,3 proc. i 7 proc. Jeszcze przed rokiem ta kategoria malała.
– Nie bójmy się mówić o tym, że to może być efekt 500 plus. Gdy gospodarstwa domowe zaspokoiły potrzeby związane z poprawą standardu życia, wydają na konsumpcję, w tym na używki – uważa Krzysztof Brzózka, były szef PARPA.
W podobnym tonie wypowiada się Artur Bartoszewicz, adiunkt w Kolegium Analiz Ekonomicznych Szkoły Głównej Handlowej. Szczególnie że, jak dodaje, dziś rząd już nie podkreśla, iż pieniądze z 500 plus powinny być spożytkowane na rodzinę. Tym samym daje się przyzwolenie na wydanie ich na dowolny cel.
– Z licznych badań wynika, że spożycie mocnych trunków najszybciej rośnie w gronie kobiet. A to one w największym stopniu gospodarują 500 plus – dodaje Bartoszewicz.
Producenci również wzrostu popytu upatrują w poprawie zasobności portfela Polaków. Nie łączą tego natomiast z napływem do Polski obywateli z Ukrainy, jak ma to np. miejsce w przypadku wzrostu sprzedaży wyrobów tytoniowych.
– Najszybciej rosnącą kategorią pod względem ilości są wódki premium, czyli te, po które konsumenci ze Wschodu nie sięgają – tłumaczy jeden z producentów markowych trunków.
Zdaniem ekspertów znaczenie dla odbicia na rynku może mieć cena wódki. Ta pozostaje bez zmian, choć inflacja rośnie. Przez to mocne trunki mniej ważą w koszyku zakupowym, stając się bardziej dostępne.
Kolejny sprzyjający wzrostowi sprzedaży czynnik to butelki o małej pojemności. Szacuje się, że rocznie sprzedaje się ich około miliarda sztuk. Jak zaznacza Krzysztof Brzózka, na to wskazywałyby dane z resortu finansów dotyczące banderol przeznaczonych na małpki.
Powrót do mocnych alkoholi zaczynają odczuwać policja i pracodawcy. Rośnie liczba kierowców mających ponad pół promila alkoholu we krwi. Do końca lipca funkcjonariusze zatrzymali ich przeszło 63 tys., o ponad 3 tys. więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Pracodawcy z kolei zaostrzają kontrole trzeźwości. Prowadzą je już nie tylko firmy przewozowe, ale permanentnie robią je sieci handlowe czy firmy logistyczne i budowlane. W firmie PORR pracownik na budowie powinien przejść średnio pięć kontroli w miesiącu. Jak mówi Dariusz Blocher, prezes Budimeksu, badanie przechodzi już każdy pracownik, nie tylko szeregowy. W sieciach handlowych natomiast stały się obowiązkowe w centrach dystrybucyjnych.
Projekt budżetu na 2020 r. zakłada podwyżkę akcyzy. – To da większe wpływy do kasy państwa, ale nie zmniejszy spożycia. Lepiej sprawdzi się wprowadzenie ceny minimalnej. Na przykład 2 zł za każde 10 g czystego alkoholu przełoży się na spadek konsumpcji o 11–14 proc. – wskazuje Artur Bartoszewicz.
DGP