Większość firm ma obecnie strony internetowe. Rejestracja domeny nie jest ani trudna, ani kosztowna. Jednak wielu przedsiębiorcom bardzo utrudnia życie piractwo domenowe. W jaki sposób można się przed nim skutecznie bronić?
ShutterStock
Piractwo domenowe może przybierać różne formy. Jedną z nich jest tzw. cybersquatting. Polega na rejestracji domeny zawierającej nazwę przedsiębiorcy bądź jego znak towarowy. Innym naruszeniem jest tzw. typosquatting, czyli zarejestrowanie domeny z celową „literówką” bądź dodaniem przedrostka „e-”. Ma to na celu przyciągnięcie użytkowników internetu na strony związane z konkurencyjnymi towarami lub usługami. Innym naruszeniem jest cyberwildcatting. Wiąże się z rejestracją dużej liczby domen, które zawierają znak towarowy, z zamiarem ich późniejszego odsprzedawania właścicielom tych znaków.
Kolejnym przykładem piractwa domenowego jest cybersmearing. Oznacza rejestrację domeny zawierającej np. nazwę przedsiębiorcy, ale w połączeniu z innym słowem. Takie połączenie ma charakter ośmieszający i często służy oczernianiu przedsiębiorcy w internecie. Nierzadko w takich sytuacjach przedsiębiorca otrzymuje propozycję odkupienia pirackiej domeny. Nie musi jednak ulegać szantażowi. Gdy piracka domena narusza interesy przedsiębiorcy, może on skorzystać z możliwości, jakie dają ustawy: prawo własności przemysłowej, o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji i kodeks cywilny.
Obok tradycyjnej drogi sądowej, jedną z możliwości rozwiązania sporów jest poddanie ich pod rozstrzygnięcie sądów polubownych. W przypadku sporów domen z rozszerzeniem .pl i .com.pl warto rozważyć Sąd Polubowny ds. Domen Internetowych przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji. Gdy negatywne skutki piractwa dotyczą domeny z rozszerzeniem .eu, wtedy przedsiębiorca zwrócić się może do Sądu Arbitrażowego w Pradze. Atutem tego rodzaju postępowań jest to, że orzeczenia wydawane są przez specjalistów w dziedzinie domen internetowych. Procedowanie na ogół ogranicza się do formy elektronicznej, co usprawnia wydanie decyzji.