Jeśli ktoś realnie zarządzał spółką, nie może w celu uniknięcia odpowiedzialności majątkowej skutecznie powoływać się na to, że nie został ujawniony w Krajowym Rejestrze Sądowym. Wynika tak z wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Sprawa dotyczyła interpretacji art. 116 ustawy – Ordynacja podatkowa (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 900). Zakreśla on odpowiedzialność członków zarządu spółki kapitałowej za zaległości podatkowe. Przepis określa, że menedżerowie odpowiadają solidarnie całym swym majątkiem, gdy egzekucja z majątku spółki okazała się bezskuteczna.
W rozpoznawanej przez NSA sprawie sytuacja jednak wyglądała tak, że wskazany przez dyrektora izby skarbowej menedżer, choć faktycznie pełnił funkcję prezesa spółki kapitałowej, nie został jednak wpisany do rejestru. Stało się tak przede wszystkim dlatego, że mężczyzna został wcześniej skazany za przestępstwo gospodarcze i obowiązywał go zakaz pełnienia funkcji menedżerskiej w spółkach. Powstała wątpliwość, czy taką osobę można uznać za odpowiedzialną w rozumieniu art. 116 ordynacji.
Zdaniem Naczelnego Sądu Administracyjnego – jak najbardziej. Taki wniosek sąd wyciągnął m.in. po analizie dwóch uchwał Sądu Najwyższego – z 20 grudnia 2012 r. o sygn. akt III CZP 84/14 oraz z 18 grudnia 2013 r. o sygn. akt III CZP 13/13. Wynika z nich, że nawet w przypadku, gdy uchwała zgromadzenia wspólników lub walnego zgromadzenia narusza przepisy prawa, lecz nie zostanie zaskarżona na podstawie przepisów kodeksu spółek handlowych i nie zostanie stwierdzona jej nieważność przez właściwy sąd, to będzie ważna i w pełni skuteczna. Wyrok sądu ma w tej sytuacji – jak stwierdził SN – charakter konstytutywny.
„Uchwała w sprawie powołania członka zarządu spółki wywołuje skutki z chwilą podjęcia, a nie z chwilą zarejestrowania w Krajowym Rejestrze Sądowym. Wpis ten ma jedynie charakter deklaratywny i nie decyduje o tym, czy dana osoba jest czy nie jest członkiem zarządu” – stwierdził NSA. I kontynuując swe rozważania, wyjaśnił, że zwrot wniosku o wpis do rejestru zmiany, czy też dokonanie wpisu, nie może rozstrzygać sporu o to, kto jest członkiem zarządu organu spółki. Tym bardziej że sąd rejestrowy nie jest uprawniony do rozstrzygania w tej kwestii. W efekcie faktyczny prezes zarządu, choćby zgodnie z przepisami k.s.h. tymże prezesem nie powinien zostać, może odpowiadać za zobowiązania spółki – tak na gruncie art. 116 ordynacji, jak i art. 299 k.s.h. I to nawet wówczas gdy sąd rejestrowy odmówił dokonania wpisu.
Linia orzecznicza SN, zaaprobowana właśnie przez NSA, niekiedy może uderzać w menedżerów spółek, ale bywa też tak, że jest dla nich korzystna. 8 marca 2019 r. SN wydał wyrok (sygn. akt III CSK 96/17), w którym wskazał, że sam fakt, iż ktoś był wskazany jako członek zarządu w Krajowym Rejestrze Sądowym, to za mało do przypisania mu odpowiedzialności.
Sędzia Agnieszka Piotrowska wyjaśniła wówczas, że wpis określonej osoby do rejestru nie przesądza jeszcze o możliwości przypisania jej odpowiedzialności na podstawie art. 299 k.s.h. Aby można było o niej mówić, postępowanie musi się toczyć wobec osoby faktycznie pełniącej swą funkcję i mającej w chwili powstania wierzytelności wpływ na to, że do powstania zobowiązania doszło.
– Nie bez powodu przepis art. 299 k.s.h. dotyczy faktycznych zarządców spółki, co jest wyrażone poprzez wskazanie przez ustawodawcę jako odpowiedzialnych członków zarządu, a nie osób wpisanych do rejestru – spostrzegła sędzia Piotrowska. Analogiczną konstrukcją posługuje się Ordynacja podatkowa.
Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 14 maja 2019 r., sygn. akt II FSK 1832/17.