Ubywa osób wytwarzających zdrowe jedzenie. Winne są zagraniczna konkurencja i zaostrzone wymogi.
Ubywa osób wytwarzających zdrowe jedzenie. Winne są zagraniczna konkurencja i zaostrzone wymogi.
Tylko w ostatnim roku, jak wynika z danych Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, ich liczba zmalała o prawie 900, do 20,5 tys. W ciągu ostatnich czterech lat rynek skurczył się o 7 tys. podmiotów. Stało się tak głównie za sprawą producentów rolnych. To ich ubywa w najszybszym tempie. Zdaniem ekspertów to konsekwencja zaostrzenia na przestrzeni ostatnich lat warunków, na jakich można otrzymać unijne wsparcie dla produkcji ekologicznej. Do tego kwoty dotacji przestały być atrakcyjne.
– Dlatego wielu rolników po zakończeniu pięcioletniego planu wsparcia zrezygnowało z udziału w kolejnej jego edycji, kończąc przygodę z ekologicznymi uprawami – komentuje Urszula Sołtysiak z Polskiej Izby Żywności Ekologicznej.
Inni przedsiębiorcy mówią, że mają dość, bo odnawianie co roku certyfikatu gwarantującego pochodzenie eko obarczone jest coraz ostrzejszymi wymogami.
– Niebawem będę musiał zatrudnić sekretarkę, by ogarnąć papierologię. Z każdym rokiem obowiązków do wypełnienia jest więcej. To nie tylko zabiera czas, który powinienem poświęcić na produkcję, ale też podraża koszty, co wpływa na opłacalność działalności – mówi Tomasz Florian Steinborn, właściciel gospodarstwa ekologicznego tomaszulka. I dodaje, że musi na przykład udokumentować transport towarów z gospodarstwa, mimo że ewidencjonuje ich sprzedaż za pośrednictwem kasy fiskalnej.
– Wymaga się sporządzania dla gospodarstwa pięcioletnich planów, które są trudne do przewidzenia w sytuacji zmieniających się dynamicznie warunków pogodowych oraz potrzeb konsumentów. Za ich sporządzenie oraz każdą zmianę muszę zapłacić, bo sam ich nie opracuję – podkreśla.
Ale są też inne powody kurczenia się rynku producentów. To efekt konsolidacji wymuszonej przez sieci. Te otwierają się coraz bardziej na współpracę z ekodostawcami, ale w zamian oczekują dużych, powtarzających się dostaw. Jan Matusik, rolnik z Mazowsza, potwierdza, że w wielkim handlu można zaistnieć tylko przy odpowiedniej skali działalności.
– W skład sieci wchodzi nie kilka, lecz kilkadziesiąt czy nawet kilkaset sklepów. To zatem dobra droga do dystrybucji, ale dla większych producentów – dodaje.
– Taki model działania zbiera ofiary wśród małych producentów, którzy upadają w starciu z coraz większą konkurencją – dodaje Krystyna Radkowska z Polskiej Izby Żywności Ekologicznej.
Nie tylko tą z Polski, ale też z zagranicy, gdyż krajowy rynek na coraz większą skalę zaczyna zalewać ekożywność z Zachodu. Tam producenci zbudowali już efekt skali, który wykorzystują do podboju innych rynków.
– Do tego ciągle pojawiają się nowi gracze. Myślę przede wszystkim o Ukrainie, Bułgarii czy Węgrzech. To doprowadziło do zwiększenia podaży, co znalazło odzwierciedlenie w cenach, zarówno na rynku krajowym, jak i międzynarodowym. Ten drugi interesuje producentów nawet bardziej, bo w związku z tym, że nasz rynek jest stosunkowo niewielki, branża więcej zarabia na eksporcie – tłumaczy jeden z naszych rozmówców z branży.
Polskie firmy powinny więc zacząć działać, jeśli nie chcą być zupełnie wypchnięte z rynku.
– Już teraz 80 proc. żywności dostępnej w sklepach pochodzi z innych rynków. Zatem rynek rośnie, a zyskują na tym nie polscy, ale przede wszystkim zagraniczni dostawcy ekożywności. Czas najwyższy zacząć to zmieniać. Inaczej nasz rynek zostanie zupełnie zalany przez ekologiczne jedzenie z importu – dodaje Urszula Sołtysiak.
Sama konsolidacja jednak nie wystarczy. Potrzebna jest też zmiana podejścia wytwórców ekologicznych. Muszą zrozumieć, że czasy się zmieniły, że konkurencja jest duża i nie wystarczy tylko wyprodukować w zgodzie z ekowymogami, by sprzedać.
– Trzeba to jeszcze dostarczyć w odpowiedni sposób, czyli produkty powinny być czyste, posegregowane. A tak często nie jest, przez co sieci nie chcą współpracować z polskimi dostawcami – komentuje Urszula Sołtysiak. Innym problemem jest to, że polscy rolnicy skupili się na tym samym, czyli marchewce, jabłkach, ziemniakach czy kapuście. Tymczasem klienci oczekują szerszej oferty.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama