Francuski koncern domaga się zwrotu poniesionych kosztów. Chodzi o minimum 30 mln zł.
W Sądzie Rejonowym w Warszawie spotkali się wczoraj przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej i koncernu Airbus. Była to próba zawarcia ugody w związku z niezakończonym postępowaniem na śmigłowce wielozadaniowe. W 2016 r. po zawarciu w 2015 r. umowy warunkowej z resortem obrony Ministerstwo Rozwoju prowadziło z Airbusem rozmowy dotyczące offsetu, czyli zakupu technologii. Strony się nie dogadały, a kontrowersyjny sposób zakończenia negocjacji wpłynął negatywnie na relacje polsko-francuskie

Ugody nie będzie

Wczoraj do zawarcia ugody nie doszło. Za kilka tygodni jest zaplanowane kolejne posiedzenie w tej sprawie. – Z polskiego punktu widzenia jest to dosyć oczywiste: żaden urzędnik, czy to cywil, czy wojskowy, nie zgodzi się na ugodę, bo będzie musiał odpowiadać przed rzecznikiem dyscypliny finansów publicznych – mówiła nam osoba znająca kulisy tego procesu. – Podczas tego postępowania strony chcą po prostu poznać swoje stanowiska. Istotnym jest też, czy ze strony Polski będzie odpowiadać MON, czy też MR – przewidywał nasz rozmówca jeszcze przed zakończeniem posiedzenia w sądzie.
Także strona francuska nie spodziewa się ugody. Jej celem jest zwrot poniesionych kosztów. Chodzi m.in. o pracę ludzi, którzy przygotowywali oferty, koszty tłumaczeń (tysiące stron dokumentów) czy chociażby udostępnienie maszyny do testów. Według naszych informacji chodzi o co najmniej 30 mln zł, ale kwota może być znacznie wyższa. Kolejnym krokiem jest już „tradycyjna” rozprawa sądowa o odszkodowanie.

Umowy nie było

Postępowanie na 50 śmigłowców wielozadaniowych zakończono w 2016 r. bez podpisania umowy. W lutym 2017 r. rozpoczęto procedurę zakupu ośmiu śmigłowców dla sił specjalnych. Zainteresowane były Airbus – oferujący caracale – koncern Lockheed Martin, który jest właścicielem zakładu w Mielcu, gdzie są produkowane śmigłowce S70i.
Zakończyło się to bez rozstrzygnięcia w czerwcu 2018 r. Tymczasem na początku tego roku Ministerstwo Obrony Narodowej zakupiło cztery śmigłowce produkowane w Mielcu.

Czy była pilna potrzeba?

Negocjacje odbyły się z jednym wykonawcą, a zakup odbył się w procedurze pilnej potrzeby operacyjnej. – Nas dziwi to, że kilka miesięcy po zakończeniu postępowania tuż przed składaniem ostatecznych ofert wystąpiła nagle pilna potrzeba operacyjna i my nawet nie mogliśmy zaprezentować naszej oferty – mówi nam osoba związana z francuskim koncernem. Jak informuje resort obrony, „koszt jednego śmigłowca wraz z wyposażeniem wynosi ok. 75 mln zł. Cała kwota umowy stanowi 683,4 mln zł brutto z pakietami: logistycznym i szkoleniowym oraz doposażeniem. W skład pakietu logistycznego wchodzi zapas części zamiennych i eksploatacyjnych oraz sprzęt na potrzeby obsługi naziemnej śmigłowców. Pakiet szkoleniowy obejmuje kompleksowe szkolenie pilotów i personelu technicznego”.
Z kolei w ubiegłym tygodniu resort obrony ogłosił, że jeszcze w kwietniu podpisze umowę na cztery śmigłowce do zwalczania okrętów podwodnych od włoskiego koncernu Leonardo, który jest właścicielem zakładów w Świdniku. Warto jednak pamiętać, że udział Świdnika w produkcji śmigłowców AW101 będzie co najwyżej symboliczny. Nieoficjalnie mówi się o tym, że cena będzie oscylować wokół 2 mld zł. Jak już podał resort, w ramach tej umowy zakup technologii, która ma trafić m.in. do Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1, ma kosztować ok. 400 mln zł.
50 tyle maszyn mieliśmy kupić w postępowaniu na śmigłowce wielozadaniowe
4 tyle helikopterów w końcu kupiliśmy dla sił specjalnych
4 umowę na tyle jednostek do zwalczania okrętów podwodnych powinniś my podpisać jeszcze w kwietniu