Wielka reforma wymiaru sprawiedliwości ma być drugim etapem „usprawniania” sądownictwa. Pierwszy tylko pogorszył jego funkcjonowanie.
Upolitycznienie sądów (w wyniku wymiany większości sędziów funkcyjnych przez ministra sprawiedliwości), zmiany organizacyjne polegające na wprowadzeniu losowania składów orzekających, które nie sprawdza się zwłaszcza w dużych sądach, sparaliżowanie prac Sądu Najwyższego obok wielu innych negatywnych konsekwencji spowodowało także wydłużenie czasu rozpoznawania spraw. Obecnie planowane zmiany raczej także nie rozwiążą problemu długotrwałości postępowania sądowego.
Bez apelacji
O ile koncepcję wprowadzenia sędziów pokoju, którzy mają zająć się prostymi sprawami wykroczeniowymi, można ocenić pozytywnie, o tyle całkowicie niezrozumiały pozostaje pomysł likwidacji 11 istniejących w Polsce sądów apelacyjnych. Sądy te, które rozpoznawały dotychczas – jako sądy drugiej instancji – najbardziej skomplikowane sprawy, gromadziły najlepszych i najbardziej doświadczonych sędziów. Dawało to rękojmię należytego zbadania każdej sprawy, co ma tym większe znaczenie, że rozstrzygnięcia wydawane przez sądy apelacyjne kończą postępowanie w sprawie, zaś stronie niezadowolonej z wydanego rozstrzygnięcia pozostaje już tylko (i to nie zawsze) skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego. Choć więc sądy apelacyjne nie są wolne od problemów (a ich największą bolączką pozostaje często wyjątkowo długo prowadzone postępowanie), to odgrywają trudną do przecenienia rolę w systemie wymiaru sprawiedliwości.
Uzasadnieniem likwidacji sądów apelacyjnych podawanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości jest… względnie niski wpływ. Jak się bowiem wskazuje, w 2018 roku było to jedynie ok. 118 tys. nowych spraw – wobec ponad 14 mln nowych spraw w sądach rejonowych. Autorzy reformy próbują więc porównać np. rozpoznanie w drugiej instancji 200-tomowego sporu o rozliczenie budowy autostrady z 10-stronicową sprawą o wydanie nakazu zapłaty. Następnie – stawiając znak równości pomiędzy takimi sprawami – uznają, że każdą może przecież rozpoznać ten sam sędzia, niezależnie od jego doświadczenia zawodowego i życiowego.
Sąd dla przedsiębiorców
Czy tego rodzaju reforma zachęcać będzie przedsiębiorców do poddawania sporów pod rozstrzygnięcie sądów powszechnych? Pytanie wydaje się retoryczne: trudno bowiem przyjąć, aby dołożenie do obecnych bolączek wymiaru sprawiedliwości jeszcze braku odpowiedniej kontroli instancyjnej miało służyć użytkownikom sądów. Spodziewać się więc raczej można w najbliższym czasie znaczącego wzrostu liczby dokonywanych zapisów na sąd polubowny – zarówno na stałe sądy arbitrażowe, jak i sądy polubowne ad hoc. Sądownictwo polubowne pozostawać będzie wolne od większości problemów, z którymi boryka się wymiar sprawiedliwości, zaś faktycznymi dysponentami postępowania pozostawać będą jego strony. W postępowaniu arbitrażowym to same strony mogą przy tym nie tylko ustalić zasady postępowania, lecz także określić czas, w którym powinien zostać wydany wyrok. Nie ma także przeszkód do przyjęcia dwuinstancyjnego postępowania, tj. dopuszczania wniesienia odwołania („apelacji”) od wyroku sądu polubownego pierwszej instancji do – uzgodnionego przez strony postępowania – sądu polubownego drugiej instancji.
Nie bez związku
Sądownictwo polubowne nie może jednak całkowicie uciec od sądownictwa powszechnego. Zgodnie bowiem z art. 1208 par. 1 oraz art. 12131 par. 1 k.p.c. skargę o uchylenie wyroku sądu polubownego oraz wniosek o uznanie albo stwierdzenie wykonalności wyroku sądu polubownego wnosi się do sądu apelacyjnego. De lege lata właściwy pozostaje sąd apelacyjny, na obszarze którego znajduje się sąd, który byłby właściwy do rozpoznania sprawy, gdyby strony nie dokonały zapisu na sąd polubowny, a w braku tej podstawy – Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Nie jest na razie jasne, jaki sąd będzie właściwy w takich sprawach po zapowiadanej likwidacji sądów apelacyjnych. Zakładać natomiast można, że intencją reformatorów z Ministerstwa Sprawiedliwości pozostaje, aby był to sąd niższej instancji. Sprawy o uchylenie lub o uznanie albo stwierdzenie wykonalności wyroku sądu polubownego będą więc rozpoznawane przez znacznie mniej doświadczonych sędziów niż dotychczas. Zmianę taką trudno uznać za idącą w dobrym kierunku, jednak w tym zakresie nawet użytkownicy sądownictwa polubownego nie będą mieli jak uciec przed skutkami „wielkiej reformy”.
Można się spodziewać znaczącego wzrostu liczby zapisów na sąd polubowny – zarówno na stałe sądy arbitrażowe, jak i sądy polubowne ad hoc