Dotąd rząd nie drenował firm, aby poprawić kondycję budżetu. Kosztowny pakiet obietnic wyborczych może zmienić podejście do dywidend.
Od dojścia do władzy PiS dochody państwa z dywidend mocno spadły, chociaż zyski przedsiębiorstw często się poprawiały. Politycy tłumaczyli wzmacnianie kapitałów spółek koniecznością sfinansowania dużych planów inwestycyjnych. Rząd jednak zapowiedział kosztowny pakiet wyborczy, dlatego konieczne będzie zapewnienie większych wpływów do budżetu.
Za rządów tej ekipy do publicznej kasy z dywidend oraz wpłat z zysku trafiło zaledwie 5,2 mld zł. We wcześniejszych latach większe dochody potrafił przynieść jeden rok, a największe dywidendowe żniwa panowały w latach 2009 i 2012, kiedy do budżetu trafiło po ponad 8 mld zł. W sumie w latach 2008–2015 spółki kontrolowane lub z udziałem Skarbu Państwa zasiliły narodową kasę niemal 50 mld zł. Widać też wyraźną korelację: im większe napięcia w budżecie państwa, tym bardziej rośnie skłonność rządzących do sięgania na konta firm. Tak było, gdy trwał kryzys gospodarczy na świecie lub zadłużenia w Europie i trzeba było zapełniać luki po spadających dochodach podatkowych. Wraz z poprawą sytuacji parcie na dzielenie się zyskiem spada. Taki scenariusz materializował się w ostatnich latach, kiedy wzrost PKB był szybki, co pozytywnie przekładało się na dochody podatkowe.