Granice obciążeń sektora bankowego w Polsce zostały przekroczone – ocenia Związek Banków Polskich. I proponuje wiele zmian w przepisach.
Pismo z takim stanowiskiem otrzymali członkowie Komitetu Stabilności Finansowej, czyli minister finansów, szefowie Narodowego Banku Polskiego, Komisji Nadzoru Finansowego i Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Niedawno przekazano je także prezydentowi Andrzejowi Dudzie.
– Zaproponowaliśmy szereg zmian, które mają służyć nie tyle temu, by zwiększyć zyski sektora, co umożliwić sukcesywne zwiększanie finansowania gospodarki oraz poprawę stabilności sektora – mówi DGP Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP.
Argumentuje, że regulacje wprowadzone w ostatnich latach – od ograniczenia opłat kartowych, przez podatek bankowy, po zwiększone opłaty na rzecz BFG spowodowały, że do końca ub.r. do sektora realnego nie wpłynęło 60 mld zł kredytów. – W przeszłości proporcja kredytów do PKB powoli, ale stabilnie rosła. Od dwóch-trzech lat zaczęła się zmniejszać. To bardzo niebezpieczny sygnał – uważa szef bankowej organizacji.
Na czele listy postulatów jest zamrożenie nominalnej wysokości podatku bankowego. W efekcie udzielanie nowych kredytów nie byłoby „karane” podatkiem, a równocześnie budżet miałby zapewniony określony poziom wpływów. – Teraz to wcale nie jest pewne. W styczniu wpływy z tego podatku były o 4,7 proc. większe niż rok wcześniej, podczas gdy wzrost aktywów sektora wyniósł prawie 7 proc. – wskazuje Andrzej Banasiak, doradca zarządu ZBP, a wcześniej dyrektor w KNF.
Prócz tego bankowcy chcą, by jedna czwarta wpływów z podatku szła na BFG. – Gdy po wybuchu kryzysu w krajach zachodnich wprowadzano podatki bankowe, wpływ przeznaczano na odzyskanie środków budżetowych wykorzystanych na rekapitalizację sektora albo właśnie na wzmacnianie funduszy gwarantowania i restrukturyzacji banków – argumentuje Krzysztof Pietraszkiewicz. Sektor liczy również na wprowadzenie zasady, że podatek bankowy i wpłaty na BFG będą kosztem uzyskania przychodów. – Obecne rozwiązania mogą sugerować, że państwu nie zależy na wzmacnianiu sektora bankowego. Za rozwój i bezpieczeństwo sektora nie mogą odpowiadać tylko inwestorzy i klienci banków – mówi szef ZBP.
Część postulatów dotyczy wskaźników kapitałowych. Banki chciałyby zmniejszenia bufora systemowego oraz przeglądu wag ryzyka służących do wyliczania tych wskaźników. – Te obciążenia są dziś bardzo wysokie. Chociaż nasze wskaźniki wydają się porównywalne z innymi krajami europejskimi, to wymagają od banków posiadania relatywnie większego kapitału. To ogranicza zyskowność i czyni krajowe banki nieatrakcyjnymi dla inwestorów. W tej sytuacji trudno o pozyskiwanie kapitału na giełdzie. Stąd też decyzje części właścicieli o wychodzeniu z naszego kraju – argumentuje Pietraszkiewicz.
W ubiegłym roku podstawowej działalności w Polsce pozbyły się Deutsche Bank i Raiffeisen Bank International. W ich ślady poszedł francuski Societe Generale, który sprzedaje wrocławski Euro Bank.
Najwyższa waga ryzyka dotyczy kredytów walutowych. Wynosi 150 proc. Dla porównania przy złotowych hipotekach dla głównej części zaangażowania może to być 35 proc. Oznacza to, że portfele walutowe wymagają ok. cztery razy więcej kapitału niż złotowe. Bankowcy od dawna apelują również o preferencje dotyczące wag ryzyka dla hipotek o stałym oprocentowaniu. Poprawiłoby to ich atrakcyjność w porównaniu z kredytami na stopę zmienną, które w ocenie ekspertów mogą stać się poważnym problemem, jeśli bank centralny zdecyduje się na zaostrzenie swojej polityki (prezes NBP Adam Glapiński powtarzał ostatnio, że zmian stóp może nie być nawet do 2022 r.).
ZBP chciałby również wsparcia technologicznego dla sektora spółdzielczego oraz „rozpoczęcia działań na rzecz budowy instytucjonalnych rozwiązań w zakresie utylizacji złych aktywów w sektorze bankowym”.
Na razie jednak zamiast ograniczania obciążeń muszą się liczyć z ich wzrostem. Kilka tygodni temu BFG ogłosił, że w tym roku składki na fundusz będą wyższe. Dla części banków może to oznaczać straty w I kwartale. Z początkiem lipca ma zaś wejść w życie nowa „ustawa frankowa”, nad którą pracuje Sejm. Na fundusz, który ma wspomagać przewalutowanie kredytów, banki wpłacą w pierwszym roku obowiązywania tych przepisów ok. 2,5 mld zł. W opinii bankowców może to ograniczyć zdolność do oferowania kredytów przez blisko 75 proc. sektora bankowego.
– Korekty w polityce regulacyjnej wobec banków, w obliczu spowolnienia wzrostu, są konieczne. W przeciwnym wypadku działania sektora bankowego wywołane regulacjami mogą okazać się procykliczne i utrudniać utrzymanie pożądanego tempa rozwoju naszej gospodarki – dodaje Krzysztof Pietraszkiewicz.
O „przekroczeniu granic regulacyjno-fiskalnego uderzenia w sektor bankowy” pisał kilka miesięcy temu w DGP Cezary Stypułkowski, prezes mBanku (DGP z 9 sierpnia 2018 r.). Prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło mówił zaś niedawno o pogłębiającym się podziale w sektorze na banki dochodowe i niedochodowe („System bankowy pękł na dwie części”, DGP z 9 lutego br.).
/>