Doniesienie dotyczy przede wszystkim zakazu ewakuacji w razie alarmu bombowego, który otrzymali w połowie lutego kierownicy sklepów największej sieci dyskontów. Ale nie tylko.
Biedronka, podobnie jak inne duże sieci w kraju, jest od dłuższego czasu nękana fałszywymi alarmami bombowymi. Firma nie chce ujawnić ich liczby. Z danych policji wynika tylko, że w skali roku takich zawiadomień jest ponad 200. Dotyczą nie tylko sklepów, ale i innych obiektów. Po ostatnich kierownicy placówek tej sieci otrzymali SMS zabraniający im przeprowadzania ewakuacji, nawet gdy z poleceniem wykonania zjawi się policja.
– Naszym zdaniem było to działanie na szkodę życia i zdrowia pracowników firmy. Dlatego uważamy, że powinny zostać wyciągnięte konsekwencje. Stąd zawiadomienie do prokuratury w Warszawie z prośbą o wyjaśnienie, czy doszło do podżegania, czy było ono efektem polecenia zarządu, czy samowolnym działaniem pracownika firmy – komentuje Piotr Adamczak, przewodniczący Solidarności w Biedronce.
Przeciwko osobom z zarządu sieci zostało złożone jeszcze drugie powiadomienie – o popełnieniu przestępstwa utrudniania i tłumienia krytyki prasowej. – Jest konsekwencją pisma, które otrzymali członkowie związku po upublicznieniu informacji na temat SMS-a o zakazie ewakuacji. Zasugerowano w nim, że udzielamy nieprawdziwych informacji. Zagrożono nam też procesami sądowymi. Tymczasem informacje zostały przekazane do publicznej wiadomości w słusznym interesie społecznym. Mamy prawo je przekazywać – tłumaczy Piotr Adamczak.
Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, potwierdza: oba zawiadomienia wpłynęły. Jak dowiedział się DGP, związek wysłał też pismo do Okręgowej Izby Radców Prawnych, w którym zapytuje, czy pracownik centrali firmy, będący autorem pisma, nie przekroczył swoich uprawnień grożąc procesami sądowymi. A jeśli tak, to czy nie powinien zostać ukarany dyscyplinarnie.
Jerónimo Martins, właściciel Biedronki, nie skomentował działań podjętych przez związkowców. Z wcześniejszych rozmów z firmą wynika natomiast, że zarząd sieci nie podejmował żadnych decyzji dotyczących ewakuacji sklepów. Usłyszeliśmy, że zarząd w tym zakresie współpracuje z policją i innymi służbami, a decyzja o ewentualnej ewakuacji jest zawsze podejmowana lokalnie, na podstawie oceny ryzyka i rekomendacji policji dotyczącej konkretnej sytuacji. W ostatnim czasie w Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, zrzeszającej sieci wielkopowierzchniowych sklepów, odbyło się spotkanie z udziałem policji w sprawie powtarzających się fałszywych alarmów bombowych. Podkreślono na nim, jak ważna jest współpraca z organami ścigania i jak postępować w takiej sytuacji. To może wskazywać na to, że SMS wysłany do szefów sklepów był samowolnym działaniem jednego z pracowników.
Przedstawiciele związku zawodowego Biedronki dodają, że próbowali wyjaśnić sprawę przed wysłaniem zgłoszeń do prokuratury. Nie udało się. – Kontrakt z władzami sieci jest utrudniony od momentu wszczęcia sporu zbiorowego, czyli od sierpnia 2018 r. – podkreśla Piotr Adamczak.
To już kolejne doniesienia wysłane w tym roku do prokuratury przez związkowców z Biedronki. W styczniu zarzucili właścicielowi sieci nieprzekazanie na czas potrzebnej do przeprowadzenia referendum strajkowego listy pracowników oraz nakładanie na kierowników sklepów obowiązku niewpuszczania na teren placówek przedstawicieli związku mających zorganizować głosowanie.
Prawnicy podkreślają, że zgodnie z kodeksem pracy i orzecznictwem Sądu Najwyższego pracownik ma obowiązek wykonywać polecenia pracodawcy, pod warunkiem, że są zgodne z prawem. W innej sytuacji ma prawo odmówić ich realizacji i nie będzie z tego tytułu narażony na sankcje dyscyplinarne.
– Nakaz ewakuacji powołane do tego publiczne służby porządkowe wydają w okolicznościach stwarzających ryzyko zagrożenia nie tylko dla zdrowia, ale i życia pracowników. W takim przypadku, przy kolizji dwóch norm: interesu pracodawcy i interesu pracownika, nie ma wątpliwości, że na pierwszym miejscu należy postawić interes pracownika. Pracodawca zabraniający ewakuacji pracownikom popełnia wykroczenie. Za naruszenie przepisów bhp może zostać ukarany grzywną do 30 tys. zł – mówi Izabela Zawacka, radca prawny z kancelarii Wojewódka i Wspólnicy.