Płatne skrzynki pojawiające się w grach komputerowych nie wypełniają zdaniem Ministerstwa Finansów przesłanek żadnej z gier hazardowych wskazanych w ustawie. To dobra wiadomość dla branży.
W ostatnim czasie o loot boksach, czyli płatnych losowych skrzynkach występujących w grach komputerowych, było głośno w kilku europejskich krajach. Przykładowo organy nadzorcze ds. hazardu w Belgii oraz Holandii stwierdziły wprost, że losowe skrzynki stanowią nielegalny hazard. I to szczególnie niebezpieczny, bo adresowany w głównej mierze do osób nieletnich. Wystosowane na początku bieżącego roku groźby wszczęcia postępowań karnych w związku z urządzaniem nielegalnych gier hazardowych przeraziły producentów gier na tyle, że wielu z nich postanowiło wycofać swoje tytuły wykorzystujące loot boksy z Belgii i Holandii, a inni dezaktywowali możliwość nabywania w nich płatnych skrzynek. Szczególnie dotkliwie odczuły to firmy takie jak Blizzard, Valve, 2K Games, Square Enix oraz Electronic Arts, które rocznie zarabiają miliardy dolarów – właśnie dzięki loot boksom.
Z kolei w Wielkiej Brytanii rząd prowadzi badania, jak zdaniem Anglików loot boksy mogą wpływać na rozwój młodzieży. Na wyniki analizy płatnych skrzynek pod kątem ewentualnego naruszenia ustaw hazardowych mogą najprawdopodobniej liczyć w najbliższym czasie także Niemcy.

Jaka ocena w Polsce

O temacie loot boksów pisaliśmy po raz pierwszy 10 listopada 2017 r. w Tygodniku Gazeta Prawna – „Resort finansów ma kolejny problem: hazard zakrada się do gier wideo” (DGP nr 44). Pytaliśmy wówczas, co na ich temat sądzi Ministerstwo Finansów. Resort jednak lakonicznie informował, że analizuje sprawę płatnych skrzynek. Teraz, w związku z zamieszaniem wokół nich w krajach Beneluksu, postanowiliśmy ponownie zapytać MF o to, czy udało się wypracować mu stanowisko. Jak nas poinformowano: analiza przepisów ustawy z 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 165 ze zm.) pokazuje, że gry wykorzystujące w swej formule loot boksy nie wypełniają przesłanek żadnej z gier hazardowych, które są wskazane w zamkniętym katalogu ustawy (art. 2 ust. 1).
„Sam element losowości w danym przedsięwzięciu nie przesądza o hazardowym charakterze danej gry. W praktyce może występować wiele przedsięwzięć, które częściowo mają charakter losowy, jednak nie są one hazardem” – czytamy w stanowisku MF.
Resort odniósł się również do działań regulatorów innych krajów. „W dużej mierze są one uzależnione od ustawodawstwa obowiązującego w danej jurysdykcji. Ze względu na różnorodność definicji hazardu, regulatorzy rynku gier mogą w mniej lub bardziej elastyczny sposób reagować na zjawiska z pogranicza gier hazardowych i komputerowych” – uważa resort.
I tak, przykładowo prawo belgijskie zawiera jedynie ogólną definicję gier losowych, nie rozróżniając w sposób szczegółowy rodzajów gier losowych, a także nie definiując np. gier w karty, zakładów wzajemnych lub gier na automatach. Regulator może tam więc w sposób arbitralny zdecydować, czy dany mechanizm należy uznać za grę losową.
„Takiej możliwości nie przewidują polskie regulacje, zgodnie z którymi regulator może jedynie rozstrzygnąć, w trybie przewidzianym w art. 2 ust. 6 ustawy o grach hazardowych, czy dane przedsięwzięcie (w tym przypadku konkretna gra komputerowa – red.) spełnia konkretne przesłanki jednej z gier losowych, zakładów wzajemnych, gier w karty lub gier na automatach” – wyjaśnia MF.

Zielone światło dla twórców

Eksperci nie kryją zdziwienia stanowiskiem resortu. – Jestem nim pozytywnie zaskoczona. Dość definitywnie przesądza ono o niewypełnianiu w ocenie Ministerstwa Finansów przez loot boksy przesłanek żadnej z gier hazardowych wskazanych w ustawie, jednocześnie nie wskazuje żadnych ograniczeń czy zastrzeżeń co do typu gier czy konkretnego mechanizmu danego loot boksa – stwierdza Anna Wietrzyńska-Ciołkowska, counsel w kancelarii DLA Piper.
Z kolei Kacper Bańbura, prawnik specjalizujący się w branży gier komputerowych, uważa, że stanowisko MF jest bardzo lakoniczne i mało pogłębione. – Czytając ustawę o grach hazardowych, należałoby się zastanowić, czy nie ma tam innych przepisów mogących znaleźć zastosowanie w odniesieniu do loot boksów będących przecież grami z elementem losowym, organizowanymi w celach komercyjnych i odbywającymi się w ramach programu komputerowego. Być może resort stwierdził jednak, że skoro przedmioty nabywane z loot boksów nie są pieniędzmi ani dobrami materialnymi, to mimo iż często mają wymierną wartość, nie można ich traktować w kategoriach nagrody pieniężnej lub rzeczowej – uważa ekspert.
Dodaje, że stanowisko MF stanowi jednak dobrą wiadomość zarówno dla polskich twórców gier (szacuje się, jest ich obecnie ok. 400), jak i sprzedawców oraz dystrybutorów. Pokazuje bowiem, że resort nie traktuje katalogu gier hazardowych rozszerzająco.
– Aby wykładnia się zmieniła, MF musiałby zmienić ustawę o grach hazardowych bądź, zgodnie z jej art. 2 ust. 6, testować wszystkie gry z elementami loot boksów osobno i każdorazowo stwierdzać, czy dany tytuł stanowi grę hazardową w rozumieniu ustawy – zauważa mec. Bańbura. To zajęłoby jednak dużo czasu. Jest to o tyle ważne, że produkcja gier może trwać wiele lat, a często loot boksy są ważną częścią mechaniki danego tytułu, którą planuje się na początkowym etapie tworzenia. – Należy jednak pamiętać, że sprzedaży gier dokonuje się dziś globalnie i dlatego producenci muszą śledzić doniesienia dotyczące loot boksów we wszystkich krajach, aby dostosować swoje tytuły do ich wymogów prawnych. Już dziś trzeba szczególnie uważać na rynek belgijski i holenderski – radzi mec. Bańbura.