Firmy rodzinne w Polsce rzadko bankrutują, są w stabilnej sytuacji finansowej. Ale mają swój specyficzny problem – z sukcesją.
Na zlecenie DGP wywiadownia gospodarcza Bis node Polska przyjrzała się kondycji firm rodzinnych, czyli takich, gdzie w rękach rodziny jest co najmniej 51 proc. udziałów.
Okazało się, że w ciągu ostatniej dekady wobec 78 proc. badanych przedsiębiorstw nie odnotowano tzw. negatywnych zdarzeń. Co z pozostałymi? ‒ Likwidacji uległo 9 proc. Kolejne 7 proc. jest w trakcie tego procesu. Oprócz tego 2,5 proc. zawiesiło działalność, a 3,2 proc. uległo przekształceniu ze względu na formę prawną – wymienia Tomasz Starzyk, analityk Bisnode Polska.
Tylko w przypadku niecałych 4 proc. zakończenie działalności to konsekwencja upadłości.
Dla ekspertów te liczby nie są zaskoczeniem. Jak podkreślają, właściciele firm rodzinnych mają wyjątkowo silną motywację. – Chodzi o byt i majątek całej rodziny. Do tego firma rodzinna ma twarz. Jest to twarz właściciela i jego rodziny. Dlatego w takich przedsiębiorstwach przetrwanie to sprawa honoru – wyjaśnia Tomasz Budziak, wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych.
Jego zdaniem postawa właścicieli przekłada się również na wysoką lojalność i odpowiedzialność pracowników za firmę.
Siła firm rodzinnych wynika też ze sposobu ich finansowania. Rzadko wspierają się one w rozwoju środkami z banków. Z reguły inwestycje realizują z kapitału własnego. Posiłkują się też kredytem handlowym. W razie niepowodzenia nie ponoszą ryzyka, że bank odda sprawę do firmy windykacyjnej i zapuka do nich komornik. A z dostawcami, u których się kredytują, mogą się ułożyć. Zwłaszcza jeśli dotychczasowa współpraca przebiegała bez zakłóceń.
Firmy rodzinne coraz lepiej wypadają w oczach konsumentów. – Pierwiastek „rodzinności” zaczyna wreszcie działać na ich korzyść. Nadaje im autentyczności i pozwala z sukcesem konkurować z dużymi korporacjami. A jeszcze niedawno, gdy dochodziło do przemian w gospodarce, nikt im nie ufał. Mówiło się o „badylarzach” i „prywaciarzach” – komentuje Łukasz Tylczyński z Instytutu Biznesu Rodzinnego.
Niektóre firmy rodzinne są w stanie konkurować także za granicą. Mowa np. o producentach okien Drutex, Fakro i Oknoplast, Nowym Stylu działającym w branży meblarskiej, Inglocie, który od lat robi międzynarodową karierę w kosmetykach, czy Mokate, które ponad połowę przychodów osiąga poza Polską, działając na kilkudziesięciu zagranicznych rynkach.
Początki zwykle są takie same. Zaczyna się od pragnienia zdobycia wielkich pieniędzy i przekuwania pomysłu w biznes w przydomowym warsztacie.
Tak zaczynała firma LUG, specjalizująca się w oświetleniu i oprawach. Jak Philips jest znany w Polsce, tak ona za granicą, zwłaszcza w Ameryce Południowej. To w Argentynie pod koniec 2018 r. powstał najnowszy zakład firmy – pierwszy poza Polską.
‒ Spośród 13 tys. ujętych w analizie podmiotów, aż 75 proc. jest w bardzo dobrej i dobrej kondycji finansowej – podkreśla Tomasz Starzyk. Dodaje, że w najlepszej sytuacji są rodzinne firmy duże i długo działające. Wśród zatrudniających powyżej 250 pracowników w bardzo dobrej kondycji jest 66 proc. firm. Kondycja kolejnych 19 proc. jest określana jako dobra. Wśród firm rodzinnych z segmentu mikro o bardzo dobrej kondycji mowa w 36 proc. przypadków, a o dobrej – w kolejnych 29 proc.
Przyszłość sektora jest jednak niepewna. Istotną przeszkodą jest sukcesja rozumiana jako zmiana pokoleniowa dotycząca zarówno organów spółki, jak i jej własności. Szczególnie mocno dotyczy to rozbudowanych i dużych firm.
‒ Dzieci nie zawsze chcą przejmować biznes od rodziców. Powodów jest wiele. Przeszkodę stanowi branża, z którą następcy nie chcą się wiązać, konieczność ciężkiej pracy albo to, że mają już obraną inną ścieżkę kariery – mówi Łukasz Tylczyński.
Do niedawna problemem była również ciągłość działania firm, które funkcjonują na zasadzie jednoosobowej działalności gospodarczej. Po śmierci przedsiębiorcy wykonującego działalność na podstawie wpisu do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej jego następcy nie mogli kontynuować biznesu. W połowie ub.r. Sejm uchwalił jednak ustawę, dzięki której w takim przypadku istnieje możliwość zachowania operacyjnej ciągłości.
2 mln firm działa w Polsce
60 proc. ogółu firm stanowią przedsiębiorstwa rodzinne
50 proc. zatrudnionych w polskiej gospodarce pracuje w firmach rodzinnych