Pogorszenie stosunków z Pekinem i Teheranem nie musi być kosztowne.
Pogorszenie stosunków z Pekinem i Teheranem nie musi być kosztowne.
W relacjach z Pekinem kluczowa będzie wizyta szefa chińskiej dyplomacji Wang Yi w Polsce. Ministerstwo Spraw Zagranicznych oficjalnie nie potwierdza tej informacji, wiadomo jednak, że od pewnego czasu trwały rozmowy na temat przyjazdu Chińczyka do Warszawy. Miało to nastąpić pod koniec stycznia.
Na razie oficjalna reakcja Pekinu na zatrzymanie dyrektora oddziału Huawei w Polsce Weijinga W. jest spokojna. Rzeczniczka chińskiego resortu spraw zagranicznych cytowana przez Reutersa wyraziła nadzieję, że polska strona będzie współpracować na rzecz wzajemnego zaufania i podtrzymania stosunków. Zaniepokojenie wywołał jednak komentarz chińskiego dziennika „Global Times”. Anglojęzyczne pismo piszące pod dyktando władz w Pekinie zarzuciło Warszawie, że jej działania są motywowane politycznie. W ocenie dziennika aresztowanie Chińczyka miało być podyktowane sojuszem ze Stanami Zjednoczonymi, dla którego Polska jest w stanie zrobić wiele. Warszawa powinna teraz zapłacić za „zniewagę” – napisał „Global Times”.
Sławomir Majman, były szef Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, uspokaja. Jego zdaniem głos „Global Times”, dziennika specjalizującego się w atakowaniu Waszyngtonu, nie jest miarodajny. – Niepokojący może być ten ton pogardy wobec nas. W ogóle w mediach społecznościowych pisze się o Polsce jako kraju antychińskim. Ale poza tym nie ma nic, co nakazywałoby panikę. Dopiero po wizycie szefa chińskiej dyplomacji, jeśli do niej dojdzie, będziemy wiedzieć, na czym stoimy – mówi. Według niego w innych chińskich tytułach relacje z Polską przedstawiane są w o wiele lepszym świetle. Prasa odnotowuje m.in. przypadającą w tym roku 70. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy Warszawą a Pekinem.
O wiele bardziej napięte są relacje Chin z Kanadą. W poniedziałek chiński sąd zaostrzył karę za przemyt narkotyków dla kanadyjskiego obywatela Roberta Lloyda Schellenberga, zamieniając 15 lat więzienia na karę śmierci. Premier Kanady Justin Trudeau uznał decyzję chińskiego sądu za arbitralną, na co z kolei Pekin zarządał od Ottawy powstrzymania się od takich uwag i uszanowania suwerenności Państwa Środka. Pogorszenie stosunków pomiędzy Kanadą a Chinami jest z kolei związane ze sprawą zatrzymania przez kanadyjskie władze na początku grudnia dyrektor finansowej Huawei Meng Wanzhou. Waszyngton podejrzewa ją o łamanie sankcji nałożonych na Iran, dlatego poprosił Ottawę o jej ekstradycję. Kilka dni po aresztowaniu Meng w Kanadzie chińskie służby aresztowały dwóch Kanadyjczyków podejrzewanych o „zagrożenie bezpieczeństwa narodowego”. Kanada i USA odradzają swoim obywatelom podróże do Chin. Pekin również zalecił Chińczykom unikanie wizyt w Kanadzie w obawie przed „arbitralnymi zatrzymaniami”.
Polsce podobny scenariusz nie grozi – uważa były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Zwraca uwagę, że zatrzymany przez polskie służby obywatel Chin był niższej rangi menedżerem, który został zresztą od razu przez koncern zwolniony. Natomiast aresztowana w Kanadzie Meng jest córką założyciela i prezesa Huawei, który odgrywa dużą rolę w Pekinie. – W relacjach polsko-chińskich może dojść do wymiany stanowisk, być może w ramach retorsji ktoś ze strony polskiej wyjedzie, ale Chiny nie zdecydują się na otwartą wojnę. Z nami łączy je zbyt duży biznes. Poza tym musimy pamiętać, że każde państwo, które wysyła szpiega, musi się liczyć z tym, że ten szpieg zostanie złapany i będzie sądzony albo w najlepszym razie odesłany – mówi Waszczykowski.
Jeśli jednak Państwo Środka zdecydowałoby się na retorsje wobec Warszawy, to nie mamy szczególnie powodów do zmartwień. – Nasze stosunki gospodarcze z Chinami są na tyle wątłe, że nawet gdyby pojawił się odpór, to on nas specjalnie nie dotknie – uważa Majman. Chiny są dopiero czwartym krajem w Azji dla polskiego eksportu. 30 proc. naszej sprzedaży do Chin stanowi miedź. Państwo Środka skupuje na potęgę ten surowiec na całym świecie, mało jest więc prawdopodobne, by Pekin miał z tego zrezygnować. Znaczenie Pekinu w eksporcie polskiej żywności też jest niewielkie. Od lat chińskie bariery uniemożliwiają sprzedaż wieprzowiny. Do Państwa Środka nie możemy też eksportować drobiu, chociaż formalnie ograniczenia zostały zniesione. Otwarcie Chin na polskie jabłka również w ocenie Majmana okazało się symboliczne. Był to owoc porozumienia prezydenta Andrzeja Dudy z przewodniczącym Xi Jinpingiem. Sprzedaż tych owoców jest dzisiaj jednak śladowa w porównaniu z całym polskim eksportem. Szumnie zapowiadana inicjatywa 16+1 zainaugurowana w 2012 r. w Warszawie także nie nabrała prędkości. Chodzi o współpracę pomiędzy 16 krajami naszego regionu z Chinami. – Poza Bałkanami ta platforma nie przyniosła żadnych praktycznych gospodarczych skutków. Nie ma liczących się chińskich inwestycji w Polsce, Czechach czy na Węgrzech, w żadnym z krajów platformy należących do UE – mówi Majman.
Waszczykowski zauważa, że Polska liczyła na więcej, jeśli chodzi o współpracę gospodarczą z Chinami. W ostatnich latach Warszawa dużo zainwestowała w tę relację. Cztery lata temu otwarty został polski konsulat w Chengdu w prowincji Syczuan, gdzie zaczyna się trasa kolejowa do Łodzi. Duże nadzieje wiązaliśmy z chińską inicjatywą nowego jedwabnego szlaku, zwanego również koncepcją Pasa i Szlaku, który ma na celu rozbudowę połączeń infrastrukturalnych z obszarami azjatyckimi, europejskimi i afrykańskimi. – Liczyliśmy, że w ramach tej inicjatywy Chińczycy będą aktywniejsi gospodarczo. Nie tylko będą sprzedawać, ale również inwestować. Tu jest nasze rozczarowanie, bo Pekin nie jest zainteresowany inwestycjami. Rozwijają połączenia infrastrukturalne w ramach Pasa i Szlaku po to, by ułatwiać rozprzestrzenianie swoich towarów. Próbowaliśmy ich zainteresować inwestycjami, a mamy czym, bo przecież jesteśmy wielkim placem budowy infrastruktury, lotnisk, regulacji rzek, modernizacji portów. Mamy w perspektywie budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego i kolei szybkich prędkości łączących ten port – podkreślił Waszczykowski. Jak dodaje, pomimo wzmożonego wysiłku dyplomatycznego i złożenia ofert Chińczycy nie byli zainteresowani.
Przyszłość stosunków z Pekinem zależy od wyjaśnienia sprawy zatrzymania byłego menedżera Huawei. Prezes Centrum Studiów Polska-Azja Patrycja Pendrakowska przestrzega przed przedwczesnym ferowaniem wyroków. – Nie mamy dokładnych informacji na temat zatrzymania Weijinga W. i całej tej afery – mówi. – Musimy poczekać na rozwój wypadków – dodała Pendrakowska.
O wiele bardziej od stosunków z Chinami napięte są relacje Warszawy z Teheranem. Iran ostro zareagował na wiadomość, że w lutym w Warszawie zostanie zorganizowana konferencja na temat Bliskiego Wschodu, której gospodarzami będą wspólnie Stany Zjednoczone i Polska. Waszyngton chce w szczególności skupić się na wpływach Iranu w regionie. Teheran uznał to za akt wrogości i zarzucił Polsce, że stanie się areną desperackiego antyirańskiego cyrku.
Do politycznych konfrontacji pomiędzy Waszyngtonem a Teheranem dochodzi od czasu, gdy fotel szefa Białego Domu objął Donald Trump. Zerwał on podpisane przez Baracka Obamę porozumienie nuklearne z Iranem i przywrócił sankcje wobec Teheranu.
Waszczykowski podkreśla, że o ile Chiny kierują się w polityce zagranicznej interesem gospodarczym, o tyle Iran odwrotnie – kieruje się polityką w biznesie. Dlatego reakcja może być ostrzejsza. W ocenie byłego szefa dyplomacji cena pogorszenia relacji z Iranem będzie jeszcze mniejsza niż w przypadku Chin, bo na rynku irańskim mamy o wiele mniej do stracenia. Podczas gdy wartość naszego eksportu do Chin wyniosła w 2017 r. 3,35 mld dol., eksport do Iranu nie przekracza 100 mln dol. – Łatwo więc ten handel z Iranem będzie można zastąpić. Z Chinami już tak łatwo nie będzie – przekonuje były minister spraw zagranicznych.
Wartość naszego eksportu do Iranu nie przekracza 100 mln dol.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama