Wiele instytucji finansowych respektuje tylko upoważnienia podpisane w obecności swojego pracownika. Może to ograniczyć części klientów dostęp do ich własnych pieniędzy – uważa rzecznik praw obywatelskich. I sygnalizuje problem władzom samorządu notarialnego.
Interwencja Adama Bodnara to pokłosie kierowanych do niego skarg. Ich autorzy zwracają uwagę, że banki oraz SKOK-i często nie respektują pełnomocnictw w formie aktu notarialnego. Jest to o tyle niezrozumiałe, że prawo bankowe (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 2187 ze zm.) nie przewiduje dla pełnomocnictw bankowych szczególnej formy.
Wystarczy tylko, by pozwoliły one zidentyfikować mocodawcę i pełnomocnika. Także kodeks cywilny wyraźnie wskazuje, że jeśli specyfika czynności lub przepisy szczególne nie wymagają osobistego działania, można skorzystać z pomocy pełnomocnika. Tak jest w przypadku czynności bankowych.
Wymaganie przez instytucje finansowe pełnomocnictwa sporządzonego w obecności pracownika, na specjalnie do tego przygotowanym formularzu, w założeniu ma chronić interes klienta. Sami skarżący podkreślają jednak, że rodzi to problemy, bo nie wszyscy są w stanie osobiście stawić się w banku – np. ze względu na wiek, stan zdrowia czy niepełnosprawność. A pracownicy banku nie są uprawnieni do wykonywania swoich czynności np. w szpitalu czy domu klienta. Zgodnie z prawem o notariacie (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 2291 ze zm.) mogą to natomiast robić notariusze, jeśli przemawia za tym charakter czynności lub szczególne okoliczności.
RPO zwrócił także uwagę, że już w zeszłym roku dwukrotnie przedstawił problem prezesowi Związku Banków Polskich, jednak jego sugestie nie spotkały się ze zrozumieniem. Dlatego teraz postanowił spytać prezesa Krajowej Rady Notarialnej Mariusza Białeckiego, czy do KRN wpływają skargi w opisanej sprawie oraz czy rada podjęła działania w celu opracowania projektu pełnomocnictwa notarialnego możliwego do zaakceptowania przez instytucje finansowe.