Dobra sytuacja na rynku pracy poprawiła wpływy ze składek na tyle, że pokryło to koszty obniżki wieku emerytalnego.
Ubezpieczyciel już dawno nie był w tak dobrej kondycji finansowej. Wpływy ze składek są na tyle wysokie, że zarząd zdecydował o zablokowaniu kolejnych 2 mld zł z zapisanej w budżecie dotacji do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Łącznie od początku roku ZUS zablokował już cztery transze dotacji i zrezygnował z ponad 10,5 mld zł (20 proc. budżetowej dotacji). Pierwsza blokada miała miejsce w marcu (na 2,2 mld zł), kolejna w sierpniu (3 mld zł), a trzecia w październiku (3,3 mld zł).
Możliwe to było dzięki trzem zjawiskom. Po pierwsze, większe od oczekiwanych wpływy ze składki nakręca bardzo dobra sytuacja na rynku pracy. To kolejny rok, w którym rośnie zarówno zatrudnienie, jak i pensje. Na koniec października w ZUS ubezpieczona była rekordowa liczba 16 mln 467 tys. osób – o prawie 200 tys. więcej niż rok temu. Z kolei w październiku i listopadzie – jak wynika z danych GUS – płace były przeciętnie o 7 proc. wyższe. – Sytuacja sprzyja legalnemu zatrudnieniu, mamy presję na wzrost wynagrodzeń i liczby pracujących. To podbiło nam istotnie przychody – przyznaje Paweł Jaroszek, wiceszef zakładu. Na korzyść ZUS działa też rosnąca liczba ubezpieczonych w ZUS cudzoziemców, zwłaszcza Ukraińców, która przebiła pół miliona. Choć, jak zastrzega wiceprezes, w ich przypadku przyrost składki nie jest adekwatny do liczby, gdyż często są zatrudniani w formach, od których opłacana składka nie jest wielka.
Jak budżet państwa dokłada się do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych / DGP
Trzeci powód to wprowadzenie e-składki, co radykalnie zmniejszyło liczbę pomyłek i pozwoliło regulować zaległości. Przedsiębiorca przelewa należności jednym przelewem, a sam zakład dzieli je na składniki, w pierwszym ruchu zaliczając pieniądze na poczet ewentualnych zaległości. Te zmiany uszczelniły pobór. Od początku roku w ZUS było tylko 337 błędnych przelewów, podczas gdy wcześniej ich liczba szła w tysiące.
Od początku roku ZUS zrezygnował już z dotacji na kwotę 10,5 mld zł
Tak dobre wpływy przyszły we właściwym momencie. Bo od dwóch finansom ZUS coraz bardziej ciążą koszty odwrocenia reformy emerytalnej. Od początku tego roku z ustawy obniżającej wiek emerytalny skorzystało 380 tys. ubezpieczonych, a łącznie wnioski złożyło ponad 400 tys. osób. – Koszty obniżenia wieku, jakie poniósł ZUS, wyniosły w zeszłym roku 2 mld zł, a w tym według szacunków sięgną 10,5 mld zł – mówi Paweł Jaroszek. To pokazuje, że dodatkowe wpływy pozwoliły na sfinansowanie reformy w tym roku.
Ponad 10 mld zł oszczędności na dotacji do FUS będzie miało duży wpływ na tegoroczne wyniki budżetu państwa. Cała dotacja miała bowiem wynieść 46,5 mld zł. Już wiadomo, że po listopadzie w publicznej kasie była nadwyżka, i to większa od październikowej, kiedy bilans zamknięto z 6,5 mld zł na plusie.
– Nawet jeśli uwzględnimy sezonowe przyspieszenie wydatków pod koniec roku, to według naszych szacunków jest szansa, że cały rok mógłby się zakończyć miliardową nadwyżką. Choć rząd stara się, jak może, wydatki przyspieszyć – mówi Marta Petka-Zagajewska, ekonomistka banku PKO BP.
Ekspertka dodaje, że skala deficytu w budżecie zależeć będzie m.in. od stopnia realizacji znowelizowanej ustawy okołobudżetowej, która zwiększa limity niektórych wydatków na łączną kwotę 11 mld zł. Najważniejsze pozycje to przekazanie z budżetu 2,1 mld zł na Fundusz Reprywatyzacji, powiększenie o 1,8 mld zł kapitału zapasowego NFZ oraz możliwość dotowania z państwowej kasy kwotą 1,1 mld zł inwestycji w drogi samorządowe. To, czy środki uda się uruchomić, okaże się w najbliższych dniach, bo ustawa wyszła z parlamentu dopiero 14 grudnia.
– Nawet jeśli budżet będzie miał deficyt rzędu 8–10 mld zł, to i tak będzie to sukces w porównaniu do planów z ustawy budżetowej, gdzie wpisano kwotę 41,5 mld zł – przypomina Marta Petka-Zagajewska. I będzie to znacznie lepszy wynik, niż ostatnio zapowiadała minister finansów Teresa Czerwińska. Mówiła ona, że dziura w budżecie będzie o połowę mniejsza od planowanej. Wielkość niedoboru ma kluczowe znaczenie dla wyniku całego sektora finansów publicznych. Już wiadomo, że będzie on rekordowo niski. W najgorszym razie nie przekroczy 1 proc. PKB, a według szefowej resortu finansów może to być 0,5 proc. PKB. Ostateczny rezultat może być jeszcze lepszy, jeśli nadwyżkę z trzeciego kwartału utrzymają samorządy. Według wyliczeń PKO BP ich deficyt będzie wynosił w całym roku od 1 do 6 mld zł.
– Nakładając na to pozostałe podsektory – centralny i ubezpieczeń społecznych – w wariancie najbardziej optymistycznym mielibyśmy wynik sektora finansów zbliżony do 0 proc. PKB. W tym mniej optymistycznym, ale wciąż bardzo dobrym, to 0,6–0,7 proc. PKB – ocenia Marta Petka-Zagajewska.
To, czy ten „karnawał” będzie trwał również w przyszłym roku, zależeć będzie m.in. od gospodarczej koniunktury, a szczególnie od sytuacji rynku pracy. Według Marty Petki-Zagajewskiej trudno będzie utrzymać Funduszowi Ubezpieczeń Społecznych dobrą passę i bić kolejne rekordy we wpływach ze składek. – Wskazuje na to choćby najnowsza prognoza, jaką opublikował ZUS. Ona pokazuje stopniowe narastanie deficytu w FUS do 2023 r. – mówi ekonomistka.
Jak pokazuje prognoza, w zależności od wariantu wzrośnie on od 3,3 mld zł do niemal 20 mld zł. Według optymistycznego wariantu wyniesie w 2023 r. 44,4 mld zł. Według pesymistycznego – aż 77,3 mld zł. Warto zaznaczyć, że w tym pierwszym deficyt w FUS w relacji do PKB spada, choć w pozostałych dwóch rośnie. A to ta relacja jest najlepszą miarą kosztów systemu emerytalnego dla finansów publicznych.
Jak mówi Marta Petka-Zagajewska, ostatnie dwa lata w FUS były bardzo dobre ze względu na rosnące zatrudnienie, wyższe płace i odprowadzanie składek od pracujących nad Wisłą cudzoziemców. Ale każda z tych rezerw zdaje się wyczerpywać.
Zatrudnienie w przyszłym roku będzie rosło nieznacznie, a w kolejnym może nawet nieco spaść. Liczba przyjeżdżających do Polski imigrantów również przestaje rosnąć. – Może zacząć spadać ze względu na demografię. A to jest najważniejszy czynnik dla salda w FUS. Wzrost liczby emerytów będzie przechylał ten bilans zdecydowanie na negatywną stronę. Nie należy zakładać, żeby rok 2019 obfitował w tak pozytywne informacje jak 2018 – uważa ekonomistka PKO BP.
Jej zdaniem może też zacząć działać efekt obniżenia wieku emerytalnego. Na razie w finansach FUS go nie widać, bo zwiększone wpływy go „przypudrowały”. Ale widoczny jest w spadającej aktywności zawodowej osób w wieku 60 plus.