Co druga osoba rozpoczynająca działalność gospodarczą decyduje się na skorzystanie z preferencji w składkach do ZUS. Pozostali wolą je płacić i mieć gwarancję wypłaty świadczeń.
Od 30 kwietnia nowe firmy mogą korzystać z ulgi na start. Polega ona na tym, że przez pierwsze sześć miesięcy przedsiębiorca płaci tylko składkę zdrowotną i jest zwolniony z należności na ubezpieczenie społeczne i Fundusz Pracy. Preferencja została wprowadzona do systemu ubezpieczeniowego przez ustawę z 6 marca 2018 r. – Prawo przedsiębiorców (Dz.U. poz. 646). Rząd szacował, że w tym roku skorzysta z niej 200 tys. nowych firm.

Wciąż za drogo

Z najnowszych danych ZUS wynika, że do końca listopada na nowe rozwiązanie zdecydowało się 118,5 tys. osób, choć od maja do listopada br. w rejestrze REGON zarejestrowało się 192,8 tys. osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą.
DGP
– Chętnych na nową ulgę nie ma zbyt wielu, jeśli się weźmie pod uwagę skalę kampanii prowadzonej przez rząd – podkreśla prof. Jan Klimek ze Szkoły Głównej Handlowej, przewodniczący zespołu ds. ubezpieczeń społecznych Rady Dialogu Społecznego.
Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, ekspert Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej, wyjaśnia powody tego stanu rzeczy.
– Przez pierwsze pół roku przedsiębiorca płaci 320 zł zamiast 519 zł miesięcznie. Dla osób o najbardziej ograniczonych możliwościach finansowych wciąż jednak stanowi to barierę – przekonuje.

Strach przed zmianami

Do tego nowa ulga budzi w przedsiębiorcach obawy. Dlaczego? – Ludzie boją się, że za kilka lat przepisy się zmienią i będą musieli zapłacić nie tylko pełne składki za kilka lat wstecz, ale jeszcze karne odsetki – wyjaśnia Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP.
Przypomina, że dokładnie tak było w przypadku chałupników i osób podlegających ubezpieczeniom społecznym w zbiegu kilku tytułów. Przepisy zmieniono, a firmy wpadły w długi.
– Ludzie dmuchają więc na zimne i niechętnie korzystają z nowego rozwiązania – podkreśla Andrzej Malinowski.
Dodaje, że wiele osób nie rozumie zasad korzystania z ulgi. – Musieliśmy przeprowadzić szkolenia. Przedsiębiorcy nie mogli zrozumieć obowiązku płacenia składek zdrowotnych przy jednoczesnym zwolnieniu z należności do ZUS – mówi ekspert.

ZUS potwierdza

– Klienci, którzy startują z własnym biznesem, zawsze otrzymują pakiet informacji na temat ulg, z których mogą skorzystać, wraz z wyjaśnieniem, jak przekładają się one na wysokość potencjalnych świadczeń – podkreśla Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ZUS.
Zauważa, że coraz większa liczba zakładających firmy zwraca uwagę już nie tylko na wysokość składek, ale i zależną od nich wysokość świadczeń.
– Dlatego też część klientów nie decyduje się na korzystanie z ulg – konkluduje.

Ulga dla wszystkich?

Kropkę nad „i” stawia Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Tak naprawdę trzeba ulżyć wszystkim przedsiębiorcom – mówi.
Według niego najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie powszechnego systemu opłacania niskich danin.
– Chcemy przekonać rządzących do wprowadzenia ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych – zarówno w podatkach, jak i w ubezpieczeniach społecznych – deklaruje. – Nikomu wówczas nie będzie się opłacało kombinować – zapewnia.

Niekoniecznie!

Bogdan Grzybowski, dyrektor wydziału polityki społecznej OPZZ i członek Rady Nadzorczej ZUS, jest przeciwny takiej uldze i zwraca uwagę na związane z nią niebezpieczeństwo.
– Chodzi nie tylko o to, że spadną wpływy z tego tytułu do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Zagrożenie polega na tym, że osoby prowadzące działalność gospodarczą mogą nie wypracować prawa do emerytury minimalnej – wyjaśnia.
Tłumaczy, że polski system emerytalny jest brutalny. Bez okresów ubezpieczenia i zgromadzonego kapitału emerytalnego nikt nie dostanie świadczenia na starość.
– Nie godzimy się na to, żeby pracownicy dopłacali do emerytur osób prowadzących działalność gospodarczą – dodaje.

Resort się chwali

Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii nie widzi powodów do niepokoju. Wylicza, że z ulgi skorzystało 70 proc. uprawnionych. „Świadczy to o dużej popularności tego rozwiązania. Pamiętajmy, że korzystanie z ulgi jest w pełni fakultatywne, a zatem przedsiębiorca może zdecydować, że od pierwszego dnia prowadzenia firmy chce podlegać ubezpieczeniom społecznym” – czytamy w odpowiedzi udzielonej na pytania DGP.
Resort dodaje, że z ankiety przeprowadzonej przez PARP wynika, że ulgę pozytywnie ocenia 82 proc. pytanych. Ministerstwo nie dostaje też sygnałów o żadnych związanych z nią praktycznych problemach. „W związku z tym nie przewidujemy zmian dotyczących ulgi, w szczególności w zakresie ubezpieczenia zdrowotnego. Jest ono europejskim standardem i gwarantuje początkującemu przedsiębiorcy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej. Z powyższych danych wynika, że obecny kształt ulgi na start jest zgodny z oczekiwaniami przedsiębiorców”.