Duże zagraniczne sieci handlowe - Tesco i Carrefour - otwierają sklepy osiedlowe. Właściciele małych sklepów zbankrutują lub zostaną przejęci przez sieć. Wejście dużych graczy na lokalne rynki na pewien czas obniży ceny produktów.
Zmniejsza się liczba sklepów w Polsce. W tej chwili jest ich ok. 112 tys. - To naturalne zjawisko - mówi Roman Dera, prezes Naczelnej Rady Zrzeszeń Handlu i Usług. Kilka lat temu, gdy rosło bezrobocie, założenie malutkiego sklepiku było czasem najlepszym sposobem na przetrzymanie trudnej sytuacji na rynku pracy.

5 minut Carrefoura

- Właściciele zamykają najmniej dochodowe sklepy, stąd w tym roku liczba placówek może się zmniejszyć nawet o 5 tys. - twierdzi prezes Dera.
Niektórzy handlowcy nie wytrzymują konkurencji ze strony sklepów sieciowych, które mogą zaproponować niższe ceny. Takich sklepów jest coraz więcej.
Na lokalne rynki wchodzić zaczynają duże, zagraniczne sieci handlowe. Taką ekspansję planuje Tesco i Carrefour, który tworzy sieć małych sklepów - 5 minut. Działa już pięć takich sklepów, a firma planuje w tym roku budowę kolejnych 20.
- To ustawa o tworzeniu i działaniu wielkopowierzchniowych obiektów handlowych przyspieszyła proces wchodzenia dużych sieci handlowych na lokalne rynki - mówi Andrzej Faliński z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Jego zdaniem ustawa zaciągnęła ręczny hamulec na duże inwestycje zagranicznych sieci. Nie mogąc uzyskać zezwoleń, sieci zostały niemal zmuszone do budowy mniejszych sklepów. Nie zgadza się z tym prezes Dera.
- Duże sieci w ten sam sposób postępują we wszystkich krajach - mówi.

Wojna o handel

Wchodzenie na rynek sklepów osiedlowych nie jest jednak proste. Zagraniczni inwestorzy napotykają silną konkurencję polskich firm, które są najbardziej ekspansywne na rynku. Największymi sukcesami w ostatnich dwóch latach może się pochwalić Emperia - przejęła ponad 30 mniejszych firm, a w tym roku jej roczne przychody mogą wynieść 9 mld zł. Ta ekspansja dokonuje się za pomocą franczyzy, umów agencyjnych i kupowania sklepów w zamian za udziały w Emperii, czyli w zasadzie bez dużych nakładów finansowych, na które polskie firmy nie mogą sobie pozwolić.
Mali handlowcy uświadamiają sobie, że w pojedynkę nie zdołają konkurować z dużymi firmami, które mogą u dostawców wynegocjować niższe ceny. Działa czynnik psychologiczny - zamiast dać się przejąć zagranicznej sieci, właściciele małych sklepów, wolą dobrowolnie wejść w struktury polskich przedsiębiorstw. Stąd tak dynamiczny rozwój Żabki, Lewiatana, ABC czy Stokrotki. Zagraniczne firmy z trudem pozyskują przedsiębiorców zainteresowanych współpracą.
- Konkurencja małopowierzchniowych sklepów zagranicznych sieci będzie miała wpływ na przyspieszenie koncentracji polskiego handlu - będziemy obserwowali intensywne łączenie się podmiotów - uważa Jacek Roszyk, prezes Żabka Polska.

Mali stracą niezależność

Według prognoz dr Urszuli Kłosiewicz-Góreckiej z Instytutu Rynku Wewnętrznego i Konsumpcji za kilka lat duże, zagraniczne sieci handlowe będą kontrolować nawet 60 proc. polskiego rynku. Do polskich sieci handlowych ma należeć 30 proc. rynku, a udział niezależnych sprzedawców spadnie do 10 proc. Dla konsumenta taki podział rynku nie będzie zły. W przeciwieństwie do wielu zachodnich krajów nadal mielibyśmy dużą konkurencję i to trzymałoby w ryzach zapędy handlowców do podnoszenia cen.
Dla prezesa Dery dużą szansą jest funkcjonująca już ustawa o klastrach. Umożliwia ona uzyskanie unijnego wsparcia dla właścicieli małych firm handlowych, którzy wspólnie chcą dokonywać zakupów u dostawców. Tacy przedsiębiorcy mogą liczyć na unijne wsparcie w ramach unowocześniania i budowania nowoczesnej sieci handlowej, a jednocześnie mogą liczyć na niższe ceny.

Konsument skorzysta

W sklepach sieciowych ceny są zwykle niższe. Wynika to przede wszystkim z tego, że kupując większą partię produktu można wynegocjować niższe ceny. Szacuje się, że dzięki temu można ograniczyć koszty nawet o 15 proc.
ZE STRONY PRAWA
Do tej pory nie został utworzony żaden hipermarket przy zastosowaniu ustawy z 11 maja 2007 r. o tworzeniu i działaniu wielkopowierzchniowych obiektów handlowych (Dz.U. nr 127, poz. 880). Budowane są tylko te obiekty, na które uzyskano pozwolenia jeszcze przed wejściem w życie ustawy. Brakuje przepisów wykonawczych.
Procedury przewidziane w ustawie dotyczą całej branży handlowej. Aby wybudować sklep większy niż 400 mkw., inwestor musiałby złożyć wniosek o zgodę i dołączyć opinię o wpływie tego obiektu na lokalny rynek pracy, infrastrukturę i środowisko. Nie może jednak tego zrobić z powodu braku rozporządzenia określającego wymogi, jakie powinna spełniać ta opinia.
OPINIA
PRZEMYSŁAW SKORY
Tesco Polska
Planowane na ten rok otwarcie pierwszych w Polsce sklepów Tesco Express to naturalna konsekwencja rozwoju firmy. Nie bez znaczenia jest zablokowanie możliwości budowania sklepów przez ustawę o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych. Ustawa weszła w życie siedem miesięcy temu, ale do dziś jest martwa, ponieważ brakuje rozporządzenia, które umożliwiłoby jej stosowanie. Ustawa została zaskarżona przez rzecznika praw obywatelskich do TK, jest też przedmiotem postępowania KE. Dopóki taki stan prawny będzie się utrzymywał, możliwe będzie uruchamianie wyłącznie małych sklepów, mniejszych niż 400 mkw., czyli o wymiarach 20 m na 20 m.