W budżecie na 2019 r. nie zaplanowano wpłaty z zysku NBP. Bo o zysk będzie trudno. Zakupy złota nie pomogą.
W przyszłym roku budżet nie może liczyć na pozytywną niespodziankę w postaci wpływów z zysku banku centralnego za 2018 r. – oceniają ekonomiści. „W 2019 r. nie planuje się wpłaty z zysku Narodowego Banku Polskiego” – napisano w uzasadnieniu do ustawy budżetowej.
Podobne podejście stosowano również w poprzednich latach. Wpłaty były traktowane jako dochód ekstra. I choć np. w 2016 i 2017 r. zakładano, że pieniądze z NBP pojawią się w budżecie, to ostatecznie okazało się, że kwoty były znacząco wyższe, niż planowano, co było pozytywnym zaskoczeniem.
– Teraz nie ma zbyt wielkich szans na zysk banku centralnego – uważa Piotr Bielski, ekonomista Santander Bank Polska. – Nawet jeśli będzie, to na pewno nie w kwocie zbliżonej do rekordów z poprzednich lat. Ponadto w pierwszej kolejności powinien być przeznaczony na zwiększenie rezerw NBP – ocenia Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.
W ubiegłym roku NBP odnotował 2,5 mld zł straty, a rezerwa na ryzyko kursowe stopniała do zera. Było to spowodowane dużym umocnieniem złotego. Wzrost kursu powoduje, że zmniejsza się złotowa wartość rezerw walutowych, czyli głównej części majątku banku centralnego.
/>
Teraz notowania złotego są nieco bardziej sprzyjające, zwłaszcza w stosunku do dolara, na który przypada największa część rezerw. Od początku roku dolar zyskał w stosunku do złotego 8 proc. Ale już np. euro niewiele ponad 2,5 proc. – Do końca roku zostało jeszcze parę tygodni. W tym czasie kurs może się zmienić. Ale zakładałbym, że jeśli złoty faktycznie się przesunie, to w mocniejszą stronę – ocenia Piotr Bielski.
Do tego dochodzą niekorzystne trendy na światowym rynku długu (płynna część rezerw jest lokowana w bezpieczne obligacje oraz depozyty). Coraz więcej banków centralnych decyduje się na podwyżki stóp procentowych. W efekcie rentowność obligacji ich rządów również idzie w górę, co oznacza spadki cen papierów.
Nawet jeśli bankowi centralnemu uda się zarobić na zarządzaniu rezerwami, to dochody w pierwszej kolejności powinny pójść na zwiększenie rezerwy na ryzyko kursowe. Powinna ona osiągnąć 13,3 mld zł tak, by odpowiadała kwocie strat z lat poprzednich – poniesionych właśnie za sprawą wzrostów notowań złotego.
Na dochody z zarządzania rezerwami w niewielkim stopniu wpłyną dokonywane ostatnio zakupy złota. W poprzednich latach zasoby kruszcu należące do NBP również rosły, ale w śladowych ilościach. Bank dysponował ok. 3,3 mln uncji (103 tony) złota.
W tym roku do października (dane na koniec listopada poznamy jutro) ilość złota w posiadaniu banku centralnego zwiększyła się o około jedną czwartą. W końcu października złoto stanowiło 4,5 proc. ogólnej wartości jego rezerw. W końcu 2017 r. było to niecałe 4 proc. Ale gdy złoto było na światowych giełdach zdecydowanie droższe niż obecnie – w latach 2011–2012 kosztowało 1,7–1,8 tys. dol. za uncję – jego udział w naszych rezerwach przekraczał nawet 5 proc.
– Zwiększamy trochę rezerwy złota, nie jesteśmy wyjątkiem. Postanowiliśmy je zwiększyć, bo ceny były niskie – tłumaczył kilka tygodni temu, cytowany przez PAP, Adam Glapiński, prezes NBP.
Od początku roku złoto potaniało o prawie 5 proc.