Urzęduje pan od kilku dni jako przewodniczący KNF. Co zamierza Pan zmienić w funkcjonowaniu komisji po dymisji Marka Chrzanowskiego?
Moim celem będzie, aby polski nadzór finansowy był nowoczesny, transparentny, profesjonalny oraz nastawiony na ochronę bezpieczeństwa klientów i inwestorów, zwłaszcza tych indywidualnych.
Nowoczesny nadzór to taki, który będzie otwarty na potrzeby rozwoju rynku, ale też posiadał zaawansowane narzędzia informatyczne wspierające nadzór. Transparentny nadzór oznacza, że muszą obowiązywać równe reguły gry dla wszystkich. Nie będzie równych i równiejszych. Profesjonalizm dla mnie oznacza, że Urząd ponownie powinien stać się prawdziwym centrum kompetencji, zatrudniającym najlepszych specjalistów i działać sprawnie. Posiadamy bardzo dobry zespół, który oceniam wysoko, ale przez lata wyzwaniem dla Urzędu KNF jest wysoka rotacja kadr. Będę dążył do wzmocnienia Urzędu przez rozwój kompetencji obecnego zespołu i pozyskanie nowych fachowców. Co bardzo ważne wśród tych priorytetów, to spojrzenie na nadzór nad rynkiem przez pryzmat bezpieczeństwa i ochrony interesów klientów instytucji oraz inwestorów na rynku. Nie można powtórzyć takich praktyk jak np. polisolokaty.
Mam świadomość pewnej rysy na dobrym wizerunku KNF w związku z opisywaną w mediach rozmową Pana Marka Chrzanowskiego z Panem Leszkiem Czarneckim. Chciałbym jednak zaapelować o powściągliwość w ocenie działania KNF jako całej instytucji. Jestem przekonany o wysokim profesjonalizmie Urzędu i będzie mi zależało na możliwie szybkiej odbudowie i wzmocnieniu jego reputacji.
W Urzędzie Komisji trwa obecnie kontrola wewnętrzna, która zakończy się w połowie stycznia 2019 r. Jej celem jest zbadanie zgodności działania komórek organizacyjnych Urzędu z przepisami prawa oraz regulacjami wewnętrznymi. Powstanie szczegółowy raport z wnioskami z kontroli, który do mnie trafi. Zostanie on poddany wnikliwej analizie, na podstawie której będę podejmował stosowne decyzje.
Wcześniej pracował Pan jako prawnik w PKO BP, teraz przewodniczy Pan instytucji kontrolującej również ten bank. Jak przekona Pan opinię publiczną, że nie będzie konfliktu interesów?
Nie ma prawnych przesłanek wskazujących na ryzyko takiego konfliktu. Zwracam uwagę, że nie byłem członkiem organów korporacyjnych w PKO Banku Polskim. Przechodzenie z instytucji sektora finansowego do nadzoru to moim zdaniem naturalna praktyka. Jestem natomiast zwolennikiem ograniczenia – przez odpowiedni okres karencji, np. 6 miesięcy – możliwości przechodzenia wysokiego szczebla urzędników KNF do instytucji nadzorowanych. Będę proponował Ministerstwu Finansów wprowadzenie stosownych zmian prawnych w tym zakresie. To jest realizacja zasady transparentnego nadzoru.
Jakie działania zamierza Pan podjąć w sprawie Getin Noble Bank i Idea Bank?
Nie chciałbym odnosić się do działań nadzorczych względem konkretnych osób i podmiotów. Natomiast zapewniam, że Pan Leszek Czarnecki będzie traktowany na takich samych zasadach jak każdy inny dominujący inwestor w instytucjach finansowych, zgodnie z obowiązującymi regulacjami prawnymi. Podobnie działania nadzorcze względem Getin Noble Bank i Idea Bank będą odbywały się na takich samych zasadach jak w przypadku innych podmiotów nadzorowanych w celu zapewnienia bezpieczeństwa tych instytucji oraz ich klientów.
Jak Pan ocenia stan rynku, nad którym będzie Pan teraz sprawował nadzór?
Nowe technologie bardzo zmieniają współczesny sektor finansowy, w tym zwłaszcza usługi płatnicze, zakres wykorzystywania danych klientów, czy obrót instrumentami finansowymi. Tworzą się nowe modele instytucji finansowych. Towarzyszy temu obserwowana w ostatnich kilkunastu latach silna konsolidacja banków i rynków, przy jednoczesnym znacznym zadłużeniu, skutkująca zbudowaną przez dekady nadmierną dźwignią finansową w sektorze bankowym, widoczna zwłaszcza w problemach banków strefy euro.
Polska posiada jeden z najsilniejszych na świecie sektorów bankowych, ale słabiej rozwinięty rynek ubezpieczeń i rynek kapitałowy. System finansowy to fundament silnej gospodarki i z pewnością warto, aby w Polsce zapewnić zrównoważony rozwój wszystkich trzech filarów – bankowości, ubezpieczeń i rynku kapitałowego. To oznacza z jednej strony wyższe bezpieczeństwo, a z drugiej korzyści dla przedsiębiorców, czy klientów indywidualnych.
Zaznaczam też, że na polskim rynku finansowym istnieją ramy instytucjonalne służące bieżącemu monitorowaniu sytuacji i zapewnieniu bezpieczeństwa. W szczególności instytucje wchodzące w skład Komitetu Stabilności Finansowej, czyli Ministerstwo Finansów, Narodowy Banki Polski, Komisja Nadzoru Finansowego oraz Bankowy Fundusz Gwarancyjny, zgodnie ze swoimi kompetencjami na bieżąco monitorują sytuację w sektorze.
Czy i jakie rozwiązania należałoby przyjąć, aby nie zdarzyły się w przyszłości takie afery finansowe jak frankowa, polisolokaty, opcje walutowe, które mocno nadszarpnęły zaufaniem do sektora finansów?
Po kryzysie finansowym w 2009 roku nadzorcy rynku finansowego w zdecydowanie większym stopniu koncentrują się na ochronie konsumentów, czego przykładem są bardzo głębokie reformy rynku finansowego w tym zakresie choćby w Wielkiej Brytanii. W Polsce skala problemów z niewłaściwą sprzedażą produktów albo sprzedażą niewłaściwych produktów, lub jednym i drugim, była i jest mniejsza, ale nie uniknęliśmy kilku wspomnianych przez Państwa błędów. Polisolokaty, kredyty CHF, upadłość WGI, czy sprawa Getback to są różne sytuacje i każda z nich miała inny charakter oraz przyczyny. Trzeba też mieć świadomość, że nie każdej nieprawidłowości da się zapobiec, zwłaszcza o podłożu przestępczym.
Niemniej kluczowe są trzy elementy, które będą dla mnie priorytetem: po pierwsze, realne wdrożenie istniejących regulacji, np. w obszarze ładu korporacyjnego i odpowiedzialności rad nadzorczych i zarządów, po drugie, współdziałanie z rynkiem, ponieważ najlepiej jest, jeżeli to rynek sam identyfikuje i eliminuje złe praktyki, po trzecie, szybkie i zdecydowane działanie nadzorcze w sytuacji podwyższonego ryzyka.
Warto zaznaczyć, że w ostatnim czasie został zaimplementowany szereg przepisów unijnych, jak choćby pakiet związany z Dyrektywą MiFID2, których celem jest wzmocnienie ochrony klientów na rynku finansowym. Komisja Nadzoru Finansowego brała aktywny udział w pracach nad implementacją tych przepisów, proponując przy tym własne, autorskie rozwiązania, które zostały już przyjęte i wdrożone.
Zgodnie z powyższymi priorytetami, w tej chwili najważniejsza jest szybka i sprawna weryfikacja, czy podmioty stosują się do tych przepisów, a w przypadku potwierdzonych naruszeń – stanowcza reakcja w postaci nakładania adekwatnych do ich skali sankcji. Weryfikację poprawności działania zgodnie z przepisami Dyrektywy MiFID2 zapewni w najbliższej przyszłości zmiana legislacyjna polegająca na objęciu trybem kontroli przewidzianym w znowelizowanej ustawie o nadzorze nad rynkiem kapitałowym kolejnej grupy podmiotów świadczących działalność, o której jest mowa w Dyrektywie MiFID2, to jest banków nieprowadzących działalności maklerskiej. W ten sposób wszystkie instytucje świadczące usługi inwestycyjne na rynku kapitałowym zostaną objęte jednym mechanizmem kontroli.
Ważnym krokiem zmierzającym do wczesnego wykrywania potencjalnych zagrożeń jest także umożliwienie pozyskania przez Urząd KNF informacji o tym, jak kształtuje się sprzedaż poszczególnych produktów finansowych na rynku. Monitoring taki pozwoli na głębszą analizę przyczyn wzrostu sprzedaży danego produktu i wyeliminowanie potencjalnych ryzyk związanych z jego oferowaniem. W Urzędzie trwają już prace nad stosowną zmianą przepisów, która ma umożliwić taki monitoring w zakresie całego rynku finansowego.
Co z problemem frankowiczów? Jak powinien zostać rozwiązany, czy potrzebna jest ustawa? Jeśli tak, to jaka - czy obecna prezydencka, czy narzucająca przewalutowanie kredytów? Czy spotka się Pan z SBB?
Rozumiem problemy klientów, którzy posiadają kredyty hipoteczne w walutach obcych. Wszelkie działania w tej sprawie muszą godzić interes kredytobiorców z interesem wszystkich klientów banków, co oznacza w szczególności, że należy uwzględniać bezpieczeństwo banków i zgromadzonych w nich oszczędności. KNF wykonała już istotne kroki w kierunku rozwiązania tego problemu, m.in. przez istotne podniesienie – w mojej ocenie zbyt późno – wag ryzyka dla kredytów hipotecznych w walutach obcych, co przyniosło całkowite odejście banków od ich sprzedaży, oraz co ma na celu skłonienie instytucji do przewalutowania tych kredytów.
Przedstawiciele KNF spotykali się już z SBB. Jesteśmy otwarci na dalszy dialog. Zaznaczam jednak, że KNF ma ograniczone instrumenty w zakresie hipotecznych kredytów walutowych. W Sejmie trwają prace podkomisji ds. ustaw frankowych, a rolą KNF są ewentualne konsultacje potencjalnych zmian prawnych, jeżeli oczekiwaliby tego posłowie.
Jak ocenia Pan nową ustawę o wzmocnieniu nadzoru, czy wymaga ona jakiejś korekty?
Ta ustawa to bardzo potrzebna i największa reforma KNF od momentu jego utworzenia. Przekształcenie Urzędu KNF w państwową osobę prawną zwiększy jego niezależność oraz umożliwi prowadzenie samodzielnej gospodarki finansowej i kadrowej, w szczególności w celu rozwoju kompetencji i narzędzi nadzorczych oraz podniesienia sprawności nadzoru. Ważne jest również stworzenie centralnego rejestru obligacji i certyfikatów inwestycyjnych funduszy przy KDPW, co obniży ryzyko takich sytuacji jak Getback. Poprawi się również przepływ informacji na wypadek istotnych zagrożeń.
Czy rzeczywiście istnieje potrzeba, aby przedstawiciel premiera i koordynatora służb zasiadał w Komisji?
Jestem zdania, że podobnie jak na całym świecie, kiedy zagrożenia mają charakter coraz bardziej skomplikowany, bliska współpraca KNF oraz służb jest absolutnie konieczna. Powiedziałbym nawet więcej, że od początku funkcjonowania nadzoru w Polsce była to pewnego rodzaju pięta achillesowa, co było widoczne w takich sprawach jak WGI, czy Amber Gold. Podstawą jest tutaj oczywiście nie wpływ na decyzje nadzoru finansowego – przedstawiciel ministra koordynatora jest bowiem obserwatorem – krytycznie istotny jest natomiast sprawny przepływ informacji o możliwych zagrożeniach.
Odnośnie przedstawiciela Premiera to dla mnie jest to sprawa oczywista, a dotychczasowe rozwiązania prawne oceniam jako wręcz kuriozalne: zgodnie z ustawą o nadzorze nad rynkiem finansowym to Premier nadzoruje KNF, ale nie miał w tym zakresie żadnych narzędzi jak chodzi o dostęp do informacji i nie mógł nic wiedzieć, w przeciwieństwie do na przykład Ministra Finansów. Teraz ten przepływ informacji będzie w mojej ocenie prawidłowo skonstruowany, zwiększając bezpieczeństwo, zwłaszcza na wypadek istotnych zagrożeń.
Co myśli Pan o obecnej strukturze nadzoru? Czy powinien pozostać w obecnym kształcie, czy np. nadzór bankowy powinien wrócić do NBP, albo cała komisja powinna być podporządkowana bankowi centralnemu?
Koncepcja funkcjonowania organu nadzoru została określona w nowelizacji ustawy, którą przyjął Sejm i ja tę koncepcję popieram. W warunkach polskich uważam, że zdecydowanie lepszym modelem jest obecny nadzór zintegrowany w ramach Komisji Nadzoru Finansowego. Wynika to z dwóch głównych przesłanek: po pierwsze, ryzyka mają charakter złożony i zwykle dotyczą kilku instytucji np. domu maklerskiego, banku i towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Po drugie, w Polsce większość tych instytucji działa w ramach zintegrowanych grup finansowych. Dlatego z perspektywy nadzorczej lepiej prowadzić połączony nadzór, widząc całość zdarzeń w ramach jednej grupy finansowej, niż dostrzegać tylko część sytuacji. Stąd w Polsce nadzór zintegrowany będzie sprawniejszy.
Na świecie obecnie dyskusja dotyczy raczej innego zagadnienia – jak podzielić kompetencje w zakresie ochrony konsumentów na rynku finansowym między organ nadzoru finansowego a organ ochrony konsumentów. W tym obszarze będę chciał blisko współpracować z UOKiK.
Czy uważa Pan, że lepiej by banki były łączone ze sobą, czy powinno się pozwolić, by "chore" banki upadły?
Upadłość jest zawsze najgorszym scenariuszem, ponieważ powoduje osłabienie zaufania klientów oraz często ich straty w części niegwarantowanej, a koszty fiskalne i dla całego sektora bankowego są wtedy najwyższe. Jestem zwolennikiem wszelkich działań, jakie zapobiegają upadłości, która jest ostatecznością w przypadku braku przesłanek do restrukturyzacji. W Polsce zasady zarządzania sytuacjami zagrożenia stabilności banku są określone prawem. Mamy wdrożoną w tym zakresie europejską Bank Recovery and Resolution Directive, tzw. BRRD. Kluczowe procedury działania w prawie polskim określa ustawa z dnia 10 czerwca 2016 r. o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, systemie gwarantowania depozytów oraz przymusowej restrukturyzacji. Ocena przeprowadzonych już w Unii Europejskiej procesów tzw. przymusowej restrukturyzacji banków pokazuje, że w sytuacji zagrożenia stabilności danego banku wdrożenie procedury, której efektem jest przejęcie banku przez inny bank, jest zdecydowanie korzystniejsze dla klientów, ale także bezpieczeństwa całego sektora oraz finansów publicznych. Przykładem jest tutaj przejęcie 100 proc. udziałów Banco Populare za 1 euro przez jego konkurenta – bank Santander w Hiszpanii w 2017 roku, zgodnie z tzw. procedurą resolution, pod nadzorem Single Resolution Board. Wszystkie akcje poprzednich właścicieli zostały umorzone, a następnie Santander dostarczył kapitału o wartości 7 mld euro, niezbędnego do zapewnienia bezpieczeństwa klientów Banco Populare. Szereg tego typu procesów miało i ma miejsce w Portugalii i we Włoszech.
W tym kontekście chciałbym nawiązać do głośnej poprawki do ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym, wokół której narosło wiele mitów. W opiniach komentatorów odnotowuję wiele przeinaczeń, jeśli chodzi o rzeczywisty cel tej poprawki. Jej intencją jest możliwość podjęcia szybkiej interwencji przez KNF w przypadku małych banków w trudnej sytuacji, dla których nie przewidziano ścieżki przymusowej restrukturyzacji, aby mogły zostać przejęte przez silniejszy bank i uniknąć upadłości. Przepisy takie obowiązywały już w latach 1997 – 2016, służąc wielokrotnie zabezpieczeniu interesu klientów. Rozwiązanie to zostało jednak przyznane Bankowemu Funduszowi Gwarancyjnemu i znalazło się w jego kompetencjach jako tzw. mechanizm restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków. W przypadku małych banków pojawia się jednak problem braku interesu publicznego, co powoduje brak możliwości zastosowania takiej ścieżki w ramach postępowania przymusowej restrukturyzacji.
Chciałbym przy tym podkreślić, że polski sektor bankowy jest jednym z najbezpieczniejszych, najsilniejszych kapitałowo i najbardziej płynnych w Europie. PKO Bank Polski w ostatnich europejskich stress-testach został uznany za najbardziej odporny na szoki bank w UE, a Pekao zajął trzecią pozycję. Istniejące ryzyka dotyczą pojedynczych instytucji i w mojej ocenie nie mają charakteru systemowego. Zapewniam, że w sytuacji zagrożenia stabilności danej instytucji KNF będzie podejmował szybkie i zdecydowane działania w ramach określonych prawem procedur, ukierunkowane przede wszystkim na bezpieczeństwo klientów instytucji finansowej.
Czy na obecnym rynku bankowym powinny być jakieś przekształcenia i fuzje?
Spadek rentowności banków, zaostrzone regulacje kapitałowe i płynnościowe, czy zmiany technologiczne wymagające inwestycji powodują, że rynek od lat jest i nadal będzie w trendzie konsolidacji. Na bazie dostępnych badań prowadzonych w tym zakresie, uważam, że z perspektywy bezpieczeństwa sektora bankowego oraz niskich kosztów dla klientów, nie jest dobrą sytuacją ani nadmierne rozdrobnienie rynku, jak i jego zbyt duża konsolidacja. W Europie funkcjonują najróżniejsze modele, np. model skandynawski po kryzysie na początku lat 90-tych cechuje olbrzymia konsolidacja i dominacja 3-4 największych banków. Na drugim biegunie znajduje się sektor niemiecki, który w bankowości detalicznej jest rozdrobniony pomiędzy setki małych lokalnych banków. W Polsce jestem przekonany, że utrzymujemy dobry balans – pewna dalsza konsolidacja jest możliwa, ale do poziomu zapewniającego równowagę pomiędzy bezpieczeństwem a konkurencją.
Rozmawiali: Dorota Skrobisz, Piotr Śmiłowicz (PAP)