Kurs euro pierwszy raz od sierpnia spadł wczoraj poniżej 1,14 dol.
Obniżka notowań wspólnej waluty trwa od połowy października. Jednak wczoraj – podobnie jak w poniedziałek – była wyjątkowo duża. W stosunku do dolara euro straciło ponad 50 centów. W ciągu ostatnich trzech dni notowania obniżyły się o niemal 1 proc.
Na początku tygodnia zniżka była spowodowana obawami o sytuację finansów publicznych Włoch. Działający od kilku miesięcy populistyczny rząd przekazał Brukseli projekt budżetu przewidujący znaczne zwiększenie deficytu w porównaniu z pierwotnymi planami. Spotkało się to z ostrą reakcją Komisji Europejskiej. Już w ubiegłym tygodniu padały z jej strony deklaracje, że podwyżka planowanego deficytu z 1,9 proc. do 2,4 proc. PKB jest nie do zaakceptowania. We wtorek projekt został formalnie odrzucony przez Brukselę. To pierwszy taki przypadek w historii. Ocena Komisji dotycząca przestrzegania przez poszczególne kraje jej zaleceń dotyczących stanu finansów publicznych została wprowadzona w następstwie ostatniego kryzysu finansowego.
Kurs euro w dolarach / DGP
Z powodu planowanego deficytu agencja Moody’s obniżyła w miniony piątek rating Włoch. Negatywnie przełożyło się to również na notowania włoskich obligacji. Spadek cen to wzrost rentowności długu. W przypadku papierów 10-letnich dochodowość przekracza 3,5 proc. Jest najwyższa od ponad 4,5 roku. Wysokie oprocentowanie długu oznacza z kolei dla rządu w Rzymie wyższe koszty jego obsługi. Ale przekłada się również na oprocentowanie, jakie muszą zaoferować inne podmioty z Włoch, np. banki, które jeszcze nie poradziły sobie ze złymi kredytami powstałymi w czasie kryzysu. Z punktu widzenia włoskich banków jest jeszcze jedna negatywna konsekwencja spadku cen obligacji rządowych – konieczność zaksięgowania strat na tym portfelu. To zaś oznacza spadki notowań akcji banków, a wraz z nimi całej giełdy w Mediolanie.
Wczoraj europejskiej walucie zaszkodził jeszcze jeden czynnik: obawy o wzrost gospodarczy w całej strefie euro. Wskaźnik koniunktury PMI spadł z 54,1 do 52,7 pkt – najniższego poziomu od ponad dwóch lat. Indeks produkcji w przemyśle znalazł się najniżej od niemal czterech lat.
„Oczekiwania firm dotyczące przyszłego wzrostu obniżyły się do najniższego poziomu od prawie czterech lat, a w produkcji zanotowano niemal sześcioletnie minimum. Mniejszy optymizm przekłada się na zatrudnienie, uderzając we wzrost liczby miejsc pracy. Równocześnie presja cenowa pozostaje na podwyższonym poziomie, blisko siedmioletnich maksimów” – podała obliczająca PMI firma IHS Markit.
Sygnały osłabienia koniunktury z perspektywy inwestorów mają jeden pozytywny skutek: utrudnią Europejskiemu Bankowi Centralnemu wycofanie się z ekspansywnej polityki pieniężnej. Wprawdzie EBC zapowiedział już, że z końcem 2018 r. zamyka program ilościowego luzowania polityki pieniężnej, ale niski wzrost gospodarczy może oddalić podwyżki stóp procentowych.