Polityka schodzi na dalszy plan, a agencja S&P docenia dobrą sytuację finansów publicznych i koniunkturę biznesową. Dzięki temu nasza wiarygodność kredytowa rośnie.
Agencja ratingowa S&P tuż po wyborach, w styczniu 2016 r., zaskoczyła wszystkich, obcinając naszą ocenę z „A-” do „BBB+”, o jeden stopień, ale z negatywną perspektywą. To znaczyło, że prawdopodobieństwo dalszej obniżki jest większe niż to, że ocena kredytowa pozostanie bez zmian. Wówczas analitycy większą wagę przykładali do kwestii politycznych, czyli osłabiania kluczowych instytucji państwa, jak Trybunał Konstytucyjny, i obawiali się o niezależność banku centralnego. To drugie ryzyko się nie zmaterializowało, a od tamtego czasu koniunktura gospodarcza w Polsce uległa zdecydowanej poprawie, co pozytywnie wpłynęło na kondycję publicznej kasy. Dlatego po ponad dwóch i pół roku od tamtej decyzji nasz długoterminowy rating w walucie obcej wrócił na wyższy poziom i znów mamy „A-” ze stabilną perspektywą, co oznacza, że najbardziej prawdopodobne jest, iż w najbliższych kwartałach się nie zmieni.
Gospodarka rządzi...
Rating to jedno z najpopularniejszych narzędzie do oceny wiarygodności kredytowej firmy czy kraju. Inwestorzy na podstawie przyznawanych emitentowi literek od AAA (najbardziej wiarygodni ) do D (bankrut), sprawdzają, jakie jest ryzyko, że nie odzyskają pożyczonych pieniędzy.
Nasza nowa ocena „A-” świadczy o niskim poziomie ryzyka kredytowego, wysokiej zdolności do obsługi zobowiązań finansowych oraz przeciętnej odporności na wpływ niekorzystnych warunków gospodarczych. „BBB+”, z którego awansowaliśmy, też było ratingiem inwestycyjnym, ale ryzyko kredytowe takiego kraju jest na średnim poziomie, ma dobrą wiarygodność finansową i wystarczająca zdolność do obsługi zobowiązań. Podwyższona jest natomiast podatność na niekorzystne warunki gospodarcze.
Co przekonało analityków S&P do zmiany nastawienia? Z uzasadnienia piątkowej decyzji wynika, że szybkie tempo wzrostu gospodarczego.
„Podwyżka odzwierciedla mocne osiągnięcia w postaci zrównoważonego wzrostu gospodarczego i rozwagi fiskalnej, a także zróżnicowanie i konkurencyjność gospodarki. Polski sektor eksportowy odpowiada za 55 proc. PKB wobec 27 proc. w 2000 r., co w przypadku dużych gospodarek odzwierciedla niezwykły zakres otwartości” – napisano.
– Polski dług publiczny oraz zagraniczny dalej spadają w odniesieniu do PKB – zwracają uwagę analitycy S&P. Prognozują, że w tym roku dynamika wzrostu sięgnie 4,8 proc., a w przyszłym spowolni do 3,4 proc. To jednak ekspertom nie spędza snu z powiek.
– Prognozujemy, że wzrost gospodarczy spowolni na przestrzeni kolejnych kilku lat, ale nie spadnie poniżej 3 proc. r./r., o ile otoczenie zewnętrzne się nie pogorszy. Długoterminowe perspektywy wzrostu są trudniejsze do przewidzenia. Malejąca populacja osób w wieku produkcyjnym oraz niedobór wykwalifikowanej siły roboczej prawdopodobnie ograniczą wzrost poza horyzontem prognozy – tłumaczą autorzy oceny kredytowej.
Ich zdaniem w dłuższym terminie nad polską gospodarką zbierze się więcej ciemnych chmur. Kluczowe będą problemy demograficzne. Ryzyka związane z deficytem siły roboczej będą już w 2019 r. ograniczały możliwości szybkiego rozwoju, tym bardziej że niższa będzie podaż pracowników ze Wschodu, szczególnie Ukraińców. Naszą pozycję demograficzną będzie pogarszała także obniżka wieku emerytalnego, która jest problemem nie tylko dla rynku pracy, ale również finansów publicznych. W tym drugim obszarze nieco nadziei agencja ratingowa widzi w przyjętych niedawno przez Sejm pracowniczych planach kapitałowych. Jeśli okażą się sukcesem, zwiększą oszczędności, a to obniżyłoby zobowiązania warunkowe rządu związane ze starzejącą się i kurczącą populacją osób w wieku produkcyjnym.
Analitycy S&P zwrócili uwagę na kolejną wieloletnią perspektywę finansową Unii Europejskiej, która nie będzie już dla nas tak hojna jak obecna. Na lata 2018–2020 przewidują, że rocznie z unijnego budżetu będzie do nas napływał kapitał w wysokości ok. 2 proc. PKB. Już w kolejnej dekadzie kwota ta spadnie do 1,5 proc., chociaż negocjacje wciąż trwają, więc szacunki mogą się zmienić. Trudno jednak oczekiwać, że na lepsze dla Polski, bo S&P widzi też eskalację konfliktu z UE.
Nasza prognoza spadku unijnego finansowania częściowo wynika ze wzrostu zamożności Polski, ale odzwierciedla też nieporozumienia między Komisją Europejską o konstytucyjność najnowszego ustawodawstwa krajowego. KE popierana przez kilka państw członkowskich podtrzymuje, że Polska nie wypełnia swoich zobowiązań wynikających z Traktatu UE po zmianach w ustawie o Sądzie Najwyższym – uważają autorzy raportu. Nie widzą jednak ryzyka polexitu ze względu na silne więzy gospodarcze pomiędzy nami a unijną wspólnotą oraz kwestie bezpieczeństwa.
Tym, co zwraca uwagę w uzasadnieniu do decyzji ratingowej S&P, jest ocena stanu finansów publicznych w Polsce. Agencja obniżyła prognozę deficytu sektora finansów publicznych na lata 2018–20 do 0,9 proc., 1,5 proc., 2,0 proc. PKB z 2,0 proc., 2,5 proc., 2,5 proc. PKB. Tutaj pomagają nie tylko koniunktura, ale i osiągnięcia w poprawie ściągalności podatków oraz zarządzanie wzrostem wydatków.
...a rząd nie kryje satysfakcji
Zdaniem Jakuba Borowskiego, głównego ekonomisty banku Credit Agricole, obok pozytywnych prognoz dla sektora finansów, także przewidywania spadku długu publicznego przyczyniły się do decyzji agencji S&P.
Po podwyżce ratingu minister finansów Teresa Czerwińska przyznała, że spadek deficytu do ok. 1 proc. PKB w tym roku jest bardzo realny. Zadowolenia z decyzji agencji ratingowej nie krył też premier. Z jego punktu widzenia istotna jest nie tylko podwyżka oceny wiarygodności kredytowej, ale również moment jej ogłoszenia – tydzień przed wyborami samorządowymi.
– Ta decyzja oznacza przyciągnięcie większej liczby inwestorów do Polski. Ona oznacza bezpieczeństwo na rynkach finansowych. Ona wreszcie też oznacza niższe koszty obsługi długu, a przez to więcej środków możemy przeznaczyć na nasze programy rozwojowe, infrastrukturalne, społeczne – mówił w sobotę w radiu RMF FM Mateusz Morawiecki.