W środę w wykazie prac legislacyjnych rządu znalazł się projekt resortu finansów, w którym zapisano, że skład Komisji Nadzoru Finansowego zostanie poszerzony o przedstawiciela premiera, Bankowego Funduszu Gwarancyjnego oraz ministra nadzorującego służby specjalne, z tym że dwóch ostatnich nie będzie miało prawa głosu.
"Projekt zakłada (...) rozszerzenie składu KNF. Członkami Komisji zostaną: przedstawiciel Prezesa Rady Ministrów, przedstawiciel Bankowego Funduszu Gwarancyjnego oraz przedstawiciel ministra-członka Rady Ministrów właściwego do spraw koordynowania działalności służb specjalnych (dwóch ostatnich bez prawa głosu). Przepisy projektowanej ustawy ustanawiają także ramy prawne na potrzeby przekazywania informacji między KNF, jej członkami oraz innym organami, m.in. ABW, CBA, Policją i UOKiK" - napisano.
Zdaniem Kuczyńskiego proponowane rozwiązania "to niezły pomysł".
"Dobrze się przyglądać pracom nadzoru finansowego, który sam z siebie może czegoś nie zauważyć, tak jak przez dłuższy czas nie zauważał Amber Gold czy GetBacku. Jak rozumiem, chodzi o to, by Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który odpowiada za bezpieczeństwo naszych depozytów oraz służby specjalne patrzyły na kierunki prac KNF i w razie czego mogły wdrożyć swoje własne postępowania" - powiedział PAP.
Jak podkreślił, KNF nie ma własnej prokuratury i własnych służb. "Osobiście uważam, że nasz nadzór powinien mieć takie uprawnienia jak amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (United States Securities and Exchange Commission - PAP), która potrafi dobrać się do skóry nieuczciwym uczestnikom rynku".
Jego zdaniem proponowane wzmocnienie jest zbyt małe. "Uprawnienia polskiego nadzoru powinny być większe i bardziej prokuratorskie" - podkreślił Kuczyński.
W opinii analityka nie ma niebezpieczeństwa, że inwestorzy przestraszą się obecności przedstawicieli służb specjalnych w polskim nadzorze.
"Wręcz przeciwnie, będą zadowoleni, że będą mniej wystawieni na strzały nieuczciwych zarządzających" - zapewnił.