Freeland obecnie przebywa w Waszyngtonie na rozmowach o ogłoszonych przez prezydenta USA Donalda Trumpa planach zmodyfikowania Północnoamerykańskiego Układu o Wolnym Handlu (NAFTA), który zdaniem amerykańskiego przywódcy ma katastrofalne skutki dla rynku pracy w Stanach Zjednoczonych.
W poniedziałek USA i Meksyk osiągnęły wstępne porozumienie w sprawie zastąpienia NAFTA nową bilateralną umową handlową. Jednak do sfinalizowania jakiegokolwiek nowego porozumienia USA muszą wynegocjować z będącą trzecim sygnatariuszem NAFTA Kanadą jej zgodę na nowe warunki wymiany dóbr i usług. Nie jest jasne, czy bez Kanady, drugiego największego partnera handlowego USA, jakiekolwiek nowe porozumienie z Meksykiem byłoby w ogóle możliwe.
Meksyk zgodził się na podniesienie z obecnych 62,5 do 75 proc. dolnej granicy udziału produkcyjnego strefy wolnego handlu w samochodach zwolnionych z cła. Towarzyszyć ma temu wymóg, by 45 proc., a nie jak dotąd 40 proc. wartości takich pojazdów było wytwarzane przez robotników zarabiających co najmniej 16 dolarów za godzinę.
Ustępstwa Meksyku "będą ważne dla pracowników w Kanadzie i USA" - powiedziała Freeland dziennikarzom po wtorkowym spotkaniu z przedstawicielem USA ds. handlu Robertem Lighthizerem. We wtorek wieczorem szefowa kanadyjskiej dyplomacji rozmawiała również z przedstawicielami Meksyku, a w środę ponownie spotka się z Lighthizerem.
W reakcji na ogłoszenie porozumienia między USA a Meksykiem rzecznik Freeland Adam Austen mówił w poniedziałek, że Kanada podpisze nowy układ NAFTA "tylko wtedy, gdy będzie dobry dla Kanady i dobry dla klasy średniej". "Podpis Kanady będzie niezbędny" - dodał.