To było tak. 10 marca 2015 r. notowana na rynku głównym spółka Krezus opublikowała bardzo nietypowy raport bieżący. Poinformowała o tym, że dzień wcześniej Komisja Nadzoru Finansowego wystąpiła do biur maklerskich o… zablokowanie jej rachunków papierów wartościowych.
Odbyło się to zgodnie z art. 39 pkt 1 ustawy o nadzorze nad rynkiem kapitałowym. Stwierdza on, że „w przypadku gdy z uzyskanych informacji, uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa określonego w art. 181–183 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi, wynika, że transakcja, która została dokonana lub ma zostać dokonana, może mieć związek z popełnieniem tego przestępstwa”, można zażądać blokady rachunków na okres nie dłuższy niż 48 godzin.
Teraz sprawdzamy przytoczone artykuły. Pierwszy z nich (art. 181) dotyczy tego, „kto wbrew zakazowi (…) wykorzystuje informację poufną”. Drugi (art. 182): „kto (…) nakłania do nabycia lub zbycia instrumentów finansowych, których dotyczy informacja poufna”. Zaś w trzecim (art. 183) mowa jest o kimś, „kto wbrew zakazowi (…) dokonuje manipulacji”. Podsumowując – KNF doszukał się transakcji insider trading oraz manipulacji.
Nie dowiedzieliśmy się nigdy, jaką giełdową operację KNF zablokował Krezusowi, ale w grupie papierów należących do Romana Karkosika co jakiś czas gdzieś coś wrze i coś się gotuje.
Dzień później spółka Krezus poinformowała, że blokada jej rachunków papierów wartościowych wygasła. A prezes w najbliższy weekend na trybunie toruńskiej Elany (bo na Unibax się obraził) mógł z innymi zaśpiewać: „Nic się nie stało, kochani, nic się nie stało”.
Ale coś się stało, a zaczęło się to dużo wcześniej. Wtedy, gdy spółka nie miała prezesa, a zarządzał nią oddelegowany na trzy miesiące członek rady nadzorczej. Poprzedni prezes zrezygnował w 2014 r. Ale, jak napisała spółka w swoim komunikacie, miał on dwa wybitne osiągnięcia. Po pierwsze, „w Republice Gwinei Krezus SA został pierwszą spółką płacącą lokalne podatki w transparentny sposób przy współudziale społeczności lokalnych i władz regionalnych”. Po drugie, „w rankingu najlepszych spółek giełdowych Krezus uplasował się w czołówce drugi rok z rzędu”.
Rankingów opartych na wzroście cen akcji komentował nie będę, ponieważ uczynili to inni. W marcu bieżącego roku KNF podtrzymała swoją decyzję o ukaraniu Romana Karkosika karą w wysokości 60 tys. zł za naruszenie przepisów ustawy o obrocie instrumentami finansowymi. Komisja zarzuciła mu, że w marcu 2013 r. rozpowszechniał fałszywe lub nierzetelne informacje na temat spółki. W wywiadzie dla jednej z gazet udzielonym tuż po otrzymaniu nagrody za wygranie rankingu stwierdził on, że Krezus kupił 600 tys. ton rudy niklu, która w ciągu kilku tygodni (po zbudowaniu małego portu) zostanie załadowana na statek i wysłana do Chin. W rzeczywistości spółka kupiła opcję kupna, ale z niej nie skorzystała, bo spadły ceny. Przekładając to na język kabaretu Dudek: „miała mieć”, zamiast „miała”.
Mnie jednak bardziej interesują afrykańskie osiągnięcia spółki. W grudniu 2013 r. przeczytałem w jednym z miesięczników (syn tam pracował i przyniósł), że biznes wydobywczy będzie realizowany tradycyjną metodą „oszczędnie po stronie wydatków, z rozmachem po stronie przychodów”. Czyli zamiast zainwestować w sprzęt i infrastrukturę, zrobiono wycieczkę po okolicy. „W porze deszczowej objechaliśmy wszystkie wioski na terenie naszych koncesji. W obecności mieszkańców zapłaciliśmy lokalne podatki. To zrobiło na miejscowej społeczności duże wrażenie”. Sądzę, że do dziś to wspominają, a nawet odtwarzają w jednym z ludowych tańców. Po sąsiedzku Dogoni z Mali czczą kosmitów z Syriusza, a Fulani z Gwinei czczą inwestorów z Krezusa.
Oszczędności po stronie wydatków w inwestycjach i badaniach geologicznych zaowocowały innymi rewolucyjnymi posunięciami. W 2015 r. z rady nadzorczej Krezusa odwołano geologów, powołano zaś… dwudziestojednoletnią studentkę Wydziału Nauk o Ziemi pobliskiego uniwersytetu. Rok później dwudziestodwuletnia już pani Natalia została prezesem zarządu Taleja sp. z o.o., czyli większościowego udziałowca. Jej urok odnotowały tabloidy i w internecie udostępniły zdjęcia młodej pani menedżer.
A gdyby interesował państwa jej telefon… Polecam dość nietypowy komunikat Krezusa wysłany do KNF trzy tygodnie temu. Spółka otrzymała z Komisji prośbę o przekazanie listy osób pełniących obowiązki zarządcze oraz osób blisko z nimi związanych. Ktoś się jednak pomylił i lista została opublikowana w systemie ESPI.
Od tygodnia wiemy już, dlaczego KNF zażądał wspomnianej listy. Spółka opublikowała bowiem otrzymany od swojego głównego akcjonariusza komunikat dotyczący sprzedaży akcji. 24 kwietnia bieżącego roku spółka Taleja sprzedała w transakcji pakietowej 2,5 mln akcji (4,51 proc. głosów) Krezusa, ale o tym nie poinformowała. Następnie od 30 maja do 13 czerwca praktycznie codziennie sprzedawała znaczne pakiety akcji, o czym również nie informowała. W efekcie na rynek trafiło 20 proc. akcji, a rynek ciągle o niczym nie wiedział. Stało się tak podobno dlatego, że zarząd spółki (czyli jednoosobowo pani Natalia) błędnie zinterpretował przepisy prawa.
Gdyby nie zasiadała od trzech lat w radzie nadzorczej spółki, która miała już kłopoty z prawem, mógłbym uznać tę odpowiedź.
Ale myślę sobie tak: w listopadzie ubiegłego roku sąd w Toruniu orzekł, że Roman Karkosik i jego żona Grażyna dopuścili się na giełdzie manipulacji akcjami Boryszewa. Postępowanie zostało warunkowo umorzone na dwa lata próby. Młoda dama ma zaś jeszcze czyste konto.