Dane z opublikowanego niedawno sprawozdania Urzędu Zamówień Publicznych (UZP) za 2017 r. po raz pierwszy od trzech lat pokazują wzrost wartości rynku zamówień publicznych.

Niewiele brakuje do osiągnięcia rekordu z 2010 r., kiedy wartość naszego rynku zamówień wyniosła 167 mld zł. Dane tym bardziej napawają optymizmem, że wzrost jest widoczny, gdy weźmie się pod uwagę zarówno wyłącznie zamówienia udzielone na podstawie przepisów ustawy p.z.p., jak i kontrakty zawarte z ich pominięciem, na podstawie wyłączeń ustawowych. W pierwszej opcji wartość rynku wzrosła o prawie 56 mld zł, w drugiej, aż o 60 mld zł.
Czym tłumaczyć te wzrosty? Głównych powodów należy szukać w lepszej absorpcji środków europejskich. W 2016 r. były już one oczywiście uruchomione, ale ich wydawanie szło z oporami nie tylko na szczeblu centralnym, lecz także samorządowym. Ubiegły rok przyniósł skokowy wzrost. Widać go zarówno przy zamówieniach do progów unijnych, jak i powyżej ich.
Dziennik Gazeta Prawna
Dane te pokazują, że inwestycje publiczne ruszyły z miejsca. Widać to też zresztą gołym okiem. W 2016 r. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad udzielała dużo mniej zamówień niż w poprzednich latach. W ubiegłym roku ich liczba wydatnie wzrosła.
Pieniądze wydane na podstawie przepisów ustawy p.z.p. stanowiły w 2017 r. ponad 8 proc. produktu krajowego brutto. Jak podkreśliła Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii (MPiT), podczas debaty zorganizowanej ostatnio przez redakcję DGP, to największy kapitał inwestycyjny w kraju. Tym bardziej więc na zamawiających spoczywa odpowiedzialność za to, w jaki sposób pieniądze te zostaną wydane. Czy po prostu kupimy to, co najtańsze, czy też to, co ma wartość dodaną. Nie od dzisiaj mówi się o zamówieniach innowacyjnych, prospołecznych czy zrównoważonych ekologicznie.
W danych z rynku kryje się jedna informacja budząca niepokój. Ubiegły rok przyniósł bowiem spadek średniej liczby ofert składanych w jednym postępowaniu. Przy zamówieniach do progów unijnych, a więc tych, których udziela się najwięcej, wskaźnik ten wyniósł 2,38 oferty na jedno postępowanie (rok wcześniej było to 2,87 oferty). 43 proc. wszystkich ogłoszonych postępowań kończyło się złożeniem tylko jednej oferty, co oznacza, że nie można w nich mówić o jakiejkolwiek konkurencyjności. Od lat pod tym względem Polska znajduje się w ogonie państw Unii Europejskiej. Zachęta przedsiębiorców do startu w przetargach powinna być więc jednym z głównych celów reformy systemu zamówień publicznych, nad którą pracuje UZP i MPiT.